„Ostatnia ucieczka ojca” jest utworem zamykającym tom „Sanatorium pod Klepsydrą” Brunona Schulza (z r. 1937). W kontekście akcji w całym zbiorze przynosi ono znaczące zmiany. Służącą Adelę zastępuje Genia, a sklep Jakuba zostaje zlikwidowany. Bohater-narrator o imieniu Józef przedstawia powrót do domu swojego rodzica, Jakuba, w zwierzęcej formie raka, skorpiona i kraba, a więc małego, drapieżnego stawonoga. Obecność Jakuba zaskakuje Józefa i jego matkę, bo oboje są przekonani, że mężczyzna nie żyje. W opowiadaniu ukazana jest nieudana próba dokonania na Jakubie aktu kanibalizmu.
Spis treści
Rzecz dzieje się w małym miasteczku we Wschodniej Galicji na początku XX wieku. Cała ukazana w „Ostatniej ucieczce ojca” akcja rozgrywa się w kamienicy należącej do rodziny Jakuba, znajdującej się przy rynku. Na dole małżeństwo prowadzi sklep, będący w fazie likwidacji. Metamorfoza zwierzęca Jakuba tworzy fantastyczny wymiar opowiadania.
Jakub jest główną postacią opowiadania. To zarazem rodzic Józefa, pełniącego w utworze rolę bohatera-narratora, i mąż nieznanej czytelnikowi z imienia żony. Jest on starszym człowiekiem, w jesieni życia doświadczającym licznych problemów zdrowotnych, a z zawodu kupcem. Prowadzi sklep z tkaninami przy rynku w małym, galicyjskim miasteczku. Informacje na temat Jakuba znajdujące się w „Sanatorium pod Klepsydrą” wskazują na to, że bohater zmarł. Następująca po nim „Ostatnia ucieczka ojca” całkowicie zmienia ten stan wiedzy. Okazuje się, że mężczyzna żyje, tyle, że w zmienionej postaci. Jest teraz rakiem, skorpionem i krabem. Określenia te stosowane są synonimicznie, dowodząc niestabilności jego zwierzęcej formy. Jakub prezentuje się zatem jako mały, drapieżny stawonóg. Wszystkie wskazane stworzenia charakteryzują się wielością kończyn, co stanowi wyraz charakterystycznej dla twórczości Schulza predylekcji do interesujących kształtów. Warto spojrzeć na bohatera przez pryzmat obecnej w opowiadaniu symboliki zwierzęcej. Pozwala ona na sformułowanie wniosku, że Jakub, będący m.in. rakiem, uwstecznił się w rozwoju, a zatem zaczął egzystować w niższej formie w stosunku do swojej ludzkiej tożsamości. Wymienione zwierzęta, zwłaszcza rak i krab, stanowią ponadto stworzenia nieczyste wśród wyznawców judaizmu, który stanowi istotny układ odniesienia dla światopoglądu przedstawionej rodziny.
Jakub-krab posiada wiele cech fizycznych, które sprawiają, że łatwo dostrzec podobieństwo między nim a człowiekiem, jaki zapisał się w wyobraźni jego bliskich. Od początku wzbudza on w żonie i w synu odrazę. Widać to chociażby wtedy, gdy z niepokojem obserwują jego dynamiczne przemierzanie przestrzeni mieszkania, poznawanego na nowo „z krabiej perspektywy”. W rezultacie takich odczuć, Józef wraz z matką unikają dotykania ojca w animalnej postaci, boją się także niespodziewanego zetknięcia z nim w nocy. Jakub-rak pozbawiony jest możliwości werbalnego porozumiewania się. Jednak interpretacja jego zachowań pozwala na wysnucie wniosku, że jest on stworzeniem inteligentnym. Świadczy o tym jego samodzielność. Bohater potrafi np. napoić się bez niczyjej pomocy, wykorzystując w tym celu wodę z przeciekającej beczki. Chętnie towarzyszy bliskim także podczas posiłków, z czasem uczy się sam wchodzić do jadalni przy zamkniętych drzwiach. Wydaje się pozbawiony zmysłu wzroku, co zbliża go do skorpionów, które wprawdzie mają oczy, ale o niewielkich możliwościach. Nie wiadomo także, czym bohater się żywi, bo nie tyka jedzenia. Syn i żona starają się dbać o dobrostan Jakuba-raka. Dlatego każdorazowo chronią domowego stawonoga przed agresją usiłującego go zmiażdżyć wuja Karola, który przebywa w mieszkaniu wraz z nimi. Szczególnie odnosi się to do sytuacji, gdy przewraca się na grzbiet, co sprawia, że staje się zupełnie bezbronny. Ale co do postawy Józefa i jego matki można wyartykułować istotne zastrzeżenia. W końcu przyzwalają oni na obecność w mieszkaniu agresora, który notabene usiłuje zająć w rodzinie miejsce Jakuba. Jak się jednak okazuje, do nieporównywalnie poważniejszego aktu przemocy dopuszcza się wobec bohatera-kraba jego żona. Nieświadoma tego, co robi, gotuje go i podaje bliskim w formie posiłku. Jakub-skorpion cudem przeżywa obróbkę termiczną, ale jest wycieńczony. W zaistniałej sytuacji orientuje się Józef i ma w związku z nią ogromne pretensje do matki. Niewiele brakowałoby, a stałby się żywą ofiarą kanibalizmu, jednej z najbrutalniejszych zbrodni, jakie można sobie wyobrazić. Jednocześnie nie zostaje mu udzielona żadna pomoc. Żona odstawia go na półmisku do salonu. Rodzina ignoruje jego obecność. W ciągu kilku tygodni Jakub-krab odzyskuje część sił i postanawia opuścić rodzinę. Robi to okaleczony, pozostawiając na talerzu jedną z kończyn, zastygłą w sosie pomidorowym. Uciekając od bliskich, udaje się w nieznanym kierunku. Nikt nigdy go już nie widzi.
Można dojść do wniosku, że taki finał jego losu oznacza klęskę bohatera. Równocześnie należy zauważyć, że wykazuje się on niezwykłą siłą i wolą życia. Podnosi się bowiem samodzielnie po doświadczeniu niewyobrażalnego aktu agresji, mając przy tym wielkie pragnienie dalszej egzystencji. Można dojść do wniosku, że Jakub-krab jawi się jako zwycięzca. Jego późniejsze losy nie są znane. Kreując postać w ten sposób, Schulz zachęca czytelników do snucia dociekań na temat przyszłości Jakuba.
Matka Józefa i żona Jakuba pozostaje nieznana czytelnikowi z imienia. Funkcją tego zabiegu jest podkreślenie jej pospolitości. To kobieta o praktycznym podejściu do życia. Świadczy o tym to, że po likwidacji sklepu, który prowadziła wraz z mężem, sprzedaje w nim pokątnie pozostały po zamknięciu magazynu towar. Żona Jakuba ma się za wdowę, gdy tymczasem jej nieżyjący według niej mąż wraca do domu w zmienionej postaci, jako krab, rak i skorpion (określenia te stosowane są zamiennie). Od samego początku ojciec Józefa w animalnej formie wzbudza w swojej żonie odrazę. Stąd dotyka go ona wyłącznie, gdy jest taka konieczność, za pośrednictwem innych przedmiotów. Kobietę przeraża także to, że mąż-krab mógłby zaskoczyć ją w nocy. Tak się jednak nie dzieje.
Wraz z synem w pewnym stopniu dba ona o dobrostan Jakuba-skorpiona, chroniąc go przed agresją wuja Karola. Co do jej postawy można jednak sformułować istotne zastrzeżenia, bo kobieta akceptuje obecność przemocowca w ich domu. Dodajmy, że krewny chce zająć w nim miejsce jej męża. Okazuje się jednak, że nieporównywalnie poważniejszych przewinień żona Jakuba dopuszcza się wobec niego we własnej osobie. Nieświadoma tego, co robi, w bliżej nieokreślonych okolicznościach gotuje go w garnku, a następnie podaje bliskim w formie posiłku. Jakub-rak cudem przeżywa, ale jest wycieńczony. W zaistniałej sytuacji jako pierwszy orientuje się Józef i ma do matki ogromne pretensje, które wyraża słowami: „– Jak mogłaś to uczynić! Gdyby to przynajmniej Genia była zrobiła, ale ty sama… – matka płakała, łamała ręce, nie mogła dać odpowiedzi. Czy myślała, że ojcu tak lepiej będzie, czy widziała w tym jedynie wyjście z beznadziejnej jego sytuacji lub czy działała po prostu w niepojętej lekkomyślności i bezmyślności?… Fatum znajduje tysiąc wybiegów, gdy chodzi o przeforsowanie jego niepojętej woli”. Kobieta rozpacza, ale nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego to zrobiła. Z informacji bezpośrednio podanych wynika, że mogło dojść do tego przypadkiem lub wskutek fatum. Z obecnych w nim kontekstów można także wywnioskować, że czyn matki mógł zostać spowodowany roztargnieniem kobiety, bądź asystującej jej służącej Geni. Niewykluczone jest, że Jakub znalazł się w garnku wskutek własnych działań, w rezultacie wypadku przy poruszaniu się po pionowych powierzchniach. Niezależnie od tego, jak domowy drapieżnik trafił do naczynia, przygotowująca posiłek matka Józefa nie zauważyła, że oto właśnie podgrzewa do wysokiej temperatury własnego męża.
Niewiele brakuje, a Jakub-stawonóg stałby się żywą ofiarą aktu kanibalizmu, zjedzoną przez najbliższą rodzinę. Istotne z tej perspektywy staje się to, że żona Jakuba-raka od samego początku wydaje się podświadomie patrzeć na niego jak na pożywienie. Gdy bowiem pojawia się on w ich domu, kładzie go na talerzu, a więc na naczyniu służącym do podawania jedzenia. Tymczasem mogłaby umieścić Jakuba-kraba na każdym innym znajdującym się w mieszkaniu przedmiocie. Choć żona mężczyzny jest sprawczynią jego wielkiego cierpienia fizycznego, a z pewnością także psychicznego, wyjąwszy początkową reakcję na zdarzenie, nie przejawia wobec niego żadnej empatii. Wkrótce po tym, gdy uświadamia sobie to, co zrobiła, jak gdyby nigdy nic odstawia męża-skorpiona na półmisku do salonu. Nie tylko nie pielęgnuje go wtedy w niedomaganiu, ale nawet nie próbuje przeprosić najbliższego za to, co zrobiła. Gdy tylko Jakub-rak odzyskuje część sił, postanawia opuścić rodzinę. Żona bohatera w sposób charakterystyczny dla reprezentantek płci pięknej ukazanych w twórczości Brunona Schulza, patronuje niszczycielskiej sile kobiecości, podświadomie dąży do dominacji nad mężem. Jej działania, z których na domiar złego nie zdaje sobie sprawy, są tragiczne w skutkach. Zapewne stanowią one wyraz frustracji kobiety związanej z trudną do zniesienia dla niej formą obecności jej męża w domu.
Wuj Karol pojawia się w domu rodziny Józefa wkrótce po tym, gdy zadomawia się w nim Jakub, będący tym razem krabem, rakiem i skorpionem. Krewny usiłuje zająć w nim miejsce mężczyzny, przede wszystkim jako kupca. Pod pretekstem studiów nad językami analizuje jego dokumenty handlowe, dotyczące działalności zlikwidowanego sklepu. Mężczyzna jest agresywny wobec Jakuba-stawonoga i przy każdej nadarzającej się okazji próbuje go rozdeptać. Jego zapędy udaremniają Józef z matką. Gdy żona Jakuba-skorpiona gotuje go i wnosi na półmisku w formie posiłku, wuj Karol jako pierwszy wyciąga w jego stronę widelec. Spotyka się z pełnymi oburzenia spojrzeniami syna i żony Jakuba. Ponieważ domowy drapieżnik w formie animalnej dobrowolnie opuszcza bliskich, można dojść do wniosku, że Karolowi udaje się zająć jego miejsce.
