Do Karoliny Dziekońskiej, Strażnikowej Polnej W. Ks. Lit.

Z martwych ci ziołek dar niebogaty
 Zasyłam, Karolino,
Póki się znowu w mym jasne kwiaty
 Ogródku nie rozwiną.

Żałosna chwila z odmiany stanu,
 Ostrzejsza nad mróz i lody,
Zwarzyła, szumiąc od Watykanu,
 Wesołe w myślach ogrody.

Wiatr tylko po nich, co się nazywa
 Wzdychaniem, posępnie chodzi,
A rosa, która z oczu wypływa,
 Bardziej je suszy, niż chłodzi.

W lubym pokoju, w fortunnej dobie
 Tyle dłoń miała poety,
Że darząc drugich, jeszcze i sobie
 Krasne zwijała bukiety.

Ten, którym dzisia brat wdzięczny darzy,
 Mało twe święto ozdobi,
Lecz się w twych ręku przy miłej twarzy
 Piękniejszym zapewnie zrobi.

Bielsza, niż narcyz, rzetelnej duszy
 Szczerość swym mlekiem ubieli,
Żywym szkarłatem wstyd go przypruszy,
 Grzeczność błękitu udzieli.

A gdy przy tobie mąż zacny stanie,
 Trzymając synaczków parę,
O! jak to cudne kwiatów zebranie
 Mieć w domu piękność i wiarę!

 1773, VIII, 296 — 7.

Czytaj dalej: Balon - Adam Naruszewicz