W miłym pokoju niegdyś dwa Koguty
Żyli, od zgiełku sobie oddaleni,
Bez gniewu, pomsty, zazdrości, i buty:
Zgoła jak bracia rodzeni.
Na jednej wespół zazwyczaj zieleni
Żer dla się mieli; u jednego źródła,
Gdy je chęć czasem powiodła,
W pragnieniu czystą popijali wodę.
Śpiewali razem, i marnem
Na pół się dzielili ziarnem:
Owo mieli we wszystkim niezerwaną zgodę.
W takim gdy żyją przymierzu;
Nadeszła jakoś Rokosz jednej chwili,
W pięknym Helena pierzu.
Ta gdy się onym wdzięcznie przymili,
Poskoczą społem i, nie bawiąc wiele,
Zwaśnią się miedzy sobą dobrzy przyjaciele.
Pójdą w załebki i okropne boje;
A sypiąc pierze i krwawiąc czuby,
Aż do upadłej zawezwą się zguby.
Miłości! ty zgubiłaś Troję.