Genia jest nową służącą w domu rodziny Józefa. W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki Adeli, okazuje się mało wyrazistą postacią. Wygląda niezdrowo, o czym świadczy to, że jest blada, a jej ciało w wyobraźni Józefa zdaje się nie mieć kości. Sprawia przy tym wrażenie kobiety nadwrażliwej na dotyk. Genia często śpi w ciągu dnia. Ponadto bywa roztargniona do tego stopnia, że przez pomyłkę zdarza się jej zrobić zasmażkę ze… starych dokumentów. Dochodzi też do tego, że niechcący, w roztrzepaniu, wrzuca szpilki do garnka z gotującą się zupą.
Metamorfozy zwierzęce Jakuba odgrywają ważną rolę w świecie przedstawionym twórczości Brunona Schulza. W opowiadaniu „Martwy sezon” bohater zamienia się w monstrualną muchę, z kolei w dziele „Ostatnia ucieczka ojca” widzimy go jako kraba, raka i skorpiona. Określenia te stosowane są synonimicznie, co świadczy o niestabilności zwierzęcej tożsamości postaci. Jak łatwo zauważyć, Jakub przeobraża się w zwierzęta nieprzyjazne człowiekowi. Wskazani reprezentanci fauny są małymi, drapieżnymi stawonogami, których łączy duża liczba kończyn. Stanowi to przejaw charakterystycznej dla Schulza fascynacji dla nietypowych form istnienia.
Zwierzęta odsyłają ponadto do bogatej w kulturze symboliki. Rak i krab uchodzą za istoty nieczyste w judaizmie, są więc stworzeniami, których nie wolno spożywać żydom. A właśnie ten krąg kulturowy jest najbliższy przedstawionej w opowiadaniu rodzinie. Z kolei skorpion uchodzi w religii mojżeszowej za niebezpiecznego przedstawiciela fauny. Władysław Kopaliński, autor „Słownika symboli”, wskazuje na to, że rak oznacza między innymi drapieżcę, ale też istotę niezgrabną. Podobne cechy wyraźnie uwidaczniają się w kreacji Jakuba-stawonoga. Z jednej strony jest on przecież zwierzęciem zdolnym do ataku, z drugiej zaś w wielu momentach pozostaje całkowicie bezbronny. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy przewraca się na grzbiet. Idąc za podpowiedziami Kopalińskiego, warto zwrócić uwagę także na to, że rak jest stworzeniem umiejącym poruszać się do tyłu, co symbolizuje m.in. regres. W przypadku Jakuba-stawonoga ten stan oznacza jego powrót do pierwotnej formy życia, niższej w porównaniu z byciem człowiekiem, co może świadczyć także o reinkarnacji.
Gdy Jakub-drapieżnik pojawia się na schodach prowadzących do mieszkania, matka i Józef są zdumieni zarówno tym, że żyje, jak i jego nową, zwierzęcą rolą. Oboje są bowiem przekonani, że mężczyzna zmarł. Mimo, że Jakub wraca do domu w roli małego stawonoga, najbliżsi z łatwością orientują się, kim jest. Józef relacjonuje: „Poznałem go od razu. Podobieństwo było nie do zapoznania, choć był teraz rakiem czy wielkim skorpionem”. Jakub-krab od początku wzbudza w bliskich odrazę. Stąd dotykają go oni wyłącznie za pośrednictwem przedmiotów. Kolejne metamorfozy zwierzęce stanowią trudną do zaakceptowania zmianę dla rodziny bohatera. Przebywając wraz z nią, zaczyna on poznawać przestrzeń własnego domu „z krabiej perspektywy”. W sposobie poruszania się Jakuba-skorpiona uwagę zwraca dynamika i ekspansywność. Wykazuje się on inteligencją i samodzielnością, bo potrafi się napoić bez niczyjej pomocy, wykorzystując wodę z przeciekającej beczki. Wspomniane cechy potwierdza także jego chęć spędzania czasu posiłków z bliskimi, do czego dąży on mimo tego, że sam w nich nie uczestniczy. Bohater nie tyka przekazywanego mu przez rodzinę jedzenia, stąd nie wiadomo, czym się żywi. Będąc zwierzęciem, w sposób oczywisty nie potrafi werbalnie porozumiewać się z bliskimi. Według Józefa najprawdopodobniej pozbawiony jest on zmysłu wzroku, co zbliża go do słabo widzących skorpionów.
Bohater dość szybko staje się ofiarą agresji ze strony swoich bliskich. Jako pierwszy wykazuje ją wuj Karol, usiłujący zająć w rodzinie miejsce Jakuba. Przy każdej nadarzającej się okazji usiłuje on rozdeptać domowego drapieżnika. Józef z matką każdorazowo udaremniają jego próby. Ale są przy tym bierni, pozwalając na obecność w ich domu agresora. Jednak do największego aktu przemocy wobec Jakuba dopuszcza się żona. Nieświadoma tego, co robi, gotuje go w garnku, a później podaje bliskim w formie posiłku. Jakub-krab, przeszedłszy ogromną męczarnię, jest wycieńczony, ale wciąż żywy. Jako pierwszy w zaistniałej sytuacji orientuje się Józef i ma w związku z nią do matki ogromne pretensje. Ta nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć swojego czynu. Po wydarzeniu tym wyczerpany Jakub-skorpion pozostawiony jest samemu sobie. Bliscy nie tylko nie otaczają go żadną opieką, ale także wykazują się całkowitą ignorancją. Jakub-rak leży na odstawionym do salonu półmisku przez kilka tygodni. W czasie tym nikt go nie pielęgnuje ani nie wspiera w żaden sposób. Gdy tylko odzyskuje część sił, postanawia uciec. Opuszcza rodzinę okaleczony, zostawiając na półmisku jedną z nóg, ugrzęźniętą w sosie pomidorowym. Bliscy nigdy więcej nie widzą już Jakuba. Finał losów domowego drapieżnika pozostaje otwarty, stanowiąc przestrzeń do interpretacji dla czytelników. Niewiele brakuje, a stałby się on żywą ofiarą kanibalizmu ze strony najbliższych. Mimo to wydobywa się on z niewyobrażalnej męczarni. W roli uciekiniera, za sprawą swojej niezwykłej siły, jawi się jako zwycięzca, któremu udaje się cudem wydobyć z niezwykle trudnego położenia.
Opowiadanie „Ostatnia ucieczka ojca” przynosi kontynuację historii przedstawionej w jednym z wcześniejszych utworów analizowanego zbioru. Chodzi o tytułowy tekst z tomu „Sanatorium pod Klepsydrą”. W dziele tym okazuje się, że Jakub zmarł, jednak bliscy, zamiast pogodzić się z tym faktem i dokonać jego pochówku, przekazują go do tajemniczego ośrodka dra Gotarda. Ów lekarz potrafi cofać czas w życiu swoich pacjentów, co prowadzi do tego, że jest w stanie wskrzeszać zmarłych. Tak też dzieje się z Jakubem. Odwiedzający go Józef jest jednak przerażony jego stanem. Widzi ojca na przemian tryskającego energią i ciężko chorego, w zależności od sytuacji, co wprawia go w poczucie odrealnienia. Stąd dochodzi do wniosku, że nie należy ingerować naturalny bieg życia ludzkiego, wykorzystując nieczyste siły. Stwierdza, że przywrócenie Jakuba do istnienia przez dra Gotarda było złym pomysłem.
Doświadczający skrajnych emocji Józef w pewnym momencie przyprowadza do pokoju ojca przerażającego człowieka-psa, który strzeże budynku sanatorium, sam zaś ucieka. W ten sposób skazuje go na unicestwienie. Nie wiadomo, dlaczego syn dopuszcza się takiego czynu wobec ojca. Można jednak sądzić, że sytuacja ta ma miejsce w chwili, gdy traci on nad sobą kontrolę w sanatoryjnej rzeczywistości. Najwyraźniej, znajdując się w stanie ograniczonej świadomości, dochodzi do wniosku, że od podtrzymywania życia za wszelką cenę dla jego ojca lepsza będzie śmierć. Ale należy przy tym podkreślić, że w zakończeniu opowiadania „Sanatorium pod Klepsydrą” nie ma wprost podanej informacji o tym, że Jakub zmarł. Wskazuje na to jedynie kontekst sytuacyjny przedstawionego zdarzenia. Niezależnie od tego można zakładać, że nawet w przypadku śmierci Jakuba, dr Gotard byłby w stanie ponownie przywrócić go do życia, cofając czas.
Utwór „Ostatnia ucieczka ojca” przynosi kontynuację tej sceny. Józef i jego matka są przekonani, że Jakub nie żyje, bo zmarł w ośrodku dra Gotarda. Zdążyli się już oswoić z tą sytuacją. Stąd syn wyjaśnia: „W tym czasie ojciec mój umarł był już definitywnie. Umierał wielokrotnie, zawsze jeszcze nie doszczętnie, zawsze z pewnymi zastrzeżeniami, które zmuszały do rewizji tego faktu. Miało to swoją dobrą stronę. Rozdrabniając tak śmierć swą na raty, oswajał nas ojciec z faktem swego odejścia. Zobojętnieliśmy na jego powroty, coraz bardziej zredukowane, za każdym razem żałośniejsze”. Tymczasem ku zaskoczeniu syna i żony bohater wraca do domu. Jednak tym razem czyni to w zmienionej postaci, jako krab, rak i skorpion. Określenia te stosowane są zamiennie, świadcząc o niestabilnej tożsamości animalnej Jakuba. Owe zwierzęta przywołują bogatą w naszej kulturze symbolikę. Według Władysława Kopalińskiego rak oznacza m.in. regres. Bohater, zachowując życie, zmienia swoją formę istnienia na niższą.
Choć wraca do domu, czyhają w nim na jego życie liczne zagrożenia. Przy każdej nadarzającej się okazji wuj Karol usiłuje go rozdeptać. Żona Jakuba i jego syn udzielają mu ochrony przed agresją krewnego, ale wobec ich postawy można sformułować zastrzeżenia, bo wyrażają oni zgodę na obecność w domu przemocowca. Można także zaryzykować tezę, że podświadomie przyzwalają oni na jego działania, mając dość zakłócającej ich spokój obecności w mieszkaniu Jakuba-kraba. Jednak najgorszej kategorii przemocy dopuszcza się wobec małego drapieżnika jego żona. Nieświadoma tego, co robi, gotuje go, a następnie podaje bliskim w formie posiłku. Jakub-rak doświadcza przy tym niewyobrażalnych męczarni, ale zachowuje życie. Jako pierwszy w zaistniałej sytuacji orientuje się Józef i ma w związku z nią ogromne pretensje do matki. Ta jest zrozpaczona, lecz nie umie wyjaśnić, jak do tego doszło. Informacje zawarte w opowiadaniu wskazują na to, że rodzicielka Józefa mogła dopuścić się takiego czynu przez przypadek, wskutek nieuwagi, ale też podświadomie działając na szkodę Jakuba-raka bądź za sprawą fatum.
Ostatecznie, bliscy nie robią ojcu Józefa krzywdy. Faktem jednak pozostaje to, że niewiele brakowało, a stałby się on żywą ofiarą kanibalizmu ze strony rodziny, a więc jednej z najcięższych zbrodni, jakie pojawiały się w historii ludzkości. Gdy emocje opadają, okazuje się, że żona i syn są wobec Jakuba-skorpiona obojętni. Dzieje się tak mimo niedawnej rozpaczy matki i oburzenia Józefa.
