Mrok siny ściele się nad Achatują:
Słońce nie wyszło jeszcze z rannych mgławic,
Drzemiąc na ciepłem łonie zórz-krasawic;
Lasów krawędzie blado się rysują.
Obramowane perłową szczeżują
Drzemie jezioro... Od piaskowych ławic
Odstrzeliwują pękami błyskawic
Fale półsenne... mgły się srebrne snują.
Hej-ho! plusk wioseł i śpiew się roznosi
Wśród wód, wśród boru, co się w jarach tuli,
Pośród pól, gdzie plon dojrzewa latosi...
Na żniwo spieszą podkasani, bosi
I w rozchełstanej na piersiach koszuli
Oracze głębin — dobywcy omuli.