Pamiętnik z powstania warszawskiego – streszczenie

Autorka streszczenia: Marta Grandke.

„Pamiętnik z powstania warszawskiego” to pamiętnik Mirona Białoszewskiego z okresu wybuchu i trwania powstania warszawskiego w roku 1944. Wydarzenia i walki zostają w nim opisane z perspektywy cywila.

Spis treści

Pamiętnik z powstania warszawskiego – streszczenie krótkie

Czterdziestopięcioletni Miron Białoszewski w roku 1967 leży na tapczanie w swoim warszawskim mieszkaniu, skąd nasłuchuje odgłosów życia miasta, przez co zaczyna wspominać okres powstania warszawskiego. Wcześniej jednak przypomina mu się rok 1939, kiedy miał dwadzieścia lat i bardzo się bał. Następnie wraca myślami do 1 sierpnia 1944 roku.

Tego dnia matka wysłała go po chleb, a on odwiedził znajomą, Irenę. Po drodze dostrzegał przygotowania związane z wybuchem powstania, wiedział bowiem, że nadchodzi godzina „W”, czyli zaplanowana na początek powstania godzina 17:00. Z okna mieszkania obserwował innych ludzi, ale sam Miron ostatecznie nie wrócił na noc do domu. Kolejnego dnia obudziły go krzyki, gdyż ludność cywilna szybko zabrała się do pracy przy wznoszeniu barykad i organizacji podziemnych przejść, nadeszło pierwsze bombardowanie.

Miron znajduje w kieszeni klucze do mieszkania matki, zatem próbuje się do niej dostać. Na Chłodnej są już jednak Niemcy, zatrzymuje się zatem u Swena, swojego przyjaciela, który mieszka na Starówce. Ludzie zaczynają chronić się w piwnicach, jedynym miejscu, które daje ochronę przed nalotami i bombardowaniem.

Narrator ukazuje codzienne życie w piwnicach, czyli wspólne modlitwy i nieustanne próby zdobycia czegoś do jedzenia. Wspomina też siostry sakramentki, które początkowo wydawały potrzebującym obiady, aż do momentu zbombardowania klasztoru. Opuściły go, a potem angażowały się w inne działania.

Wyjście ze schronów groziło śmiercią. Z dnia na dzień coraz bardziej doskwierała ciasnota, wilgoć i nieznośny upał. Miron wraz z towarzyszami próbował znaleźć inne miejsce, lecz szybko okazało się, że nowe schronienie było równie przepełnione co poprzednie.

Po trzech tygodniach walk miasto wypełniały gruzy, przybywało rannych i ginęło coraz więcej ludzi. Niezbędne stało się ponowne przeniesienie. Tym razem za schronienie posłużyła opuszczona piwnica Izby Rzemieślniczej, gdzie szybko urządzono prowizoryczną kuchnię.

W czwartym tygodniu powstania coraz dotkliwiej odczuwano brak wody i kończyły się zapasy jedzenia. Pojawiła się możliwość opuszczenia Starówki. Miron i Swen ruszyli wraz z powstańcami. Miron niósł na plecach jednego z rannych. Przejście kanałami trwało długo, ale ostatecznie udało się dotrzeć bezpiecznie do Śródmieścia, gdzie mieszkał ojciec Mirona.

Śródmieście wydawało się najmniej zniszczoną częścią miasta. Można było tam znaleźć jedzenie i ukrywać się w domu zamiast w piwnicy. Jednak bombardowania nasilały się, a wieści o kolejnych terenach zajętych przez Niemców docierały każdego dnia. Wkrótce także tutaj pojawiły się problemy: niedożywienie, brak higieny, duchota i wilgoć w piwnicach. Rozprzestrzeniały się choroby, szczególnie związane z układem pokarmowym.

Miron i jego bliscy musieli wielokrotnie zmieniać miejsce pobytu, co było niezwykle uciążliwe i niebezpieczne. Każda przeprowadzka mogła skończyć się tragicznie. Podczas stania w kolejce po wodę dowiedział się, że obok działa fryzjer. Zaskoczony, że w tak trudnych warunkach ktoś wykonuje swój fach, skorzystał z nadarzającej się okazji.

Największym zagrożeniem stawał się brak wody, a w połączeniu z niedostatkiem żywności sytuacja cywilów stawała się dramatyczna. Tymczasem Rosjanie, którzy dotarli na Pragę, nie zamierzali angażować się w powstanie po drugiej stronie Wisły. Niemcy natomiast niszczyli wszystko w stolicy. Miron, Swen i ojciec Mirona wyruszyli do pobliskiego młyna, skąd przynieśli zboże, zarówno dla siebie, jak i dla żołnierzy. Miron coraz poważniej rozważał przyłączenie się do powstańców.

