Pociąg brnie przez śnieżycę... gwarzą koła-zrzędy...
Z bronią w ręku czuwamy w półmrocznym wagonie...
Jedziemy w dal — przed siebie — niewiadomo kędy!
Jeno myśl nasza rwie się ku ojczystej stronie...
Wspomnienia treść stanowią — tak gorzkiej — gawędy...
W zwątpieniu czy w modlitwie składają się dłonie:
Noc wigilijna!... gdzież są wesołe kolędy?
Gdzie dziś gwiazdka promienna w domowników gronie?
Za oknem widać tundrę w białej szacie zimy,
Jak stół wigilii, białym zasłany obrusem...
Miast opłatka, krwią naszą na nim się dzielimy...
W obcą ziemię okrutnym zagnani przymusem,
Czyż powrócimy do ciebie, kraju nasz rodzimy?
W tajgach wichry się skarżą przed Zbawcą Jezusem...