Zgiełk... zamęt... popłoch... Drzewa zaszumiały,
Jakby przedśmiertne szeptając modlitwy...
Z krzykiem ku brzegom tłoczą się rybitwy,
Suną za niemi wód spiętrzone zwały...
W oddali dudnią grzmotów głuche strzały...
Ryknął słup wody... to hasło do bitwy!...
Huf fal rozpoczął zajadłe gonitwy,
Jął taranami tłuc w nadbrzeżne skały...
Wskipiała otchłań... i pięścią potężną
Grozi lądowi... syczy jak rój węży,
Z paszczęki wściekła sączy się jej piana...
Wskipiała otchłań... wre wrzawą orężną...
Lecz wraz opada — bezsilna — zziajana —
Czując, że jeszcze głazów nie zwycięży...