Nie udało mu się to jednak. Powstanie zakończyło się klęską 2 października 1944 roku. Cywile otrzymali czas na opuszczenie miasta do 9 października. Następnie przeprowadzono selekcję ocalałych, a wtedy część wywieziono na roboty do Rzeszy. Miron wraz z rodziną trafił najpierw do obozu w Łambinowicach, a później on i ojciec zostali przeniesieni do Opola. Niedługo potem udało im się uciec do Częstochowy, gdzie czekał już Swen. Do Warszawy Miron powrócił dopiero w lutym 1945 roku. 

Pamiętnik z powstania warszawskiego – streszczenie szczegółowe

Miron, narrator pamiętnika, opuszcza swój dom przy ulicy Chłodnej we wtorek, 1 sierpnia 1944 roku. Dzień ten nazywa „Świętem słoneczników”. W mieście intensywnie toczy się życie, jeżdżą tramwaje, a ludzie szybko przemierzają ulice. Szybko okazuje się jednak, że to nie rok 1944, lecz 1967, a Miron leży na tapczanie w swoim mieszkaniu i wspomina. Przeszłość i teraźniejszość splatają się nieustannie w jego opowieściach.

1 sierpnia 1944, we wtorek, matka Mirona wysyła go po chleb. W trakcie powrotu do domu ze sprawunkami dostrzega jakieś zamieszanie. Miron wie, co się dzieje, bo wie też o godzinie „W”, czyli o planowanym wybuchu powstania o godzinie 17:00. Kiedy powstanie wybucha, Miron wraz z koleżanką jest na zajęciach tajnego uniwersytetu i ma okazję zobaczyć pierwszego powstańca. W mieszkaniu oprócz Ireny i Mirona jest też Staszek. Przedmiotem ich rozmowy jest twórczość Franciszka Rabelais’a. Potem idą spać, mimo iż nieustannie rozlega się dźwięk karabinów i wybuchów.

Kolejnego dnia mieszkańcy stolicy zabierają się za budowanie barykad. Były one potrzebne, by zatrzymać ogień, który Niemcy cały czas kierowali na Polaków. Czołgi jednak z łatwością niszczyły drewniane konstrukcje, zatem zaczęto zrywać płyty chodnikowe i budowano zapory z cegieł. Dla każdego znajdowano zajęcie. Kiedy następowały naloty, ludzie biegli do schronów, za które służyły zwykłe piwnice.

Początki powstania były bardzo niespokojne, wznoszono barykady i kuto piwnice, gdzieniegdzie wywieszano polskie flagi, tak jak zrobiono to na Chłodnej. By powstrzymać czołgi, zrywano druty tramwajowe. Niemcy zaczęli wykorzystywać cywili jak żywe tarcze, goniono ich przed czołgami, co miało zmusić powstańców do tego, by się wycofali.

Miron wspomina, że kiedy poproszono go o pomoc w pochówku Niemców, zaczął się modlić o nalot, dzięki czemu nie musiał mieć nic do czynienia ze zwłokami. Jego prośby się spełniają. Wraca na Chłodną, a po drodze widzi harcerzy z butelkami wypełnionymi benzyną. W mieszkaniu zastaje matkę i Babu Stefu, Żydówkę, której pochodzenie nigdy nie zostało odkryte przez Niemców. Kobieta świetnie posługiwała się niemieckim i przejęła nazwisko zmarłej Zofii Romanowskiej. Ktoś jednak podłożył jej do torebki żydowską opaskę. Trafiła przez to do więzienia, ale powstańcy odbili ją z niego.

Miron, Swen, Irena, Halina i Staszek organizują patriotyczny wieczorek literacki z „Weselem” autorstwa Wyspiańskiego w programie. To próba zachowania normalności w tym dziwnym czasie. Jednocześnie trzeba walczyć o przetrwanie i o jedzenie, które jest na kartki.

