I.
Wieczór dziś taki cichy...
Słyszę jak w sieci pajęczej
Złapana muszka
Brzęczy.
Wieczór dziś taki cichy.,
Jak serce moje.
W ogrodu pachnący mrok
Weszła już dobra wróżka;
Słyszę jej lekki krok
W alejach i spiącym sadzie;
Zamyka kwiatów kielichy,
Na róże swe ręce kładzie,
Rosą napełnia powoje,
I serce moje.
Wiem... oto przyszła chwila
Cudownych przeobrażeń.
Coś się we mnie przesila,
Coś zrywa się do marzeń.
Znikają gdzieś nieukoje,
Myśli, podobne do trutek,
Zgryzoty, żale, rozpacze.
Zostaje zaś cichy smutek —-
Czy ogród tak rosą płacze,
Czy serce moje?
Dlaczego mię odpędzasz?
Byłem dotąd jak nędzarz,
Z wszystkiem co niskie zbratan,
A druhem mym był szatan.
Wśród mego życia zielisk
Błysnęłaś jak obelisk,
Jak dzień dla oczu ślepych,
W młodości strojna przepych.
I jakże było nie paść
W uroków takich przepaść?
Jak bronić przed jassyrem,
Serce okryte kirem?
Bądź dla mnie jak Ariadne,
Bo wiem, że nie przepadnę,
Choć czarem twym omamion.
W powoju białych ramion.
Wszak zbladłaby Sulamith,
Ujrzawszy ich aksamit,
Biel lilji i hjacyntu,
Wśród żyłek labiryntu,
Więc nachyl ust twych kielich
I białość lic anielich,
Więc podaj piersi róże,
Dwie z alabastru kruże,
Ogniem swej krwi je nalej
Ostatni raz poszalej,
I za ten szczęścia zenit,
Na pastwę rzuć Eumenid —
Gdy białych rąk lilije
Zapleciesz mi na szyję
A powróz z twych warkoczy,
Gdy gardło me otoczy.
Ostatni raz przed zgonem,
Zabije serce dzwonem.
W pustki idąc olbrzymie,
Wyszeptam twoje imię,
I skona dusza biała
Na krzyżu twego ciała.
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.