Po zaistniałym zdarzeniu Jakub-krab bardzo poważnie niedomaga, a w powrocie do zdrowia nikt go nie wspiera. Zostaje odstawiony na półmisku do salonu. Bliscy całkowicie go ignorują i funkcjonują obok niego, jak gdyby nigdy nic. Bezsilny Jakub-krab, obolały i ciężko chory, leży więc w naczyniu przez kilka tygodni. Gdy tylko odzyskuje część sił, postanawia uciec. Opuszcza rodzinę okaleczony, pozbawiony jednej z nóg, która grzęźnie w sosie pomidorowym. Nikt z bliskich nigdy więcej już nie widzi Jakuba. Czyn bohatera eksponuje jego wielką wolę istnienia, która nie opuszcza go nawet po doświadczeniu niewyobrażalnego cierpienia. Jakub-rak przeżywa obróbkę termiczną w wysokiej temperaturze, a więc coś, czego właściwie nie da się przetrwać. Co więcej, sytuacja ta go nie łamie. Wkrótce po tym bez niczyjego wsparcia częściowo odzyskuje on siły, to zaś pozwala mu na opuszczenie rodziny. Nie wiadomo, co później dzieje się z Jakubem-krabem. Zakończenie opowiadania i jednocześnie całego tomu ma charakter otwarty. Namysł nad przyszłymi losami bohatera stanowi zadanie dla czytelnika. Do dnia dzisiejszego z powodzeniem żyje on w wyobraźni odbiorców tomu „Sanatorium pod Klepsydrą”. Jawi się jako niespodziewany zwycięzca w nierównej walce o życie z nad wyraz wrogimi mu członkami rodziny.
Utwór „Ostatnia ucieczka ojca” Brunona Schulza zarysowuje zatrważającą wizję funkcjonowania rodziny. Widzimy w nim Jakuba, który pojawia się w swoim domu w roli raka, skorpiona i kraba (słowa te stosowane są zamiennie, świadcząc o niestabilności jego zwierzęcej postaci). Syn i żona są zaskoczeni powrotem ich najbliższego, bo dotąd uważali go za zmarłego. Trudno im zaakceptować obecność w domu Jakuba w postaci małego stawonoga. Mężczyzna w swojej nietypowej roli wzbudza w nich odrazę. Dotykają go wyłącznie z użyciem przedmiotów. Gdy w domu pojawia się wuj Karol, usiłuje on zająć miejsce Jakuba, na domiar złego jest wobec niego agresywny. Przy każdej pojawiającej się okazji próbuje go rozdeptać. Choć żona Jakuba i jego syn spieszą mu wtedy na pomoc i chronią najbliższego przed przemocowcem, to wobec ich postawy można sformułować istotne zastrzeżenia. W gruncie rzeczy akceptują bowiem obecność w domu agresora i nie żądają od niego wyprowadzki. Może to być z ich strony podświadomy wyraz dążenia do unicestwienia Jakuba-raka wraz z Karolem, który w takiej sytuacji w przeciwieństwie do nich poniósłby za to odpowiedzialność. Negatywna postawa bliskich wobec bohatera wynika z tego, że w swojej nietypowej roli zakłóca on ich codzienność.
Okazuje się jednak, że sprawczynią najcięższej kategorii przemocy wobec Jakuba-skorpiona staje się jego żona. Nieświadoma tego, co robi, gotuje go niczym mięso. Następnie zaś podaje bliskim w formie posiłku. Jakub-skorpion wychodzi z niewyobrażalnej męczarni żywy, ale jest wycieńczony. Jako pierwszy w zaistniałej sytuacji orientuje się Józef i ma w związku nią do matki ogromne pretensje. Jej czyn można wyjaśnić m.in. nieuwagą czy wpływem fatum. Prawdopodobne wydaje się także to, że kobieta mogła dopuścić się próby unicestwienia Jakuba nieświadomie, chcąc w ten sposób położyć kres jego problematycznej obecności w domu. Choć matka i Józef początkowo wykazują wobec bohatera empatię, wkrótce po zaistniałym wydarzeniu stają całkowicie obojętni. Bezwładny i niedomagający Jakub-skorpion zostaje odstawiony na półmisku do salonu i w atmosferze ignorancji bliskich leży na nim przez kilka tygodni.
Gdy tylko odzyskuje część sił, postanawia uciec. Robi to okaleczony, pozostawiając na talerzu jedną z kończyn, zastygłą w sosie pomidorowym. Nikt z bliskich nigdy więcej już go nie widzi. Przedstawiona sytuacja pokazuje, że sprawcami najcięższej przemocy w rodzinie mogą być najbliżsi. W opowiadaniu „Ostatnia ucieczka ojca” niewiele brakuje, a Jakub stałby się żywą ofiarą kanibalizmu, a więc jednej z najbrutalniejszych zbrodni, jakie zna historia ludzkości. Choć syn wydaje się tworzyć z nim bliską więź, także on w znacznej mierze pozostaje obojętny wobec jego cierpienia. Decyzja Jakuba-raka pokazuje, że opuszczenie rodziny może nastąpić nagle, bez żadnego planu i przy pierwszej nadarzającej się okazji. Mimo że bohater ucieka w nieznane, z pewnością należy przyjąć, że wszystko, co spotka w nowym miejscu, powinno być lepsze od tego, czego zaznał w rodzinnym domu. Zarazem akt Jakuba świadczy o jego wielkiej sile i odwadze. Podnosi się on bowiem z niewyobrażalnie trudnej sytuacji. Pomimo niezwykle bolesnych doświadczeń wciąż wykazuje wielką wolę istnienia. Pod tym względem bez wątpienia staje się wygranym w tej historii, choć jego zwycięstwo ma nietypowy charakter. Poprzedza je przecież największa degradacja, jaką można sobie wyobrazić. I właśnie siła jej przezwyciężenia pozwala na dostrzeżenie w Jakubie-stawonogu triumfatora.
„Ostatnia ucieczka ojca” Brunona Schulza jest utworem zamykającym tom „Sanatorium pod Klepsydrą” i ukierunkowującym jego wymowę. Przynosi on istotne zmiany w zakresie kreacji świata przedstawionego. Jak się okazuje, wyrazistą służącą Adelę zastępuje niezdrowo wyglądająca i roztargniona Genia. Zostaje również zlikwidowany sklep Jakuba, a ściśle rzecz biorąc, funkcjonuje on tylko w ograniczonej postaci. Matka Józefa zajmuje się jedynie pokątnym handlem pozostałym towarem. Główny temat opowiadania stanowi metamorfoza zwierzęca Jakuba i jej konsekwencje. Choć bliscy sądzą, że bohater nie żyje, niespodziewanie zjawia się on w domu – jako rak, skorpion i krab. Wszystkie te zmiany, czyli nowa służąca, zamknięcie magazynu i metamorfoza Jakuba składają się na koniec bezpiecznej epoki dzieciństwa w życiu Józefa. Stąd podsumowuje on zaistniałą sytuację słowami: „Nastała nowa era, pusta, trzeźwa i bez radości – biała jak papier”.
Określenia „rak”, „skorpion” i „krab” w odniesieniu do Jakuba wykorzystywane są w narracji synonimicznie, co wskazuje na jego niestabilną tożsamość animalną. Wszystkie wymienione zwierzęta są małymi, drapieżnymi stawonogami. Jednocześnie stanowią nieprzyjaznych człowiekowi reprezentantów fauny. Charakteryzują się ponadto dużą liczbą kończyn, co zdradza typową dla twórczości Schulza predylekcję do niebanalnych form skupienia materii. O ile w przypadku innych metamorfoz Jakub zamienia się w zwierzęta tylko na jakiś czas, o tyle w analizowanym opowiadaniu przyjmuje on taką postać na stałe. Wspomniane stworzenia przywołują jednocześnie bogatą w kulturze symbolikę. Krab i rak są istotami nieczystymi w judaizmie, a więc takimi, których nie wolno spożywać żydom. Z kolei skorpion uchodzi w judaizmie za zwierzę niebezpieczne, w kontakcie z którym należy zachować ostrożność. Na podstawie ustaleń Władysława Kopalińskiego można dojść do wniosku, że rak symbolizuje m.in. bezbronnego drapieżnika oraz istotę doświadczającą regresu do niższych form istnienia. I właśnie z tym mamy do czynienia w „Ostatniej ucieczce ojca”. Choć Jakub-stawonóg teoretycznie mógłby być napastnikiem, to jego przewrócenie się na grzbiet sprawia, że jest niezdolny do jakiejkolwiek obrony. Ponadto postać animalną bohatera można interpretować jako powrót do niższych form istnienia lub wyraz reinkarnacji.
Choć własny dom powinien kojarzyć się z miejscem wytchnienia, Jakub-rak nie czuje się w nim bezpiecznie. Dzieje się tak za sprawą obecnych w nim niepokojących relacji rodzinnych, które nad wyraz odbiegają od tego, czego można by oczekiwać w gronie najbliższych. Jakub-skorpion doświadcza agresji ze strony wuja Karola, który usiłuje zająć w domu jego miejsce. Krewny przy każdej nadarzającej się okazji próbuje go rozdeptać. Żona i syn zawsze ratują w takich sytuacjach Jakuba-raka, ale nie wyrażają sprzeciwu wobec działań Karola i nie żądają od niego wyprowadzki. Jednak przemocy znacznie silniejszej kategorii dopuszcza się względem Jakuba-stawonoga jego żona. Nieświadoma tego, co robi, gotuje go, a następnie podaje bliskim w formie posiłku. Jakub-rak przeżywa to zdarzenie, ale jest wycieńczony. Jako pierwszy w zaistniałej sytuacji orientuje się Józef. Ma on w związku z nią ogromne pretensje do matki. Jak się okazuje, niewiele brakowało, a jego ojciec stałby się żywą ofiarą kanibalizmu ze strony najbliższej rodziny. Matka nie jest jednak w stanie racjonalnie wytłumaczyć tego, co zrobiła. Mogła dopuścić się takiego czynu przypadkowo lub podświadomie, nie mogąc poradzić sobie z obecnością Jakuba-kraba w domu, albo wskutek działania fatum.
Choć można by oczekiwać, że rodzina będzie wspierać domowego drapieżnika w niedomaganiu, tak się nie dzieje. W znacznej mierze są oni obojętni wobec tego, co spotkało Jakuba-raka. Będąc na skraju wyczerpania, zostaje on odstawiony na półmisku do salonu. Bezsilny leży na nim przez kilka tygodni w atmosferze obojętności najbliższych. Gdy tylko odzyskuje część zdrowia, postanawia uciec. Opuszcza rodzinę okaleczony, pozbawiony jednej nogi, która zastyga w znajdującym się na talerzu sosie pomidorowym. Nikt z bliskich nigdy więcej już go nie widzi. Józef podsumowuje tę sytuację słowami: „Ugotowany, gubiąc nogi po drodze, powlókł się ostatkami sił dalej, w bezdomną wędrówkę, i nie ujrzeliśmy go więcej na oczy”.
Żona Jakuba reprezentuje niszczycielski żywioł kobiecości. Podświadomie dąży ona do tego, by poniżyć go jako mężczyznę i doprowadzić do tego, by poniósł on klęskę. Jakub-stawonóg, mimo tego, czego doświadcza, odnajduje w sobie dość sił, by uciec i walczyć o dalsze istnienie. Z tego powodu staje się swoistym zwycięzcą przedstawionej sytuacji, choć finał jego losów trudno uznać za wygraną w ścisłym znaczeniu tego słowa. Poprzedza ją bowiem nad wyraz dojmująca przemoc. Dalsze losy bohatera nie są znane i stanowią obszar do zapełnienia przez czytelników. Można jednak przyjąć, że wszystko, co go spotka poza własnym domem, niezależnie od przeciwności losu, musi być dla niego lepsze niż to, czego zaznał od najbliższych.
