Przestań się troskać, mój Janie kochany!
Co Bóg niewrotnym stanowiąc wyrokiem,
Wiecznemi wkoło oprowadził ściany,
Tam człek nie sięgnie ni myślą, ni okiem.
Darmo się trapi żeglarz w morskiej fali,
Kiedy ćma ślepa nie da sterem władać,
Gdy się śmierć mokra gwałtem w okręt wali,
Jeśli opatrzył wszytko, gdy miał wsiadać.
Żaden się płochych trafów nie uchroni.
Żywym jesteśmy igrzyskiem fortuny:
Złote godziny jasny ranek goni,
A wieczór trzaska bystremi pioruny.
Jedyna w razie takowym ochłoda,
Że wiatr niezawsze zapalczywie wieje.
On rzuca kotwę, nim ucichnie woda,
A ty się dobrej nie puszczaj nadzieje.
Szalona potwarz musi złamać szyję,
Złość się własnemi brzydka struje jady,
Te więc wyparty z chmury grot ubije,
A tamte wkrótce bies porwie sąsiady.
1771, IV, 298 — 300.