Myto

Kupiłem sobie szczęście
od Życia
za wielki, krwawy
ból...
Za każdy uśmiech jego łaskawy
płaciłem krwią,
za każdy promień, za każdy błysk
płaciłem szczodrze
jak król —
cierpieniem
i wypłaciłem tę gorzką cenę
sumiennie,
do grosza wypłaciłem
tę cenę bólu i krwi,
której za szczęście
żądało Życie
odemnie...

Szczęście sobie kupiłem
od Życia

za wielki ból —
i tak mówiłem:
Szczęście!
ty moje szczęście!
będziesz już zawsze ze mną
noc mi rozjaśnisz ciemną
i dzień mi ozłocisz złoty
i gorzkie osłodzisz mi znoje,
ukoisz tęsknoty —
ty moje,
ty szczęście moje! —
za ból kupione
tak krwawy...

Czekałem tak długo
na ciebie —
i mam cię wreszcie, jedyne!
Pójdziemy teraz na góry,
co błyszczą tam na niebie,
na szczyty sine
pójdziemy razem, o, szczęście!
Na górach słońce świeci,
o, szczęście!
tam w słońcu poczniemy dzieci,
te nasze ptaki złote,
baśnie słoneczne,

różane,
co ludzką ukoją tęsknotę,
te dzieci nasze, kochane —
i wieczne! —

Na góry pójdźmy, na szczyty,
w błękity —
tu w dołach trzymał mnie ból, —
czekałem na ciebie,
o, szczęście! —
na góry pójdźmy, na góry,
co śnieżne błyszczą na modrem niebie, —
w lazury —.
Stamtąd będziemy
światu błogosławić,
stamtąd mu tęcze będziemy słać,
aby od smutku go zbawić,
świetliste tęcze,
aż się nauczy jak dziecię śmiać
— z nami...
łez i tęsknoty,
aż zapomniawszy łez i tęsknoty,
pokocha śmiech
złoty,
nauczy się śmiać! — —

I szedłem w górę ze szczęściem swojem
za ból kupionem, za łzy —

szedłem samowtór
po tęcze i sny,
śmiejąc się w drodze...

Aż zastąpiło mi Życie, handlarz niesyty:
Płać!
tu myto trzeba dać! —
Jeżeli chcesz na górę iść,
to musisz się okupić!
Za każdą piędź
tej ścieżki wzwyż
ku stropom nieba
tu drogo płacić trzeba!
Ty szczęście masz,
więc szczęście swoje ty mi zwróć,
jeżeli chcesz na góry iść,
by tęcze snuć,
by uczyć ludzi, jak się śmiać!
Ty szczęście musisz dać,
swe szczęście,
ażeby w górze tęcze tkać,
aby się ludzie mogli śmiać!...
Więc płać! —

I szczęście moje drogo kupione,
kupione za ból —

za łzy —
dałem na myto,
i idę w górę — sam,
po sny,
dla ludzi — po sny — tęczowe...,
które im dam — —
ha, ha!

Czytaj dalej: Westchnienie - Jerzy Żuławski