Pierwodruk opowiadania „Ostatnia ucieczka ojca” Brunona Schulza ukazał się w 1936 roku na łamach periodyku „Wiadomości Literackie”. Rok później zaś utwór został włączony do tomu „Sanatorium pod Klepsydrą”. „Ostatnia ucieczka ojca” stanowi w nim końcowe opowiadanie, ukierunkowując wymowę całego dzieła. Utwór ten przynosi istotne zmiany w świecie przedstawionym, w kontekście innych tekstów ze zbioru „Sanatorium pod Klepsydrą”. Okazuje się, że służąca Adela, nieodmiennie kojarząca się z większością opowiadań, postanawia wyemigrować do Ameryki. Wiele wskazuje na to, że mogła zginąć w podróży. Statek, którym płynęła za wielką wodę, miał bowiem zatonąć. Zastępuje ją Genia, w porównaniu z nią będąca mało wyrazistą postacią. Ponadto sklep Jakuba zostaje zlikwidowany, istnieje on jedynie nieoficjalnie i w ograniczonym zakresie. Matka Józefa sprzedaje w nim pozostały towar. Patriarcha rodu zamienia się z kolei w kraba-raka-skorpiona i w takiej postaci żyje wraz z bliskimi. Głównym tematem „Ostatniej ucieczki ojca” jest metamorfoza zwierzęca tytułowego bohatera, a także jej przyczyny i konsekwencje. Jakub-krab niemal staje się ofiarą kanibalizmu ze strony najbliższych. Postawiony w takiej sytuacji postanawia ich na zawsze opuścić.
Kontekst innych opowiadań z tomu „Sanatorium pod Klepsydrą” pozwala wnioskować o tym, że przedstawione wydarzenia rozgrywają się w małym wschodniogalicyjskim miasteczku w Austro-Węgrzech na początku XX wieku. W utworze „Ostatnia ucieczka ojca” akcja rozgrywa się wyłącznie w kamienicy Jakuba, a ściśle rzecz biorąc, głównie w jego mieszkaniu. Tylko przez chwilę uwaga narratora zatrzymuje się na tym, co dzieje się na dole, w rodzinnym sklepie. Wraz z matką Józefa zaglądamy także na klatkę schodową w rodzinnej kamienicy, gdzie znajduje ona Jakuba doświadczającego metamorfozy zwierzęcej.
Jakub jest główną postacią opowiadania. To zarazem ojciec Józefa, pełniącego funkcję bohatera-narratora, i mąż swojej nieznanej czytelnikowi z imienia żony. Jakub jest kupcem prowadzącym przy rynku we własnej kamienicy sklep z tkaninami. Znajduje się on na parterze, a na górze mieszka on wraz z rodziną. W czasie akcji „Ostatniej ucieczki ojca” dowiadujemy się, że magazyn został zlikwidowany i istnieje już tylko w nieoficjalnej formie. Jak wyjaśnia Tomasz Olchanowski, „w warstwie realistycznej znaczyłoby to, że ojciec swym postępowaniem doprowadził rodzinę do bankructwa, na skraj nędzy” (T. Olchanowski, „Jungowska interpretacja mitu ojca w prozie Brunona Schulza”, Białystok 2001, s. 60). W jednym z poprzednich opowiadań, tj. w „Martwym sezonie”, mowa jest o tym, że Jakub przedstawia nad wyraz wysokie standardy jako kupiec. Na podstawie informacji zawartych w „Ostatniej ucieczce ojca” należy więc przypuszczać, że mogły go one doprowadzić sklep do bankructwa.
Ojciec narratora-bohatera jest starszym człowiekiem, doświadczającym licznych problemów zdrowotnych. Z tego powodu już nieraz był blisko śmierci i ten stan rzeczy spowszedniał żyjącym wraz z nim bliskim. Stąd Józef stwierdza, że jego ojciec „umierał wielokrotnie, zawsze jeszcze nie doszczętnie, zawsze z pewnymi zastrzeżeniami, które zmuszały do rewizji tego faktu. Miało to swoją dobrą stronę. Rozdrabniając tak śmierć swą na raty, oswajał nas ojciec z faktem swego odejścia. Zobojętnieliśmy na jego powroty, coraz bardziej zredukowane, za każdym razem żałośniejsze”. Mimo, że starość Jakuba przestała robić wrażenie na jego synu, jako rodzic bez wątpienia go on fascynuje. Do tego stopnia, że Józef dopatruje się przejawów obecności ojca w kojarzących mu się z nim miejscach mieszkania czy w pozostałych po nim rzeczach.
W opowiadaniu „Ostatnia ucieczka ojca” Józef deklaruje, że jego rodzic „umarł był już definitywnie”, jednak wkrótce po tym okazuje się, że jest w błędzie. Oto bowiem Jakub zjawia się w domu – tym razem w zmienionej postaci, doświadczając kolejnej metamorfozy zwierzęcej. Jest on krabem, rakiem i skorpionem – określenia te stosowane są synonimicznie. Jak widać, przyjmuje więc postać drapieżnego stawonoga. Wszystkie te stworzenia łączą liczne odnóża. Zapewne wynika to z fascynacji Brunona Schulza formami posiadającymi wiele kończyn. Jakub jako przedstawiciel fauny zamienia się w małe zwierzęta, które z jednej strony wzbudzają w ludziach odrazę, z drugiej zaś stanowią przysmaki w kuchniach całego świata.
Matka Józefa dostrzega Jakuba w drapieżniku obecnym na schodach prowadzących do ich mieszkania. Mimo że jej mąż-krab znajduje się w całkowicie zmienionej postaci, jego żona niemal od razu go rozpoznaje. Józef również odkrywa w nim ojca, mówiąc: „Podobieństwo było nie do zapoznania, choć był teraz rakiem czy wielkim skorpionem”. Dzieje się tak dlatego, że będący zwierzęciem Jakub zachowuje niektóre cechy dawnego wyglądu, pozwalające na identyfikację. Znamienne, że matka Józefa, gdy tylko jej mąż-krab pojawia się w ich domu, kładzie go na talerzu i przykrywa chusteczką. Zasłonięcie bohatera świadczy o tym, czuje ona do niego wstręt. Poza tym od samego początku podświadomie dostrzega w mężu stworzenie, które może być pożywieniem dla jej rodziny. Użyte przez nią naczynie służy bowiem do podawania posiłków. Spośród wielu przedmiotów, z jakichś przyczyn wybiera akurat talerz.
Matka i Józef starają się stworzyć Jakubowi-drapieżnikowi bezpieczne warunki do codziennego funkcjonowania. W niecodziennej roli poznaje on na nowo przestrzeń rodzinnego mieszkania z „krabiej perspektywy”. Syn zwraca uwagę na to, że ojciec w animalnej postaci pozbawiony jest zmysłu wzroku. Zapewne jego kreacja pod tym względem uosabia zbieżności ze skorpionem, który wprawdzie posiada oczy, ale o ograniczonych możliwościach. Uwagę zwraca dynamika, z jaką Jakub się porusza i odkrywa na nowo oswojone wcześniej wnętrza, będąc niewielkim stawonogiem. Józef i matka wydają się być wobec niego życzliwi, mimo to przez cały czas czują do niego odrazę. Przerażenie wzbudza w nich możliwość spotkania z Jakubem-krabem w nocy w łóżku. Do takiej sytuacji jednak nie dochodzi.
Komunikacja werbalna z ojcem Józefa w roli niewielkiego drapieżnika nie jest możliwa, ale jego zachowania potwierdzają charakteryzującą go inteligencję i samodzielność. Oto na przykład potrafi się on bez niczyjej pomocy napoić, wykorzystując do tego wodę wyciekającą na podłogę z nieszczelnej beczki. Ponadto bohater zawsze chce być obecny przy swoich bliskich w jadalni w porach posiłków, choć sam w nich nie uczestniczy. Gdy drzwi do pomieszczenia są zamknięte, wydaje dźwięki, prosząc w ten sposób o ich otwarcie. Z czasem uczy się na własną rękę pokonywać tę przeszkodę, wchodząc do jadalni przez szparę przy futrynie. Sprawczość w tym zakresie daje mu sporą satysfakcję. Stąd Józef stwierdza: „Nieruchomiał wtedy pod stołem, leżał całkiem cicho, pulsując tylko odwłokiem”. Mimo że żona i syn dają mu jedzenie, Jakub-krab go nie tyka. Trudno stwierdzić, czym się żywi. Jednocześnie nie traci przy tym na wadze.
Sytuacja w domu zmienia się na gorsze w momencie, gdy do rodziny przyjeżdża wuj Karol i spędza u niej dłuższy czas. Studiuje on dawne księgi handlowe Jakuba. Wyzyskując poważną niedyspozycję krewnego, próbuje przejąć w domu jego rolę i nadawać mu ton. Z tego powodu, przy każdej nadarzającej się okazji usiłuje rozdeptać ojca Józefa i w ten sposób go unicestwić. W podejmowanych próbach wykorzystuje on moment jego nieuwagi, a nade wszystko to, że pozostaje on nieświadomy niebezpieczeństwa. W sposób szczególny jego zachowania dotyczą sytuacji, w których Jakub-skorupiak przewraca się na grzbiet, co czyni go całkowicie bezsilnym. Józef wyjaśnia: „Ojciec mój, chyży i ruchliwy, jak długo stał na nogach, dzielił ze wszystkimi skorupiakami tę właściwość, że przewróciwszy się na grzbiet, stawał się zupełnie bezbronny. Przykry był to i żałosny widok, gdy przebierając rozpaczliwie wszystkimi odnóżami, wirował bezradnie na grzbiecie dookoła własnej osi. Nie można było bez przykrości patrzeć na tę zbyt wyraźną i artykułowaną, bezwstydną niemal mechanikę jego anatomii, na wierzchu niejako leżącą i niczym nie osłoniętą od strony nagiego, wieloczłonkowego brzucha”. W każdej z takich sytuacji przed śmiertelnym zagrożeniem Jakuba ratują żona i syn, udaremniając zapędy Karola. Ale mimo to pozwalają oni na obecność w mieszkaniu niebezpiecznego krewnego.
Pewnego dnia w trudnych do wyjaśnienia okolicznościach matka Józefa gotuje Jakuba-kraba-raka-skorpiona w garnku. Po obróbce termicznej podaje go domownikom na półmisku w formie posiłku. Wycieńczony Jakub ledwie przeżywa ten proces. Józef relacjonuje: „Leżał wielki i spuchnięty wskutek ugotowania, bladoszary i galaretowaty”. Matce przy stole towarzyszą syn i wuj Karol. Jako pierwszy w zaistniałej sytuacji orientuje się Józef, wyraża swoje oburzenie wobec działań matki. Kobieta jest zrozpaczona, ale nie potrafi tego wytłumaczyć. O ile syn i żona nie tykają Jakuba, o tyle wuj Karol wyciąga w jego stronę widelec. Ostatecznie powstrzymuje go jednak wzrok bliskich.
Wkrótce po tym matka odkłada półmisek z Jakubem-krabem-rakiem-skorpionem do salonu. Bliscy ignorują jego obecność i powstrzymują się od jakichkolwiek komentarzy. W ciągu kilku tygodni ojciec Józefa w krabiej postaci nabiera sił i zdobywa się na to, by niepostrzeżenie opuścić rodzinę. Postawiona ona zostaje przed faktem dokonanym. Syn Jakuba stwierdza bowiem: „Pewnego ranka zastaliśmy półmisek pusty”. Badacze twórczości Brunona Schulza dopatrują się w tym fragmencie zawoalowanego porównania odzyskującego siły bohatera do zmartwychwstania Chrystusa. Jakub wyrusza w świat okaleczony, bez jednej nogi, która zostaje w naczyniu „uroniona na zastygłym sosie pomidorowym i galarecie stratowanej jego ucieczką”. Nigdy więcej nie pojawiają się już żadne informacje na temat bohatera. Józef podsumowuje los ojca słowami: „Ugotowany, gubiąc nogi po drodze, powlókł się ostatkami sił dalej, w bezdomną wędrówkę, i nie ujrzeliśmy go więcej na oczy”.
