A panna Kompanija z szlachetną drużyną
zabawia się. Ta wielką tęsknicą nowiną
nazwać może, bo komuż nie wybije z głowy
wszelkiej troski przyjaciel, i rzeczą, i słowy.
Piękna rzecz towarzystwa grono sposobnego,
kędy wszyscy jak jeden, a każdy swojego
drugiemu ustępuje dla pomyślnej zgody;
stary z starym, a z młodym niech się bawi młody,
bo gdzie różne humory, tam różne zabawy,
a myśli rozdwojone nie przydą do sprawy.
Ci, którzy się w lubieżnych amorach kochają,
niech pospołu do Cypru w jednę łódz wsiadają,
którym zasię posiłki milsze Bachusowe,
niechaj się do Kandyjej na małmazyjowe
trunki zmówią albo tam, gdzie płodne winnice,
sok smakowity rodzą węgierskie granice.
Aleć ani do Cypru trzeba na zaloty,
ni do Węgier na wino, szkoda tej sromoty
żyznej ojczyźnie czynić; wszystko to obfity
Sarmata najdzie doma. A ty, nieużyty
skępcze, skąpego -szukaj towarzysza sobie,
boć się hojny nie zejdzie. Także graczu tobie
przeważnej tegoż cechu potrzeba drużyny;
najdzie każdy bez prace swej drużbę faryny.
Mądry z mądrym a błazen z swym się bratem kupi,
z kleryka dziesięciny kleryk wszak nie łupi.
Ma i pielgrzymowanie towarzystwa swoje,
mają rycerskie bractwa i Marsowe boje,
nie tykając duchownych kompanij i owych,
co się więc owo sami biczują w surowych
kapach; bo ci tym samym znak jawny dawają,
że od świeckich rozkoszy wstręt ciału działają.
Naszy opak: miasto kap w nieme się przybrali
maszkary i na taniec gdzieś powędrowali;
piękna pokuta za grzech. Zgoła najdzie swego
swój po piecu i według humoru własnego:
kupiec z kupcem jedna rzecz, a żeglarz z styrnikiem,
praktyk z prokuratorem i oracz z rolnikiem.
Kompanija, dobranoc, wszak wiesz, gdzie się kwapię:
pójdę pannę Dyjetę od ciebie obłapię.