Już dzień uchodzi — gwiazd się jawią krocie:
Zwycięskiej nocy promienne zastępy.
Jeno w oddali zórz migają strzępy,
Niby chorągiew, rzucona w odwrocie...
Jeszcze się pławi w roztopionem złocie
Rąbek gór sinych, poszarpany, krępy,
Lecz ju nań godzą — jak na zdobycz sępy —
Obłoki czarne w ponurym przelocie.
Przestwór jeziora rozesłany gładki,
Zda się jak gdyby przestwór niebios drugi —
Jak dziecię, matce swej podobne z twarzy;
I zgarnia do się zórz krwawych ostatki
Układające się w tęczowe smugi:
Cacka, którymi matka dziecię darzy.