Zielone bory drzemią na gór zboczach...
Nad nimi niebo modre, rozsrebrzone,
Co się w jeziora przegląda roztoczach
I lekko barwi szczyty oddalone.
Z poza zakrętu — przez zaporę głazną —
Przez wyrwy strome — dzieło ludzkiej sztuki —
Pociąg — smok czarny — mknie linią żelazną,
A głusza leśna wtórzy jego huki.
Przyroda dzika, co spała od wieka,
Zaklętej we śnie swym podobna wróżce,
Dziś obudzona przez króla człowieka.
On wdarł się między borsuki i głuszce
I to jezioro, co wszech wód jest perłą,
Oprawił w swoje światowładne berło.