Miron wspomina kolejne miejsca, przykładowo szkołę na Lesznie, gdzie przed wybuchem wojny oglądał szopkę. Obecnie szkoła jest w ruinie i ludzie wynoszą stamtąd trupy. Miron z trudem opisuje emocje. Walki nasilają się, zatem ludzie schodzą coraz niżej, piwnice zmieniają się w mieszkania. W trakcie odwiedzin Miron wchodzi już tylko do piwnic wypełnionych mieszkańcami Warszawy. Robi się ciasno, a ludzie zachowują ciszę, by nie zdradzić Niemcom położenia kolejnych schronów. Modlitwy mieszają się z dźwiękiem bomb. Pojawiają się plotki o upadku powstania, ale ono trwa dalej.

Ludzie, by przetrwać, zaczynają działać zespołowo. Razem gaszą pożary, wydobywają zmarłych z gruzów, noszą rannych. Wydawana jest gazetka powstańcza. Coraz trudniej jednak liczyć zmarłych, trzeba też coraz więcej kopać podziemnych przejść. Do piwnic dochodzą wieści o zniszczeniach dokonanych przez Niemców i pozycji powstańców. Po stronie niemieckiej walczą okrutni Ukraińcy. Polacy są rozstrzeliwani, ale też podpala się ich domy, wyrzuca się chorych oknami szpitali. Lata 60. pozwoliły na ustalenie, że na samej Woli między 5 a 6 sierpnia zabito tak kilkadziesiąt tysięcy osób.

Rannych nosi się pod nowe adresy, a szpital działa w gmachu sądu. Rannych jest coraz więcej, a wszyscy pragną się dostać do Śródmieścia, stamtąd na Pragę, by potem skierować się na Żerań i Jabłonnę, gdyż tam stacjonują już Rosjanie. Miron stara się dostać do mieszkania na Chłodnej, gdyż orientuje się, że wciąż ma klucze do domu. Powstańcy go jednak zatrzymują, gdyż na Chłodnej są już Niemcy. Miron rusza na Rybaki, gdzie czeka jego przyjaciel Swen, jego narzeczona, matka i ciotka.

Cywile są na bieżąco z wydarzeniami, buduje się prowizoryczne kuchnie z cegieł. Starsze dzieci i mężczyźni próbują zdobywać jedzenie i wodę. Lato było upalne już samo w sobie, a temperaturę zwiększają jeszcze wybuchające bomby, ścisk w piwnicach i miotacze ognia. Wiadomości z gazetek powstańczych czyta się bardzo oficjalnie. 7 sierpnia okazuje się, że nie ma żadnych szans na przepłynięcie Wisły, co oznacza, że walczący zostali uwięzieni w Warszawie, a ostrzał jest nieustający. Miron wspomina swój żal, że nie był w stolicy w połowie września 1939 roku, kiedy miasto bombardowano. Teraz pragnie z niego uciec za wszelką cenę.

Celina wraz z koleżanką z zapałem zabierały się do pracy, chodziły zatem do Ośrodka Zdrowia na Parysowie. Za długo jednak tam nie posiedziały, ponieważ już po kilku dniach ośrodek zbombardowano. Siostry sakramentki bardzo wiele pomagają innym, między innymi rozdają obiady przy ulicy Starej. Dzieje się to aż do 13 sierpnia. Miron dzieli się swoją bogatą wiedzą na temat architektury sakralnej. Po 15 sierpnia powstańcy utrzymują jeszcze Mokotów, Czerniaków, Żoliborz, Śródmieście i Powiśle. Robi się to jednak coraz trudniejsze, są problemy z utrzymaniem łączności na powierzchni. Powstańcy i łącznicy schodzą zatem do kanałów, a Niemcy zajmują elektrownię i wodociągi, co jeszcze pogarsza sytuację cywilów.

Miron i Swen postanawiają sprawdzać dalsze piwnice. Kolejne bombardowanie sprawia, że rodziny mężczyzn muszą szukać sobie nowego miejsca. W piwnicach niektórych kamienic jest bardzo zimno. Wśród cywilów pojawia się litania, którą się powtarza: „Od bomb i samolotów – wybaw nas, Panie, Od czołgów i goliatów – wybaw nas, Panie, Od pocisków i granatów – wybaw nas, Panie, Od miotaczy min – wybaw nas, Panie, Od pożarów i spalenia żywcem – wybaw nas, Panie”.

15 sierpnia Rosjanie wchodzą na Pragę, a front wschodni zatrzymuje się na Wiśle. Armia Czerwona powstrzymuje się od udziału w powstaniu. Pomagają za to alianci, którzy przeprowadzają zrzut broni, z której niewiele trafia do powstańców. Walki przybierają na sile.