Warto zwrócić uwagę na to, że „Ostatnia ucieczka ojca” jest opowiadaniem zamykającym tom „Sanatorium pod Klepsydrą”. Jakub pojawia się w większości z nich. Jako ostatni utwór analizowane dzieło ukierunkowuje jego interpretację. Bez wątpienia scena finałowa dowodzi swoistego zwycięstwa Jakuba, który okazuje się tak silny, że jest w stanie wydobyć się z jednej z najtrudniejszych sytuacji, jakie można sobie wyobrazić. Niewiele brakowało, a stałby się żywą ofiarą kanibalizmu ze strony najbliższej rodziny. Po raz kolejny wymyka się więc śmierci. Ale wszystko to dokonuje się w niezwykle poniżających dla niego okolicznościach. Trudno więc stwierdzić, że odnosi zwycięstwo w ścisłym znaczeniu tego słowa. Zawiera się w nim doświadczanie głębokiego poniżenia i niemal udanej próby jego unicestwienia. Zachowanie sił w takich okolicznościach i wielką chęć życia Jakuba można interpretować w kategoriach wygranej.
Matka Józefa i żona Jakuba nie jest znana z imienia. Zabieg ten służy wyeksponowaniu jej pospolitości. Kobieta posiada praktyczne nastawienie do życia. W analizowanym opowiadaniu świadczy o tym to, że gdy sklep jej męża zostaje zlikwidowany, pokątnie sprzedaje pozostały po jego zamknięciu towar. Od pewnego czasu uważa się ona za wdowę. Ale niespodziewanie okazuje się, że jej nieżyjący mąż wraca do domu w roli małego, drapieżnego stawonoga o zmiennej, zwierzęcej postaci. Od samego początku czuje ona do niego odrazę, nie wie, jak się zachować w zaistniałej sytuacji. Nigdy nie bierze Jakuba-kraba-raka-skorpiona do ręki, a dotyka go wyłącznie za pośrednictwem innych przedmiotów.
Choć stara się zapewnić mężowi w formie animalnej warunki do życia w rodzinnym mieszkaniu, co do jej postawy można sformułować istotne zastrzeżenia. Przede wszystkim dlatego, że wyraża ona zgodę na obecność w ich domu wuja Karola. Ten pełen agresji człowiek usiłuje przejąć w rodzinie rolę Jakuba jako mężczyzny i kupca. Nie chodzi jednak o potrzebę realnego wspierania bliskich, a o chęć posiadania władzy. Matka Józefa wprawdzie chroni swojego męża przed jego agresją, ale jej inicjatywę w tym obszarze należy uznać za niewystarczającą. Mając na względzie powagę sytuacji, wypada stwierdzić, że w znacznej mierze jest ona bierna. Nie wyraża bowiem sprzeciwu wobec działań Karola ani nie żąda od niego opuszczenia ich domu. Stanowić to może wyraz jej podświadomego przyzwolenia na unicestwienie Jakuba-kraba przez mężczyznę w chwili jego nieuwagi przy zachowywaniu pozorów, że jest ona dobrą żoną. Trzeba w tym miejscu dodać, że mężowi i ojcu w rodzinie powinien należeć się szczególny szacunek. Faktem jest, że Jakuba-raka trudno byłoby uznać za istotę, której można by oddawać cześć godną patriarchy. Rzecz jasna, wyjąwszy sytuację, gdy byłby traktowany jako totem. Ale w analizowanym przypadku bliscy nie mają wobec niego żadnego szacunku, a ściślej rzecz biorąc, pokazuje to finałowa scena opowiadania.
Odkąd ojciec Józefa pojawia się w mieszkaniu w roli kraba, matka podświadomie wydaje się go postrzegać jako stworzenie, które może stanowić dla rodziny pożywienie. Toteż już na samym początku kładzie go na talerzu, czyli na naczyniu służącym do podawania jedzenia. Tymczasem mogłaby wykorzystać w tym celu każdy inny przedmiot znajdujący się w domu. Jednak do znacznie bardziej dramatycznych okoliczności dochodzi pod koniec akcji opowiadania. Okazuje się wówczas, że matka w bliżej nieokreślony sposób, nie wiedząc, co robi, gotuje Jakuba-kraba-raka-skorpiona, a później zasiada wraz z Józefem i Karolem do jego wspólnej konsumpcji. W zaistniałej sytuacji jako pierwszy orientuje się jej syn. Zwraca się wówczas do niej w następujących słowach: „– Jak mogłaś to uczynić! Gdyby to przynajmniej Genia była zrobiła, ale ty sama… – matka płakała, łamała ręce, nie mogła dać odpowiedzi. Czy myślała, że ojcu tak lepiej będzie, czy widziała w tym jedynie wyjście z beznadziejnej jego sytuacji lub czy działała po prostu w niepojętej lekkomyślności i bezmyślności?… Fatum znajduje tysiąc wybiegów, gdy chodzi o przeforsowanie jego niepojętej woli”. Przyczyny działania kobiety nie są znane. Mogą być rezultatem wpływu podświadomości na jej poczynania, kierującej ją w stronę unicestwienia Jakuba, stanowiącego dla niej ciężar w codziennym życiu. Występek kobiety można także wyjaśniać oddziaływaniem na jej egzystencję fatum. Warto przy tym dodać, że matka mogła wrzucić Jakuba-kraba do garnka wskutek roztargnienia, zwłaszcza że podobne działania zostały opisane w opowiadaniu w odniesieniu do służącej Geni (i ona również może być współwinna). Niewykluczone, że to będący małym stawonogiem mąż kobiety przez przypadek wpadł do garnka. W utworze mowa bowiem o tym, że potrafi on wspinać się po ścianach. Przy którejś z takich sytuacji w trakcie upadku mógł niezamierzenie wpaść do naczynia z gotującym się obiadem.
Wycieńczony mąż kobiety przeżywa obróbkę termiczną. Matka jest zrozpaczona tym, co zrobiła, jednak nie potrafi tego racjonalnie wytłumaczyć. Jak się okazuje, niewiele brakowało, a jej ojciec Józefa stałby się żywą ofiarą kanibalizmu ze strony bliskich, w tym również jej. Na szczęście kobieta w porę orientuje się, do czego doszło. Dokonuje się to za sprawą czujności jej syna. Wyraża on kategoryczny sprzeciwu wobec zrobienia krzywdy jego rodzicowi zmienionemu w małego stawonoga. Stąd gdy wuj Karol próbuje sięgnąć widelcem po Jakuba-raka, Józef z matką patrzą na niego w taki sposób, że sam się z tego wycofuje.
Zachowanie żony wobec męża jest trudne do wyjaśnienia i można je interpretować na wiele innych sposobów. Należy tutaj wskazać chociażby na niezgodność ich małżeństwa. Powód ten bez wątpienia nie wyczerpuje jednak tak karygodnych działań. Wydaje się, że ważniejsza od tego jest frustracja kobiety spowodowana rozciągniętym w czasie odchodzeniem Jakuba, wywołanym problemami zdrowotnymi, na które on cierpi. Do tego można dodać bezradność matki Józefa wobec jego animalnej postaci, która zdezorganizowała życie rodzinne, do jakiego się przyzwyczaiła. Działania kobiety, niezależnie od jej motywacji, eksponują uosabianą przez nią siłę niszczącą. Przejawia ją w sposób charakterystyczny dla przedstawicielek płci pięknej ukazanych w twórczości Schulza, nieodmiennie dominujących nad mężczyznami. Warto w tym miejscu dopowiedzieć, że kraby, skorpiony i raki w świetle religii mojżeszowej to zwierzęta nieczyste, których nie można spożywać żydom, jednak zarzucanie matce, że chce podać bliskim niekoszerny posiłek, jest niczym w porównaniu z doprowadzaniem męża-stawonoga do stanu bliskiego śmierci. Niewiele brakuje, a zostałby on zjedzony żywcem.
Niewiele wiadomo na temat wuja Karola. W opowiadaniu „Noc lipcowa” pojawia się postać o tym samym imieniu, będąca zięciem Jakuba oraz jego żony i szwagrem Józefa. Jednak Karol z „Ostatniej ucieczki ojca” wydaje się kimś innym. Józef nazywa go bowiem wujem. Tymczasem należy sądzić, że gdyby chodziło o szwagra, zwracałby się do niego po imieniu.
Mężczyzna ten pojawia się w mieszkaniu rodziców Józefa w momencie, gdy Jakub doświadcza metamorfozy zwierzęcej i zadomawia się w nim na nowo jako niewielki stawonóg. Od samego początku deklaruje on wprowadzenie istotnych zmian w swoim życiu. Informuje krewnych o tym, że planuje podjąć studia nad językami. W praktyce polegają one jednak nie na poznawaniu znaczeń obcych wyrazów, a na oddawaniu się lekturze ksiąg handlowych Jakuba, sporządzonych najprawdopodobniej w języku hebrajskim lub jidysz. Jednocześnie Karol przestaje wychodzić z domu i izoluje się od bliskich, zajmując najbardziej odległy od innych pomieszczeń pokój w ich lokum. W tych działaniach dowodzi on tego, że chce zająć w rodzinie miejsce Jakuba. Oddaje się bowiem czynnościom, które były ważne w jego codzienności do momentu, gdy żył on wśród najbliższych jako człowiek. Taką motywację potwierdza niechęć Karola wobec Jakuba. Niestety, nie kończy on swoich działań na studiowaniu dawnych cenników kupca i posuwa się do tego, że próbuje go unicestwić. W tym celu wykorzystuje każdą sytuację, by rozdeptać domowego drapieżnika. Zawsze jednak uniemożliwiają mu to Józef i żona Jakuba. Gdy matka podaje rodzinie swojego męża będącego rakiem-skorpionem-krabem w formie posiłku, Karol jako pierwszy wyciąga w jego stronę widelec. Tym samym dowodzi, że byłby gotów go zjeść. Ostatecznie jednak wzrok żony Jakuba i jego syna powstrzymuje Karola przed tym działaniem.
Genia jest służącą. Pojawia się w domu rodziny Jakuba w momencie, gdy opuszcza ich Adela, decydując się na emigrację do Ameryki. W przeciwieństwie do niej jest mało wyrazistą postacią. Uwagę zwraca jej niezdrowy wygląd. Bez wątpienia to także kobieta nadwrażliwa na dotyk. Józef opisuje ją następująco: „Nowa służąca, Genia, anemiczna, blada i bezkostna, snuła się miękko po pokojach. Gdy ją było pogłaskać po plecach, wiła się i przeciągała jak wąż i mruczała jak kotka. Miała mętnobiałą cerę i nawet pod powieką emaliowych oczu nie była różowa”. Genia często bywa roztargniona. Nie myśli o tym, co robi, do tego stopnia, że w kuchni zdarzają się jej nieudane próby przygotowania zasmażki ze… starych dokumentów. Józef i matka przyzwyczaili się także do tego, że rozkojarzona wrzuca ona szpilki do gotowanych przez nią zup. Ponadto sporo czasu w ciągu dnia spędza na odpoczynku.
Metamorfozy zwierzęce są jedną z podstawowych cech świata przedstawionego twórczości Brunona Schulza. Doświadcza ich protagonista jego opowiadań, Jakub, ojciec bohatera-narratora o imieniu Józef. Każdorazowo zamienia się on w nieprzyjaznych człowiekowi reprezentantów fauny. W opowiadaniu „Martwy sezon” przeobraża się w monstrualną muchę. Z kolei w „Ostatniej ucieczce ojca” staje się krabem, rakiem i jednocześnie skorpionem. Określenia te stosowane są zamiennie, co świadczy o niestabilnej postaci animalnej Jakuba. Ponadto warto uwzględnić, że w szerszym znaczeniu raki jako rząd skorupiaków pancerzowców obejmują też kraby. Wszystkie wymienione stworzenia łączy to, że są małymi, drapieżnymi stawonogami, czyli istotami o wielu kończynach. Przejawia się w tym charakterystyczna dla Schulza fascynacja nietypowymi formami skupienia materii. Jednocześnie wskazani przedstawiciele fauny są stworzeniami uchodzącymi za przysmaki w różnych kuchniach z krajów całego świata. Nade wszystko zaś kraby i raki w Piśmie Świętym uchodzą za istoty nieczyste. Są więc zwierzętami, których nie wolno spożywać żydom, a tradycja ta stanowi ważny punkt odniesienia dla świata opowiadań Schulza. Skorpion natomiast nie uchodzi w Biblii za nieczystego przedstawiciela fauny, ale uważany jest za zwierzę niebezpieczne, którego człowiek powinien unikać.
