Z chałupy - XXIV

XXIV
Miał có­ru­nię, cho­wał jak źre­ni­cę,
O mój Boże! o mój moc­ny Boże!
Jeść nie może i sy­piać nie może,
Pie­ści oczy i gła­dzi jej lice.

I wy­ro­sła, robi we fa­bry­ce,
O, mój Boże! o, mój moc­ny Boże!
On jej ślub­ne go­tu­je już łoże,
Wy­brał dla niej pa­rob­ka jak świ­écę.

Lecz nim przyj­dą ślu­by i we­se­le,
O, mój Boże! o, mój moc­ny Boże!
Chodź­cie baby, go­tuj­cie ką­pie­le.
Do­bry oj­ciec, sta­ry Woj­tek Jan­ta -
O, mój Boże! o, mój moc­ny Boże!
Do­stał wnu­ka, syna fa­bry­kan­ta.

Czy­taj da­lej: Przy wigilijnym stole – Jan Kasprowicz