Rozbitek

Autor:
Tłumaczenie: Aleksander Kraushar

Nadzieja, miłość! Wszystko stracone...
Ja sam jak widmo z piekieł otchłani,
Podmuchem fal wyrzucone,
Leżę u morskiej przystani,
Przystani głuchej, z kamienia...
Przede mną — morza widok ponury,
A za mną i łzy i cierpienia...
Nad głową wloką się chmury,
Szarawych obsłon siostrzyce,
Co ciągną wodę bez końca,
Jak mgławych widm pokutnice,
Z ciemności znowu do słońca...
Czynność bezbarwna, jałowa,
Jak istność ma — bezcelowa!

Mącą już mewy wód morskich pianę,
Budzi się życie w tej strasznej głuszy...
Zgasłe obrazy, sny zapomniane
I w mojej budzą się duszy!

Tam — na północy żyje dziewica,
Cudowna, królewska dziewa...
Światłością płoną jéj cudne lica,
Blask szaty ciało oblewa...
Nad jéj łabędzią, śnieżystą szyją,
Pukle — jak sploty wężowe,
Łagodnie w koło plączą się, wiją,
Królewską zdobiąc jej głowę
I jasne czoło dziewicze...
Z pod tego czoła — światłości gońce
Kraszą jéj białe oblicze
Jak czarne słońce!

O czarne słońca! Ileż to razy
Promieni waszych ogniste błyski
Budziły natchnień moich wyrazy,
A jam stał milcząc omdlenia bliski...
I twoje usta szeptały słowa,
Słowa srebrzyste jak blask księżyca,
Jak przenajczystsza gwiazda jutrzniowa
Kiedy rozjaśnia wód modrych lica...
I dusza moja ponad gór szczyty
Rwała się z pieśnią w słońce — w błękity!

Zmilknijcie mewy i morskie fale!...
Wszystko stracone! Miłość, nadzieja...
Zostałem nędznym, drżącym, samotnym
I jak rozbitek na głuchej skale,
Głowę — nad którą huczy zawieja
Tarzam po piasku wilgotnym!

Czytaj dalej: Do mojej matki - Heinrich Heine