Gładka Halinko! coś słychać u ludzi,
Że ci dłoń chciwą wabne złotko łudzi!
Chlubna zaś postać bez datnej korzyści
Nic twa nie ziści?
Niechaj świat plecie, żyjem wszyscy złotem.
Na tym są troski z frasownym kłopotem.
Gospodarz skrzętny i ekonom sprawny
Tym-ci to sławny.
Dla lichej zysku i bogactw nadzieje
Flis, porząc nurty, swe rozpina reje:
Żołnierz, by krwawym pożywił się łupem,
Gotów lec trupem.
A gdy Mars uśnie w łągodnym pokoju,
Pracuje rolnik w całodziennym znoju,
By ziarno ebrał i co zyskał na tem
Wozem i batem.
Cóż my o pańskich bez wymiaru żądzach,
Cóż o duchownych rzekniemy pieniądzach
Wszystkim rozpycha to z intrat, to z stuły
Dochód szkatuły.
Twardy mur szwajca złota zrobił słabem.
Och! gdyby nie z tym posunął się wabem,
Czyżby i Jowisz wśrzód łajniczej zgrai
Wszedł do Danai.
Acz to pogardza drugi tą mamoną,
Przykrywszy grubą swe oczy zasłoną,
Chuć jednak nagli, cnota sobie cnotą,
A złotem złoto.
Mignij no tylko przed oczami z bliska
Tm to chciwego powabem igrzyska;
Poleci w zawód Pachomi z Onufrem
Za złotym kufrem.
Złotem zwycięstwo i pokój wódz niesie,
złotej i Temis kryje prawa kiesie.
Złoto, ach złoto, myśli,serca, chęci
Ku tobie znęci.
Złoto cześć, sławę i rozum i względy,
Złoto prym daje, godność, dank, urzędy
A któż więc głupi, gdy tak złoto łechce,
Iść za nim nie chce?
Z blaskiem urody, póki służą lata,
Każdy do siebie zysk żądany zmiata;
Te kiedy znikną, wtenczs złoto za nie
Ponętą stanie.
Cżtedy za dziw,że za tym pochopoem
Idzie Halinka zwykłym ludzi tropem?
Co dzisiaj bierze, jutro dawać będzie,
Gdy krasa siędzie.