I.
POETA.
W łąki idziemy,
W kwitnące sady,
W mej dłoni twoja dłoń.
Ze szczęścia blady,
Ze wzruszeń niemy
Patrzę w twych oczu toń.
Szeleści przed nami łan,
Jak srebrne morze.
Mój Boże!
Taki się czuję pan,
Takie sny cudne roję.
Spojrzyj! wszystko to moje:
To szeleszczące zboże,
Te wody przeczystej zdroje,
Ta łąka, tych kwiatów woń,
I drzewa szumiące w borze.
Wszystko to mojem jest!
Znaj mój królewski gest:
Zanim się w sercu przesili
Czar tej jedynej chwili
Poznaj, że jestem pan,
Władca, co wszystko może,
Hojniejszy niźli król,
Bogatszy nad mocarze:
Oto ci daję w darze
Ten szeleszczący łan,
Te drzewa szumiące w borze,
Te kwiaty wiosennych pól,
Te chmury, te srebrne zdroje.
Wszystko, wszystko co moje
I co nie moje.
II.
CHMURKA WIOSENNA
Wiosenna na niebie chmurka,
Ciągle swe kształty zmienia:
To stroi się w białe piórka
Jak w przestwór lecący ptak,
To kształty dostaje cienia
I daje jakiś znak,
Srogi nakaz milczenia,
Lub przeobraża się w kwiat,
W ogromny bukiet mimozy,
Wszystkie te metarmofozy
Śledzę z mych okien rad,
Bo srebrna chmurka na niebie,
Przypomina mi ciebie!
Lecz skoro wiatru, tchnienie,
Niby drapieżne sępy
Rozedrze chmurkę na strzępy,
Kończy się me marzenie,
Chmurka się zmierza w zwierzę
Z paszczą co żeru żąda,
Porasta w sierść lub pierze,
Przybiera kształt wielbłąda,
Cielsko swoje wygina,
W długie przeguby węża —
I wtedy mi przypomina
Już tylko... twojego męża.
III.
SZCZĘŚCIE.
Spotkali się w owym dniu,
Między więdnięciem bzu
A rozkwitaniem jaśminu.
Spijał z jej ust karminu
Wszystką słodycz miłości,
Piękny jej składał ślub,
W który wierzył niezbicie,
Że miłość ich przetrwa przez życie
I poza grób.
O piękna złudo młodości,
Zrodzona w pięknych słów chrzęście
Pod czarem ustek karminu!
Ty nie wiesz, że ludzkie szczęście
Ma coś z krótkości dnia,
Ma coś z żywota motyla,
Lub przemijania snu
I tylko tak długo trwa,
Jak długo trwa owa chwila
Między więdnięciem bzu,
A rozkwitaniem jaśminu.
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.