Panna Asystencyja wielki orszak wiedzie
I nie wiem, co za sprawa z nią w tym tłumie będzie,
Aleć widzę, zażyła w tym osobnej sztuki,
Daleko rozsadziła od siebie hajduki.
Przy statecznej gromadzie plac sobie obrała,
A marszałkom przed sobą z laski iść kazała.
Ci poważnie stąpając, rządu przestrzegają
I wielowładnym okiem wszędy poglądają.
Jednym na stronę każą, drugim następować,
Chcąc wszelki swym dozorem porządek zachować.
Kanclerz, ten mądre pióro piastuje a słowy
Udatnymi odprawia posły, on gotowy
Dekret pański opiewa, on idzie do rady,
On ćwiczy sekretarze, sam wszej próżen zdrady.
Urzędów swych pilnują urzędnicy drudzy,
Dworzanie się przechodzą, tych pod barwą słudzy
Pilnują, a chłopięta złociste czekany
Za pany swemi noszą, drudzy buzdygany
Turkusami sadzone; z drugą stronę zasię
Żołnierze powdziewawszy swe lamparty na się,
Piórno, świetne, ogromne złotymi błyskają
Szyszaki, a sępimi skrzydły powiewają.
Miedzy tymi brzmią trąby i kotły straszliwe
Marsa krwawego dzieje, obok przeraźliwe
Stado kozactwa stoi, tym surmacze grają
Wojnopamiętne dumy, a oni trzymają
Łuki w ręku napięte, przestrone giermaki
Rozpuściwszy, świetnymi migocą sajdaki.
Piechota sprawna stoi w błękitnym obłoku,
A żaden nie ustąpi swego na piądź kroku.
Dziesiątnicy swoimi kiwają dardami,
W pośrzodku bębenista, stojąc z multankami
Przy rozmaitej chorągwi, w głośny bęben bije,
A chorągiew od wiatru jako wąż się wije.
Ale mię Kompanija już do siebie woła,
A pióro też gwardyjej wszystkiej nie podoła;
Azaż przy takim dworze i motłochu mało?
Dość okrom próżnej strawy pióro napisało.