Brzmią weselem wszystkie drzewa,
Z gniazd wzlatują śpiewne tony,
Któż jest owym dyrektorem,
W tej orkiestrze drzew zielonej?
Czy nim jest ów dzięcioł stary,
Co swym dziobem w drzewo puka?
Czy pedantem tym kukułka,
Która w takt zawzięcie kuka?
Czy nim jest poważny bocian,
Co swe długie, cienkie nogi,
Równomiernie w takt posuwa,
Jakby zamiar knuł złowrogi?
Nie — to w moim własnym sercu,
Jest siedlisko dyrektora,
On to bije w takt i nosi
Nazwę — zda mi się — amora!