Wymienione istoty, a ściśle rzecz biorąc rak i skorpion, odsyłają do bogatej tradycji interpretacyjnej. Według Władysława Kopalińskiego, autora „Słownika symboli”, ten pierwszy oznacza m.in. drapieżność oraz napastliwość, ale też niezgrabność i powolność. Bez wątpienia z cechami tymi można skojarzyć kreację Jakuba. Zwłaszcza w momentach, gdy przewracając się na grzbiet, pozostaje on bezbronny. W ostatecznym rachunku bycie drapieżnikiem w niczym mu przecież nie pomaga. Z kolei, jak wskazuje Kopaliński, to, że rak umie poruszać się do tyłu, pozwala spoglądać na niego jak na istotę doświadczającą regresu w rozwoju. Będąc w nieodległej przeszłości człowiekiem, został zdegradowany do roli nieprzyjaznego istocie ludzkiej zwierzęcia, stanowi zatem formę znajdującą się w niższym stadium rozwoju w stosunku do swojej pierwotnej roli. Skorpion w świetle ustaleń Kopalińskiego odsyła do pokrewnych znaczeń. Symbolizuje m.in. czas choroby, zgon oraz wyrzuty sumienia. Dwa pierwsze określenia bezsprzecznie można odnieść do sytuacji niedomagającego Jakuba, który według rodziny zmarł. Z kolei to, że został on przez nią źle potraktowany, pozwala przypuszczać, że jego bliscy doświadczali z tego powodu wyrzutów sumienia.
Początek akcji „Ostatniej ucieczki ojca” przynosi informację o tym, że Jakub nie żyje. Okazuje się, że przewlekle chorując, niejako stopniowo opuszczał on swoich bliskich. Stąd z czasem jego stan im spowszedniał. W końcu jednak mężczyzna zmarł. A ściślej rzecz biorąc, można dojść do takiego wniosku na podstawie lektury poprzedniego opowiadania, w którym widzimy Jakuba, tj. utworu „Sanatorium pod Klepsydrą”. We wspomnianym utworze mowa jest o tym, że bohater po śmierci został umieszczony w ośrodku dra Gotarda. Doświadczył tam zabiegu cofnięcia czasu. W rezultacie przywrócono go do życia. Zarazem scena finałowa opowiadania „Sanatorium pod Klepsydrą” wskazuje na jego ponowną śmierć, nie jest to jednak pewne. Mógł on bowiem zostać wtórnie poddany zabiegowi cofnięcia czasu w jego życiu.
Znajdująca się w domu rodzina najwyraźniej jest przekonana o tym, że mężczyzna zmarł. Stąd dla żony i syna sporym zaskoczeniem okazuje się odkrycie go w małym stawonogu, który pojawił się na schodach w kamienicy prowadzących do ich wspólnego mieszkania. Mimo że Jakub okazuje się niewielkim drapieżnikiem, zdradza uderzające podobieństwo do swojej „ludzkiej” postaci. Potwierdza to zarówno matka, jak i Józef. Toteż syn komentuje jego wygląd następująco: „Poznałem go od razu. Podobieństwo było nie do zapoznania, choć był teraz rakiem czy wielkim skorpionem”. Matka i syn od samego początku czują obrzydzenie wobec Jakuba-raka. Z powodu odrazy, a zapewne także dlatego, że jest on stworzeniem nieczystym, nigdy nie dotykają go dłońmi. Toteż zawsze, jak pojawia się taka konieczność, czynią to za pośrednictwem jakiegoś przedmiotu. Obawiają się także tego, że Jakub-skorpion mógłby przestraszyć ich w nocy, co się jednak nie dzieje. Co ważne, gdy bohater-krab po raz pierwszy nawiedza bliskich, jego żona od razu kładzie go na talerzu. Posunięcie to świadczy o tym, że od samego początku nieświadomie postrzega najbliższego jako stworzenie, które może pełnić rolę pokarmu.
Jakub po powrocie do domu w zmienionej postaci odkrywa oswojoną przestrzeń na nowo. Jest przy tym bardzo ruchliwy. W opisach jego wyglądu uwagę zwracają m.in. liczne odnóża. Przyglądający się ojcu-stawonogowi Józef stwierdza też, że nie ma on oczu. Stanowi to zapewne nawiązanie do cech skorpionów, które wprawdzie posiadają wzrok, ale słaby. Interesująca okazuje się także fizjologia Jakuba-drapieżnika. Bliscy stwierdzają, że niczego on nie je, choć dbają o zapewnienie mu pożywienia. Bohater jedynie się nawadnia. Robi to samodzielnie, wykorzystując do tego wodę z przeciekającej beczki. Ten stan rzeczy świadczy o jego inteligencji, podobnie jak to, że Jakub-stawonóg jest żywo zainteresowany spędzaniem z bliskimi czasu w porze posiłków. Początkowo gdy drzwi do jadalni są zamknięte, oczekując pod nimi, wydaje dźwięki. Prosi w ten sposób członków swojej rodziny o wpuszczenie go do pomieszczenia. Z czasem uczy się pokonywać tę przeszkodę samodzielnie, przeciskając się przez szparę w drzwiach.
W momencie gdy do rodziny Jakuba przyjeżdża wuj Karol, jego pozycja staje się zagrożona. Mężczyzna ten próbuje zająć w domu miejsce ojca Józefa i przy każdej możliwej okazji usiłuje go rozdeptać. Z opresji bezbronnego drapieżnika ratują wtedy syn i żona. Nie wyrażają jednak przy tym sprzeciwu wobec działań Karola i wydają się akceptować jego obecność w domu. Niemniej ostatecznie sprawczynią najtragiczniejszego przejawu agresji wobec Jakuba-kraba i tak staje się żona bohatera. W trudnych do wyjaśnienia okolicznościach, w rezultacie roztargnienia, wskutek działania fatum albo pod wpływem nieświadomych pobudek, gotuje go ona niczym mięso. Następnie zaś, nie wiedząc, co robi, podaje Jakuba-raka-skorpiona-kraba bliskim w formie posiłku. Jej mąż, będący małym drapieżnikiem, przeżywa obróbkę termiczną w wysokiej temperaturze, ale jest wycieńczony. Józef opisuje stan ojca następująco: „Leżał wielki i spuchnięty wskutek ugotowania, bladoszary i galaretowaty”. Syn, spostrzegłszy, do czego doszło, czyni matce ogromne wyrzuty. Nie jest ona jednak w stanie racjonalnie wytłumaczyć tego, co zrobiła. Postawieni w takiej sytuacji syn i żona Jakuba, rzecz jasna, powstrzymują się od konsumpcji, a właściwie od aktu kanibalizmu. Widelec w stronę małego, ugotowanego drapieżnika wyciąga natomiast wuj Karol. Szybko się jednak z tego wycofuje, widząc, jak jego gest oceniają wzrokiem obecni przy nim członkowie rodziny.
Żona Jakuba-skorpiona, nie wiedząc, jak się zachować, kładzie półmisek z nim w salonie. Rodzina nie rozmawia ze sobą na temat zaistniałej sytuacji. Jakub-stawonóg przez długi czas niedomaga, znosząc przy tym całkowitą obojętność bliskich. Jednak w ciągu kilku tygodni zbiera siły i postanawia opuścić rodzinę. Nikt więcej nigdy już go nie widzi. Pozostaje po nim tylko jedna z wielu nóg, zastygła w sosie pomidorowym. Ponieważ opowiadanie „Ostatnia ucieczka ojca” zamyka tom „Sanatorium pod Klepsydrą”, ukierunkowuje ono jego wymowę. Jak się okazuje, żyjący wśród najbliższych Jakub-stawonóg znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, stąd w pierwszym możliwym momencie, gdy tylko odnajduje on w sobie dość sił, postanawia opuścić rodzinę. Własny dom, który powinien być dla niego niezagrożoną oazą, staje się miejscem, gdzie czyha się na jego życie. Jednocześnie czyn Jakuba-raka świadczy o jego ogromnej woli istnienia, której nic nie jest w stanie zniszczyć. Bohater, stanąwszy na nogi po doświadczeniu niewyobrażalnej męki, wydaje się wręcz nieśmiertelny. I z pewnością właśnie w taki sposób zapisał się on w wyobraźni czytelników.
Jednym z ważnych tematów tomu opowiadań Brunona Schulza pt. „Sanatorium pod Klepsydrą” jest niepokojący stan zdrowia starzejącego się Jakuba. Urasta on do rangi rozciągniętej w czasie śmierci. Zagadnienie to pojawia się przede wszystkim w tytułowym opowiadaniu tomu, przesądzającym w istotny sposób o wymowie całości. W świecie przedstawionym tego utworu bliscy Jakuba po jego zgonie nie organizują mu pogrzebu. Zamiast tego umieszczają go w tajemniczym sanatorium prowadzonym przez dra Gotarda. Doświadcza on w nim zabiegu cofnięcia czasu do momentu, w którym jeszcze żył. Opowiadanie to jest nad wyraz wieloznaczne w swojej wymowie. Traktuje między innymi o braku akceptacji dla śmierci jako naturalnego zwieńczenia życia człowieka. Sztuczne przedłużenie egzystencji Jakuba zostaje poddane krytyce. Stan mężczyzny oraz doświadczane w związku z nim sprzeczności przerastają obecnego przy nim Józefa. Do tego stopnia, że w końcu sfrustrowany przyprowadza do jego pokoju przerażającego człowieka-psa. W ten sposób skazuje go na unicestwienie, sam zaś ucieka.
Jeśli potraktujemy analizowany tom jako cykl opowiadań, należy zwrócić uwagę na to, że „Sanatorium pod Klepsydrą” stanowi w nim ósmy utwór, „Ostatnia ucieczka ojca” zaś ostatni, tj. trzynasty. Wprawdzie między nimi pojawiają się dzieła „Dodo”, „Edzio”, „Emeryt” i „Samotność”, ale można je traktować jako teksty przynoszące rozbudowane dygresje względem zasadniczej treści tomu. Dotyczą one różnych postaci doświadczających kalectwa i starości, ale Jakub, będący głównym bohaterem zbioru „Sanatorium pod Klepsydrą, wyjątkowo się w nich nie pojawia (podobnie jak w „Wiośnie”, która też stanowi odrębny utwór na tle całości). Podsumowując, można więc powiedzieć, że „Ostatnia ucieczka ojca” przynosi niejako kontynuację treści tytułowego opowiadania, którą oddziela od niej grupa pokrewnych znaczeniowo tekstów o nieco odmiennej tematyce.