Miron wciąż zmaga się z tym, że przypadkowo zabrał matce klucze. Stara się dowiedzieć o niej czegoś od rodziny na Bielańskiej, ale nie jest w stanie niczego konkretnego ustalić. Wspomina też śpiewanie piosenki w piwnicach, stara się naśladować dźwięki walk i nalotów bombowych.

15 sierpnia, święto Matki Boskiej Zielnej, to też dzień, w którym Niemcy bombardują klasztor sakramentek. Te jednak wychodzą spod ruin i zmieniają się w działaczki, rozdają pozostałe im w klasztorze jedzenie. Nadzieja jednak powoli się wyczerpuje, pojawiają się głosy, że czas się poddać. Miron i Swen z bliskimi zajmują teraz piwnice na Miodowej, gdzie pachnie pożarem. Kilka dni wcześniej spalono bowiem Izbę Rzemieślniczą, która się tam mieściła. Ludzie w trakcie nalotów chowają się we framugach, bo one okazują się najbardziej wytrzymałe. Razem z filarami stanowią bezpieczne kryjówki. Miron wybiera się na poszukiwanie naczyń, ale kiedy wychodzi, upada obok niego gorący fragment bomby.

Miron, Swen i Lusia organizują konkurs na tekst. W schronie ludzie przygotowują się do nadejścia nocy, modlą się i piorą koszule, by chociaż trochę zaradzić wysokim temperaturom. Podczas nalotów ludzie liczą uderzenia bomb, zdarza się, że spada ich nawet ponad setka. Nieustannie słychać czołgi, miotacze ognia i wybuchy granatów. Kolejne bombardowania sprawiają, że schron się sypie, zaczyna brakować jedzenia i wody, co grozi niebezpieczeństwem.

Poparzona ciotka Mirona zjawia się na Rybakach. Ludzie próbują ją uciszyć, by jej krzyki nie przyciągnęły Niemców. Rodzina szybko przystosowuje się do życia w nowym schronie.

Warszawa przypomina Mironowi Jerozolimę przez wspomnienie psalmów i nieszporów odprawianych przed wojną. Tam walczą całe pokolenia. Nie wiadomo jednak, czy w Warszawie Bóg pomaga ludziom, czy się od nich odwraca.

Miron znowu wychodzi na poszukiwania wody, a poparzona ciotka umiera. Jej ciało trzeba wynieść ze schronu, ale nie można go pochować, gdyż trwa ostrzał. Mironowi udaje się zdobyć papier kancelaryjny podczas wyjścia po wodę, co jest cennym łupem.

31 sierpnia trwa nalot na piwnicę, w której kryje się 200 powstańców z batalionu „Chrobry”. Trafia w nich bomba, a wybuch przeżywa jedynie kilka osób. W roku 1964 Miron jako dziennikarz będzie obserwował ekshumację, w trakcie której spod tych gruzów zostaną wyciągnięte ludzkie ręce i nogi.

1 września to dzień, kiedy matka Swena oświadcza, że nie mają już więcej żywności. Wtedy też Niemcy tłumią powstanie na Starym Mieście. Kiedy wchodzą na Freta, walczący są zmuszeni do ogłoszenia kapitulacji. Ewakuują się błyskawicznie, ponieważ Niemcy chcą granatami zniszczyć schrony. Konieczne jest przeniesienie rannego, do czego zgłaszają się Miron, Swen i Zbyszek. W ten sposób udało im się przedostać do innej części Warszawy. Pożegnali się zatem z kobietami z Rybaków i ruszyli do Śródmieścia, tam gdzie mieszkała druga rodzina Mirona, czyli jego ojciec.

Mężczyźni podróżują kanałami, a w punkcie zbornym panuje chaos. Niosą bardzo poranionego mężczyznę, który powinien zostać w szpitalu, ale to dla niego wyrok śmierci. Niosą go zatem dalej, a Mironowi przypomina to historię z powieści Victora Hugo. Rannego niesie na własnych plecach.

Podróż kanałami jest bardzo trudna, wszędzie jest ciasno, woda sięga do łydek, a ludzie tłoczą się na całej długości między Starówką a Śródmieściem. Oznakowanie kanałów ułatwia jednak nieco chodzenie nimi. Należy jednak zachować szczególną ostrożność pod włazami, gdyż tamtędy Niemcy wrzucają granaty. Miron czuje, że droga na Krakowskie Przedmieście nigdy mu się tak nie dłużyła, traci również poczucie czasu. Wreszcie wędrującym udaje się wkroczyć na Nowy Świat, a wyjście na Wareckiej jest coraz bliżej, ale wyjście też zajmuje sporo czasu. Miron czuje się wyczerpany, a rannego zabierają na nosze.

