Na wsi owa miłość żywa
Bez masek i przysady:
Na wsi tylko czułość tchliwa
Nie zna obłud i zdrady.
Znakiem tam serca oczu poruszenie,
Znakiem umysłu rzetelne westchnienie.
Więcej tam pasterz czuje, niż wyraża;
Więcej pasterka wierzy, niż uważa.
Obojętna miłość w mieście
Innym idzie zwyczajem:
Nikt nie wierzy tu niewieście,
Ta nie ufa nawzajem.
A tak się wiją rozrywki obłudne,
Słówka jedwabne i zapały nudne;
Oboje na to tu się chcą usadzić,
Ten ją, a ta go ułowić i zdradzić.
Na wsi kiedy rzecze Kuba:
«Duszy mojej połowo!»
Wierzy jemu Zosia luba,
Bo rzetelne ich słowo.
W tym zaufaniu kochankowie ściśli
Spólne tam serca, spólne mają myśli;
Prace ich słodzi skłonność i pieszczota,
A w statku wiernym utrzymuje cnota.
W mieście Dorant tylko czeka
Na łup słodkiej zdobyczy;
Ten schwyciwszy, wnet ucieka
Nowej szukać słodyczy.
Tysiąc ma celów, w które razem mierzy,
A całym sercem w żaden nie uderzy.
Ślub się tu lekkim odbywa sposobem,
A dzień przysięgi jest miłości grobem.