Właśnie na tym tle trzeba sytuować poniższe uwagi Józefa z analizowanego utworu: „W tym czasie ojciec mój umarł był już definitywnie. Umierał wielokrotnie, zawsze jeszcze nie doszczętnie, zawsze z pewnymi zastrzeżeniami, które zmuszały do rewizji tego faktu. Miało to swoją dobrą stronę. Rozdrabniając tak śmierć swą na raty, oswajał nas ojciec z faktem swego odejścia. Zobojętnieliśmy na jego powroty, coraz bardziej zredukowane, za każdym razem żałośniejsze”. W świetle faktów wskazanych w utworze „Sanatorium pod Klepsydrą” Jakub zmarł. Ale później został wskrzeszony przez dra Gotarda. Jednocześnie interpretacja sceny finałowej w opowiadaniu „Sanatorium pod Klepsydrą” zarysowuje wizję jego śmierci wskutek zgładzenia przez groźnego psa, przejawiającego zarazem cechy człowieka. Kontekst sytuacyjny wskazuje na duże prawdopodobieństwo takiego końca jego losów. Ale ukazane zdarzenie można odczytać także w inny sposób. Otóż Jakub po śmierci w wyniku agresji człowieka-psa mógł również po raz kolejny doświadczyć zabiegu cofnięcia czasu, przeprowadzonego przez dra Gotarda.
Opowiadanie „Ostatnia ucieczka ojca” przynosi bezpośrednią kontynuację tej sceny. Po jakimś czasie od śmierci Jakuba okazuje się, że mężczyzna żyje – ku zaskoczeniu swojej żony i syna. Mógł więc albo przetrwać starcie z człowiekiem-psem, albo zostać ponownie wskrzeszony przez lekarza. Wraca on do domu w zmienionej postaci – jako mały, drapieżny stawonóg. Jest jednocześnie rakiem, skorpionem i krabem, stąd możliwa wydaje się też jego reinkarnacja. Określenia te stosowane są zamiennie, co wskazuje na niestabilność animalnej tożsamości bohatera. Wymienieni przedstawiciele fauny, zwłaszcza rak i skorpion, odsyłają do bogatej w kulturze symboliki. Kraby i raki uchodzą za istoty nieczyste wśród osób wyznania mojżeszowego. A przedstawiona w opowiadaniu rodzina reprezentuje właśnie ten krąg kulturowy. Skorpion nie należy w Biblii do stworzeń nieczystych, ale ukazywany jest w niej w negatywnych kontekstach jako zwierzę wywołujące zagrożenie. Główną cechą niekoszernych reprezentantów fauny jest to, że nie wolno ich spożywać wyznawcom judaizmu.
W świetle informacji zawartych w „Słowniku symboli” Władysława Kopalińskiego rak oznacza z jednej strony drapieżność i napastliwość, z drugiej zaś powolność i niezgrabność. Co więcej, w sytuacji zagrożenia stworzenia te umieją chodzić do tyłu, co symbolizuje ich cofanie się w rozwoju i regresję. Ten drugi proces obejmuje zmiany powstające w organizmie. Polegają one na redukcji narządów i ich funkcji wskutek konieczności dostosowania się do nowych warunków życia. Tym sposobem – w świetle ustaleń Kopalińskiego – rak oznacza więc także powrót do pierwotnego stanu rozwoju. Jednocześnie w ślad za spostrzeżeniami badacza należy zauważyć, że owo zwierzę symbolizuje też zmartwychwstanie. Wynika to z tego, że odradza się w różnych larwalnych stadiach. Zarazem rak może stanowić wcielenie sił mających źródło w świecie podziemnym, uosabianym z ciemnością i śmiercią. Skorpion zgodnie z wyjaśnieniami Kopalińskiego sytuuje się w podobnym kręgu znaczeń. Wśród nich warto wymienić okres życia obfitujący w choroby, śmierć, ale też wyrzuty sumienia.
Jak łatwo zauważyć, wszystkie te cechy mają odzwierciedlenie w kreacji Jakuba. Choć ojciec Józefa jest drapieżnikiem, okazuje się całkowicie bezbronny, co stanowi wyraz jego degradacji, także jako mężczyzny czy też samca. Powrót bohatera do domu w roli małego stawonoga symbolizuje przede wszystkim jego cofnięcie się do niższego stanu rozwoju. Może być ono skutkiem ubocznym chęci zachowania życia za wszelką cenę i przejawem starczej dematerializacji, ale też rezultatem reinkarnacji. Ponieważ sanatorium dra Gotarda przypomina Hades, przemiana Jakuba może mieć źródło także w siłach pochodzących z podziemnego świata zmarłych. Z kolei potencjalne kolejne wskrzeszenie bohatera przez dra Gotarda nasuwa na myśl wzmiankowane przez Kopalińskiego zmartwychwstanie. Równocześnie metamorfoza ojca Józefa wydaje się stanowić wyraz tego, jak jest on postrzegany przez rodzinę. Bliscy nie są bowiem w stanie podołać jego obecności. Stąd przyczyną nieprzyjaznego wcielenia może być również ich tłumiona niechęć do Jakuba. Inne jego metamorfozy stanowiły bowiem nieraz odzwierciedlenie tego, jak postrzegano go w rodzinie. Nie ma również przeszkód, by rozpatrywać kreację bohatera jako materializację wyrzutów sumienia matki i Józefa, związanych z tym, jak potraktowali najbliższego, umieszczając go w ośrodku dra Gotarda.
W „Ostatniej ucieczce ojca” dochodzi do nad wyraz oburzającego wydarzenia. Oto bowiem matka Józefa, nieświadoma tego, co robi, gotuje Jakuba i podaje go bliskim na półmisku w formie posiłku. Doprowadza więc do niemal uskutecznionego aktu kanibalizmu. To, że jej mąż-krab jest zwierzęciem nieczystym, którego nie wolno spożywać w rodzinach wyznających judaizm, jawi się na tym tle jako nikłe przewinienie. Na sytuację tę z wielkim oburzeniem reaguje syn Jakuba. Zrozpaczona matka nie jest jednak w stanie racjonalnie wyjaśnić tego, co zrobiła. Jak można przypuszczać, podświadomie usiłowała go ona w ten sposób unicestwić, nie mogąc już znieść przedłużającej się obecności w domu jej męża w osobliwej roli zwierzęcia. Wydaje się, że w stronę takich działań nieświadomie skłania się już od momentu jego powrotu. Jedną z pierwszych czynności, jaką wykonuje ona względem Jakuba-raka, jest przecież położenie go na talerzu. Tymczasem zamiast na naczyniu służącym do podawania posiłków mogła ona umieścić Jakuba-raka na każdym innym przedmiocie. Bohater, przeszedłszy obróbkę termiczną, jest wycieńczony, ale żyje. Ostatecznie nikt z bliskich go nie tyka. Ugotowany samotnie leży na położonym w salonie półmisku przez kilka tygodni w atmosferze ignorancji najbliższych. Ci przechodzą z zaistniałym wydarzeniem do porządku dziennego albo po prostu nie wiedzą, jak się zachować w tej sytuacji. Z biegiem czasu Jakub-rak-skorpion-krab odzyskuje część sił. Wówczas, nagle i bez żadnego planu po prostu postanawia opuścić rodzinę. Nikt z bliskich nigdy go już nie widzi. Ucieka z domu okaleczony, bez jednej nogi, która grzęźnie w sosie pomidorowym na półmisku.
Taka postawa Jakuba-skorupiaka potwierdza jego wielką chęć życia. Wykazuje ją w bardzo silnym stopniu pomimo tego, że jego własna żona stała się sprawczynią jednej z najcięższych kategorii przemocy, jakie można sobie wyobrazić. Niewiele brakowało, a w rezultacie działań kobiety jej mąż-stawonóg stałby się ofiarą kanibalizmu, będąc żywcem zjedzony przez najbliższą rodzinę. Jakub-krab jawi się jako swoisty zwycięzca tej sytuacji. Zbiera bowiem siły i podnosi się bez żadnego wsparcia po niezwykle traumatycznym wydarzeniu. W związku z jego wygraną można jednak sformułować istotne zastrzeżenia, gdyż poprzedza ją niewyobrażalne cierpienie fizyczne. Zakończenie opowiadania i jednocześnie całego tomu ma charakter otwarty. Bez wątpienia inspiruje ono do namysłu nad przyszłością Jakuba-kraba. Można zaryzykować stwierdzenie, że bohater zdołał przetrwać, pozostając nieśmiertelnym, także w wyobraźni czytelników.
Opowiadanie „Ostatnia ucieczka ojca” Brunona Schulza przynosi niepokojący obraz życia rodzinnego. Przedstawioną akcję poprzedzają ukazane w opowiadaniu „Sanatorium pod Klepsydrą” zmagania bliskich ze starością Jakuba, którego odchodzenie przedłuża się w czasie. Choć wiele razy jest on o włos od śmierci, ostatecznie jego zgon nie następuje. W końcu zostaje umieszczony przez rodzinę w tajemniczym ośrodku dra Gotarda. Józef i matka są przekonani, że Jakub tam zmarł. Ku ich zaskoczeniu tak się jednak nie dzieje. Pewnego razu niespodziewanie głowa rodziny zjawia się w ich domu jako mały, drapieżny stawonóg – krab, skorpion i rak (określenia te stosowane są zamiennie). Świadczy to o tym, że ich najbliższy znajduje się w niższym stadium rozwoju. Józef i matka nie odbierają zaistniałej sytuacji z entuzjazmem. Jakub-skorupiak wzbudza w nich odrazę. Mimo to Józef i matka starają się dbać o bezpieczeństwo i dobrostan Jakuba w animalnej postaci. W pewnym stopniu chronią bliskiego przed agresją usiłującego go zmiażdżyć wuja Karola, dążącego do tego, by zająć w domu jego miejsce. Syn relacjonuje: „Kilkakrotnie usiłował złośliwie nadeptać ojcu na odwłok. Z krzykiem i przerażeniem zabroniliśmy mu tego. Uśmiechał się tylko do siebie złośliwie, nieprzekonany, podczas gdy ojciec, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa, zatrzymywał się z uwagą nad jakimiś plamami na podłodze”. Obecność Jakuba-kraba w domu bez wątpienia przerasta Józefa i matkę. Poza tym co do ich postawy można sformułować istotne zastrzeżenia. Choćby z powodu tego, że pozwalają oni na przebywanie w domu agresora i nie żądają od niego wyprowadzki. Jak można przypuszczać, dzieje się tak dlatego, że sami mają dość obecności Jakuba. Niejako podświadomie zgadzają się więc na zagrożenia, które w chwili ich nieuwagi mogą doprowadzić do jego unicestwienia. Trwanie w takim układzie pozwala im na zachowanie pozorów życzliwości wobec domowego drapieżnika, nade wszystko zaś ewentualne rozdeptanie go przez Karola zdjęłoby z nich odpowiedzialność za pozbawienie go życia.
Jednak znacznie poważniejszej przemocy wobec Jakuba-skorupiaka dopuszcza się jego żona. Pewnego razu, nieświadoma tego, co robi, gotuje go i podaje bliskim w formie posiłku. Według Tomasza Olchanowskiego do zdarzenia tego mogło dojść przypadkiem (T. Olchanowski, „Jungowska interpretacja mitu ojca w prozie Brunona Schulza”, Białystok 2001, s. 61). Rzeczywiście, taka interpretacja wydaje się możliwa, tym bardziej, że w opowiadaniu pojawia się wątek służącej Gieni, która przez pomyłkę wrzuca do garnka igły czy dokumenty. W analizowanej scenie mowa o matce. Dość łatwo sobie wyobrazić podobną sytuację z jej udziałem, a także to, że jej mąż-rak mógł wpaść do garnka sam, np. spadając ze ściany. W opowiadaniu jest bowiem mowa o tym, że potrafi on poruszać się po pionowych powierzchniach. Niemniej trudno usprawiedliwiać matkę Józefa w jakikolwiek sposób.