Miron idzie z towarzyszami do swojego ojca na Chmielną 32. Był tam umówiony na 1 sierpnia, a udaje mu się tam dostać miesiąc później. Mężczyźni są zaskoczeni tym, że mieszkańcy śpią tam w domu, a nie w schronie. Okazuje się, że w Śródmieściu żyje się niemal normalnie, jest dostępne jedzenie, woda i ubrania. Miron budzi Halinę poprzez pocałunek, a kobieta pomaga nowoprzybyłym. Zenek, ojciec Mirona, działa w AK. Okazuje się też, że za Marszałkowską robi się coraz gorzej. Ojciec Mirona działa rozsądnie i nie ryzykuje, zatem niekiedy udaje, że wcale nie należy do AK. W Śródmieściu panuje porządek, a cywile muszą brać udział w pracach publicznych. Halina i Miron rozważają, czy nie dołączyć do powstania i trwających walk, bo sytuacja staje się naprawdę tragiczna. Niemcom udało się zniszczyć Starówkę, Wolę i jeszcze inne dzielnice miasta. Próbują też przejąć resztę Śródmieścia, które wciąż jeszcze jest zajęte przez powstańców. Naziści stają się coraz bardziej okrutni, ale powstańcy wyróżniają się odwagą. Zenek i Halina opowiadają o młodym powstańcu, który butelkami z benzyną zniszczył kilka czołgów, a to tylko jeden z wielu aktów prawdziwego bohaterstwa. Miron po wojnie słyszy od Ireny P. o słynnym koncercie szopenowskim, który Woytowicz wykonywał w kawiarni na Nowym Mieście w trakcie trwającego wtedy nalotu.

3 września Miron znowu wraca do przeszłości, tym razem do tego samego dnia, ale w roku 1939. Na ulicy wtedy śpiewano „Marsyliankę”, bo Anglia i Francja zdecydowały się przystąpić do działań wojennych. W roku 1944 Miron czyta poemat, który stworzył w schronie na Rybakach, przedstawia też fragment dramatu o powstaniu. Halina, Swen i Zbyszek przysłuchują się temu. Miron, tak jak inni, choruje z powodu wymiotów i dokucza mu biegunka, co podsumowuje stwierdzeniem, iż nie wie, czy pierwsze było bombardowanie, czy wielka sraczka.

Ojciec Mirona to były pocztowiec, miłośnik zwierząt i osoba bardzo przyjaźnie nastawiona do świata. W czasie wojny zajął się podrabianiem podpisów i fałszowaniem dokumentów, dzięki czemu wielu osobom uratował w ten sposób życie. Jego partnerka to Zocha, która pomaga mu w tej pracy i wydobywa pieczątki od Niemców. Następnie jednak angażuje się w walki i przyłącza się do AK.

4 września to dzień upadku Powiśla. Z 6 na 7 września zostaje podjęta decyzja o przeniesieniu się na Nowogrodzką, gdzie ma być nieco bezpieczniej. Tam mieszka Miecio, czyli kolega Zenka. Miron spotyka się ze swoim przyjacielem, Zdzisławem Śliwerskim. Wszyscy razem idą na Wilczą 21. Tam mieszkają inni znajomi ojca, rodzina Wojów. Swen znajduje Dankę na Żurawiej. To łączniczka AK, do której się przenosi. Zbyszek też by chciał przyłączyć się do powstańców. Okazuje się, że Swena trzeba odkopać spod gruzów zbombardowanego bloku. Miron skrywa się w piwnicy kamienicy Kleina, gdzie spotyka wielu znajomych.

Sowieci z 9 na 10 września planują pierwszy nalot na dzielnice zajęte przez Niemców. Z 13 na 14 września na niebie jest widoczny kukuruźnik, czyli sowiecki dwupłatowiec, który jest symbolem walki między Rosjanami i Niemcami. Niemcom nie udaje się utrzymać Pragi, a 18 września nad Warszawą pojawiają się Amerykanie, którzy samolotami zrzucają broń, bandaże i inne potrzebne rzeczy. Wiatr jednak znosi to wszystko na stronę, którą zajmują Niemcy. Powstańcom źle idzie na Sielcach i Marymoncie.

