Dałem ci życie swoje, dałem krew,
dałem snów moich bujny siew,
co gorzkim okwita kwiatem
starganych pieśni,
i więcej:
duszę ci dałem!
Byłaś dla mnie światem
i słońcem i szczęściem całem,
tchnieniem mych piersi, światłem mej źrenicy,
śmiercią i życiem —
i jam cię kochał goręcej,
niźli to można powiedzieć...
I więcej:
nie było zła i nie było grzechu,
któregobym ja nie popełnił dla ciebie;
własnem zmarnował siły
dla twego uśmiechu
i cudze łzy mnie winiły
przed Bogiem na niebie,
łzy przenajczystsze, co w ukryciu płyną
a gorzkie,
którem ja z oczu wycisnął,
przeto żem kochał ciebie
i tylko ciebie,
ciebie jedyną —!
A chociaż nikt mi nie dał tego bólu,
którym darzyłaś mnie ty tak obficie,
chociaż nie nalał nikt tyle goryczy
do serca mego, które dotąd krzyczy,
jak zwierzÄ™ biczem smagane,
ani tak zdeptał me życie,
ni zabrał ułudy,
jak ty:
ja błogosławię ten dzień godzinę,
kiedym cię zoczył;
grzech błogosławię swój i ból i winę,
żem poznał przez nie twej miłości cudy,
choć wiem, że ginę
i że już niema dla mnie zmiłowania
ani ratunku. —
Ku twoim stopom moja skroń się skłania,
wyzbyta dumy:
jeśli ci powiem kiedy, że nie kocham,
ty nie wierz temu, —
i choć się zaklnę na grób, że nie kocham,
ty nie wierz temu,
i choćbym innej przysiągł, że ją kocham,
nie ciebie,
ty nie wierz temu
i śmiej się tylko tak, jak w onych chwilach,
kiedym wsłuchany w drzew wiosenne szumy,
na ciebie w kwiatach całą i w motylach
patrzył jak w bóstwo,
i kładł pod nogi twe — życie...
proszÄ…c w pokorze,
byś je zdeptać raczyła...