Phoebus volentem.
Feb trącił mię swą lutnią, gdym się zrywał
Śpiewać już bitwy i zdobyte grody,
Abym żagielkiem mym nie wylatywał
Na mórz tyrreńskich przygody.
Cezarze! wiek twój wrócił urodzaje
I znowu zboża plenią się na polu;
Part z świątyń swoich trofea oddaje,
I orły znów w Kapitolu.
Spokojem tchnący wiek twój zaryglował
Chram Janusowy; swawolę ukrócił;
Występkom, zbrodniom, on nie pofolgował,
Cześć dla cnót dawnych powrócił.
Niemi Italia stała tak wysoko,
Imię latyńskie poszło w świat, bez końca,
A żeśmy ziemię posiedli szeroką
Od wschodu po zachód słońca.
Cezar gdy czuwa, ładu nie zakłóci
Żaden gwałt, znikną domowe poswarki,
A zemsta miasto na miasto nie rzuci
Z mieczem dobytym na karki.
Już ten, co wodę dunajową pije,
Już Get i Sera, Pers krnąbrnego ducha,
I nad dalekim Donem lud co żyje;
Julskich ukazów rad słucha.
My zaś, czy w święto, czy też w dniu roboczym
Bogów uczciwszy danią i pokłonem,
Przy winorodnym Bachu i ochoczym
Z żon naszych i dzieci gronem,
Ojców zwyczajem uczcimy wodzów wielkich
Z wtórem libijskiej fletni pieśnią gładką
O Ilionie, Anchizie i wszelkich
Którym Wenera jest matką.