Mironowi przypomina się historia pewnej pary, Nanki i Michała. Pokłócili się oni na Lesznie, a zdenerwowany mężczyzna życzył partnerce, by pierwsza bomba ją zabiła. Kobieta odeszła, a para przez długi czas nie mogła się odnaleźć, także po wojnie. Jednak ostatecznie im się to udało, mężczyzna przeprosił, a kobieta wybaczyła mu jego słowa.

Już po wojnie Miron dowiaduje się, że mama i Stefa zostały schwytane przez Niemców. Najpierw zostały pognane przed czołgiem, a potem przetransportowano je najpierw do Pruszkowa, a potem do Głogowa, do pracy przymusowej. Miron wspomina, że w 1945, kiedy wszyscy zostali odnalezieni, kobiety, czyli mama, Zocha i Sabina, pokłóciły się razem z ojcem. Dopiero interwencja Mirona kończy ten konflikt.

Ojciec i Zocha wyjeżdżają do Gdańska, ale po powrocie do Warszawy mężczyzna żeni się z Walą. Jego siostry, Nanka i Sabina, pozostają w kontakcie z matką Mirona, która wychodzi za mąż. Wszyscy pozostają ze sobą w kontakcie.

Wielką radość sprawia Mironowi odnalezienie fryzjera, po wizycie u niego czuje się o wiele lepiej. Swen, ojciec i Miron udają się po zboże, obowiązują też niemieckie przydziały żywności. Miron otrzymuje bochenek chleba.

Powstanie stopniowo zaczyna upadać, poddają się kolejne dzielnice, czyli Powiśle, Mokotów i Czerniaków, a 30 września także Żoliborz. Jedynie Śródmieście jeszcze się broni, a wśród ludzi pojawia się wszawica. Pieniądze tracą wszelką wartość, podstawą jest teraz handel wymienny. Miron wraca wspomnieniami do pana Sz., który codziennie śpiewał Godzinki. Warszawa obraca się w kompletną ruinę, a 2 października 1944 stopniowo cichną walki i zostaje ogłoszona kapitulacja. Ludność cywilna ma opuścić miasto do 9 października. Powstańcy przestają walczyć, a Niemcy planują wywiezienie na roboty ludzi zdolnych do pracy. Warszawiacy są zniechęceni i brakuje im nadziei. Zastanawiają się, co zabrać, a co zostawić, gdyż wiedzą, że pozostawionych rzeczy nigdy nie odzyskają.

Miron spotyka kolegę Żyda. Próbuje się on wraz z rodziną wydostać ze stolicy, tak samo jak rodzina Mirona ze Stefą. Muszą to zrobić, bo w przeciwnym razie trafią do obozu koncentracyjnego. Swen i pan Sz. uciekają z transportu jadącego do Rzeszy. Swen trafia do wsi, gdzie spotyka swoją rodzinę. Miron, ojciec, Zocha i Halina trafiają przez wywózki do Pruszkowa. Mironowi kojarzy się to z Zaduszkami, gdyż obserwuje, jak ludzie wychodzą z miasta. Opisuje to, odwołując się do dnia Wszystkich Świętych.

6 października bliscy Mirona zostają postawieni przed selekcją, a Miron i Halina obawiają się rozdzielenia. Stacha i Halina na własne życzenie jadą na roboty, a Halina udaje jej córkę. Wszyscy trafiają do wagonu w pociągu, który zmierza do obozu w Łambinowicach na Dolnym Śląsku.

Na miejscu spotykają jeńców z różnych państw, którzy pomagają im w zrozumieniu obozowej rzeczywistości. Okazuje się, że pewne kobiety w obozie umawiają się z żołnierzami na randki, co niezwykle zaskakuje Mirona. 

Warunki w obozie są bardzo trudne, ale ludzie starają się sobie radzić. Jedni znajdują ukojenie w religii, inni zaś szukają go w sztuce. Łambinowice to obóz przejściowy, zatem Miron z ojcem wybierają Opole, z którego planują łatwą ucieczkę do Częstochowy. Halina zaś decyduje się na Wiedeń. 9 października opuszczają dotychczasowe miejsce pobytu, a 11 listopada ojciec i Miron, zgodnie z wcześniejszymi planami, uciekają do Częstochowy, gdzie czeka na nich już Swen z mamą. Mironowi w lutym 1945 roku udaje się wrócić do Warszawy.


Przeczytaj także: Przedstaw motywy cierpienia i śmierci w literaturze wojny i okupacji

Aktualizacja: 2025-12-03 14:03:12.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.