Jakub-krab przeżywa obróbkę termiczną, ale jest wykończony. Jako pierwszy w podanym do stołu skorupiaku głowę rodziny dostrzega Józef. Jest skrajnie oburzony zaistniałą sytuacją i z miejsca kieruje do matki swoje pretensje. Ta rozpacza, ale nie umie racjonalnie wyjaśnić tego, co zrobiła. Jej zachowanie świadczy o tym, że dopuściła się ugotowania Jakuba nieświadomie. Co ciekawe, w stronę takich działań wydaje się skłaniać się od momentu, w którym pojawił się on w ich domu. Zobaczywszy Jakuba-stawonoga po raz pierwszy na schodach, kładzie go bowiem na talerzu, czyli na przedmiocie służącym do podawania jedzenia. A mogłaby przecież umieścić męża-skorpiona na każdym innym znajdującym się w mieszkaniu sprzęcie. Czyn matki można interpretować jako zwykły przypadek, podświadome działanie kobiety zorientowane na unicestwienie najbliższego lub zdarzenie, do którego doszło wskutek wpływania na nią fatum.
Gdy Józef i rodzicielka milczą, nie wiedząc, jak się zachować, widelec w stronę Jakuba-skorpiona wyciąga wuj Karol, usiłujący zresztą zająć w domu jego miejsce. Według Tomasza Olchanowskiego w geście tym zawiera się nieudany zamiar rytualnego kanibalizmu, zorientowanego na zdobycie mocy Jakuba (T. Olchanowski, „Jungowska interpretacja mitu ojca w prozie Brunona Schulza”, Białystok 2001, s. 61). Ostatecznie bohater nic mu jednak nie robi, spotykając się z zabraniającym mu tego czynu wzrokiem członków rodziny. W sumie jednak niewiele brakuje, a Jakub-krab stałby się ofiarą jednej z najcięższych zbrodni, jakie można sobie wyobrazić, będąc żywcem zjedzonym przez najbliższą rodzinę.
Doprowadzony do skrajnego wyczerpania bohater zostaje pozostawiony samemu sobie. Nikt nie pielęgnuje go w niedomaganiu ani nie dba o jego dobrostan. Można odnieść wrażenie, że stanowi to rezultat nie tylko braku empatii, ale także tego, że zaistniała sytuacja przerasta bliskich Jakuba-raka. Stąd niezależnie od deficytów w sferze uczuć wyższych najzwyczajniej także po prostu nie wiedzą, jak się zachować. W okolicznościach tych nie ma zresztą dobrego wyjścia. Z czasem bohater wraca częściowo do zdrowia i decyduje się opuścić rodzinę. Wyrusza w nieznane okaleczony, bez jednej nogi, pozostawiając ją na talerzu ugrzęźniętą w sosie pomidorowym. Nikt z bliskich nigdy więcej już go nie widzi. Siła Jakuba-skorpiona, którą potwierdza on swoim czynem, jest imponująca. Pod tym względem w pewnym sensie staje się on zwycięzcą, choć co do tego można sformułować ważne zastrzeżenia. Jego wygraną poprzedza bowiem cierpienie niewyobrażalnych rozmiarów.
Dom Jakuba-skorpiona, który powinien być dla niego bezpiecznym miejscem, gdzie ma on prawo on oczekiwać przyjęcia z otwartymi ramionami, staje się dla niego przestrzenią ogromnej przemocy. Stąd gdy czuje się wystarczająco silny, postanawia go opuścić. Z racjonalnego punktu widzenia wydaje się to najlepszą możliwą decyzją. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że na obcym gruncie mogłoby spotkać go coś gorszego. Nie wiadomo, co później się dzieje z bohaterem. Jego dalsze losy mogą stanowić przedmiot spekulacji dla czytelników. Warto w tym miejscu przywołać spostrzeżenia socjologów. Analizowali, w jakich okolicznościach ludzie opuszczają rodzinę i zrywają z nią kontakt wskutek doświadczanej przemocy. Otóż zwykle dochodzi do tego nagle, w rezultacie eskalacji negatywnych wydarzeń. Tak też robi Jakub-krab: z dnia na dzień, w pierwszym możliwym momencie i bez żadnego przygotowania. Należy jednak sądzić, że taki krok był jedyną decyzją, którą mógł podjąć, dającą mu szansę na przetrwanie.
„Ostatnia ucieczka ojca” Brunona Schulza, będąca utworem zamykającym tom „Sanatorium pod Klepsydrą”, przynosi istotne zmiany w porównaniu ze światem przedstawionym innych zawartych w nim opowiadań. Okazuje się, że służąca Adela, wyrazista postać wielu dzieł z tego zbioru, postanowiła wyemigrować do Ameryki. Zastępuje ją niezdrowo wyglądająca, roztargniona i ciągle śpiąca Genia. Na domiar złego Adela, podróżując za wielką wodę, najprawdopodobniej zginęła w katastrofie morskiej. Jednocześnie ta niepewna informacja przywołuje szeroko znane wypadki statków pasażerskich z początków XX wieku, jak np. Titanic.
Kolejną rewolucją, jaką przynosi opowiadanie „Ostatnia ucieczka ojca”, jest likwidacja sklepu Jakuba. Jak można przypuszczać, złożyły się na nią dwie przyczyny. Jedną z nich były zapewne zbyt wysokie standardy bohatera jako kupca, nieprzystające do realiów rynkowych. Wskazują na to informacje z utworu „Martwy sezon”, obejmującego chronologicznie wcześniejszą akcję. Drugą stał się natomiast jego zły stan zdrowia, o którym mowa w tytułowym dziele tomu. Nade wszystko zaś w „Ostatniej ucieczce ojca” Jakub nie istnieje już jako człowiek w znanej bliskim postaci. Początkowo jego rodzina sądzi, że zmarł on w sanatorium dra Gotarda. Tymczasem okazuje się, że mężczyzna wciąż żyje, ale w formie małego, drapieżnego stawonoga, który nagle pojawia się w domu. Jest równocześnie rakiem, krabem i skorpionem. Określenia te stosowane są zamiennie, co wskazuje na labilność animalnej tożsamości bohatera. Tym razem Jakub, inaczej niż w innych opowiadaniach, nie wraca do swojej ludzkiej kondycji. Wszystko wskazuje na to, że jego zwierzęca forma jest stała. Wskazane trzy zmiany oznaczają dla syna Jakuba, Józefa, koniec bezpiecznego świata dzieciństwa. Stąd podsumowuje je on słowami: „Nastała nowa era, pusta, trzeźwa i bez radości – biała jak papier”.
Główny bohater opowiadania przeobraża się w nieprzyjaznych człowiekowi przedstawicieli fauny. Stworzenia te łączy duża liczba odnóży, co jest przejawem charakterystycznej dla prozy Schulza fascynacji niebanalnymi formami skupienia materii. Przemiany Jakuba przywołują bogatą w kulturze symbolikę. Rak, skorpion i krab to istoty uchodzące w religii mojżeszowej za nieczyste, czyli takie, których nie wolno spożywać żydom. A to właśnie ten krąg kulturowy jest najbliższy przedstawionej w opowiadaniu rodzinie. Co więcej, wszystkie wymienione zwierzęta, tj. rak, skorpion i krab, są jednocześnie przysmakami w wielu kuchniach z całego świata. Metamorfozy Jakuba w tego rodzaju stworzenia świadczą o jego regresie do prymitywnych form rozwoju. Takie skojarzenia w sposób szczególny przywołuje rak. Wskutek tego, że potrafi chodzić do tyłu, symbolizuje m.in. regres do niższych form istnienia. Zarazem przeobrażenia Jakuba mogą być przejawem jego reinkarnacji. Choć mężczyzna staje się drapieżnikiem, w praktyce okazuje się bezbronny i nie jest w stanie samodzielnie przeciwstawić się agresji wuja Karola, zajmującego w domu jego miejsce. Stanowi to przejaw degradacji bohatera, której doświadcza on w sposób typowy dla męskich postaci twórczości Schulza. Co ciekawe, Jakub-skorupiak niczego nie je, a jedynie się nawadnia. W aspekcie religijnym budzi to mityzujące skojarzenia związane z postem.
Kolejnym istotnym problemem „Ostatniej ucieczki ojca” są przedstawione w opowiadaniu niepokojące relacje rodzinne. Dość wspomnieć, że informacje z wcześniejszych utworów, tj. głównie z „Sanatorium pod Klepsydrą”, wskazują na to, że bliscy Jakuba są sfrustrowani jego złym stanem zdrowia i rozciągniętym w czasie odchodzeniem. Choć bohater umiera, nie umieją sobie poradzić z tą sytuacją. Stąd po jego śmierci nie organizują mu pogrzebu. Zamiast tego podejmują decyzję o oddaniu go do ośrodka dra Gotarda. Zostaje on tam poddany zabiegowi cofnięcia czasu i przywrócony do życia. Jednak i ta sytuacja nie spełnia oczekiwań rodziny, a ściślej rzecz biorąc, Józefa, który po przyjechaniu na miejsce jest przerażony jego stanem. Stąd przyprowadza on do szpitalnego pokoju ojca przerażającego człowieka-psa, skazując go na unicestwienie. Sam zaś ucieka.
„Ostatnia ucieczka ojca” przynosi kontynuację tej sceny. Bliscy Jakuba wracają do codzienności, sądząc, że mężczyzna ponad wszelką wątpliwość zmarł i już nic nie zdoła go przywrócić do życia. Tymczasem ku ich zaskoczeniu okazuje się, że ojciec Józefa przetrwał, tyle, że w innej formie, przeobrażając się w małego stawonoga. Choć syn i żona Jakuba-kraba starają się dbać o jego dobrostan, co do ich postawy można wyrazić istotne zastrzeżenia. Choćby dlatego, że pozwalają na obecność w domu wuja Karola, który usiłuje zająć w nim miejsce patriarchy rodu jako mężczyzny i kupca. Jest on wobec Jakuba-skorpiona agresywny i przy każdej nadarzającej się okazji próbuje go rozdeptać. Wprawdzie w takich okolicznościach matka i Józef każdorazowo to udaremniają, ale nie żądają od przemocowca wyprowadzki z ich domu. Możliwe więc, że podświadomie przywalają na jego agresję, wiedząc, że za którymś razem doprowadzi ona Jakuba-raka do śmierci, a w razie takiej sytuacji oni nie będą ponosić za to odpowiedzialności.
Jak się jednak okazuje, znacznie bardziej niebezpiecznego czynu względem Jakuba-skorupiaka dopuszcza się najbliższa mu osoba, czyli żona. Przed jednoznacznym wyartykułowaniem tych kwestii bohater-narrator o imieniu Józef stosuje retardację. Jest ona zabiegiem kompozycyjnym zorientowanym m.in. na budowanie napięcia. W tym przypadku polega on na opóźnieniu opisania tego, do czego doszło, po zasygnalizowaniu istotnych z perspektywy akcji kwestii. Zatem po rozbudowanym zarysie okoliczności zaistniałej sytuacji przez Józefa dowiadujemy się, że jego matka stała się mimowolną sprawczynią straszliwego czynu. Otóż wskutek roztargnienia lub w rezultacie działania fatum nieświadoma swoich działań ugotowała i podała bliskim Jakuba-kraba w formie posiłku. Jej mąż-rak przeżył obróbkę termiczną, ale z oczywistych przyczyn znalazł się w bardzo ciężkim stanie. Jako pierwszy w tym, do czego doszło, orientuje się Józef, nie kryjąc swojego oburzenia. Ostatecznie bliscy nie robią ojcu krzywdy. Faktem jest jednak, że niewiele brakuje, a stałby się żywą ofiarą kanibalizmu, czyli jednej z najbardziej brutalnych zbrodni, jakie można sobie wyobrazić. Choć ani matka, ani Józef, ani wuj Karol nie tykają Jakuba-kraba, są wobec niego obojętni. Gdy jest on w bardzo złym stanie, pozostawiają go samemu sobie, ignorując jego obecność. Niedomagający bohater leży przez kilka tygodni na położonym w salonie półmisku. Po częściowym odzyskaniu sił postanawia on uciec od rodziny. Syn relacjonuje: „Ugotowany, gubiąc nogi po drodze, powlókł się ostatkami sił dalej, w bezdomną wędrówkę, i nie ujrzeliśmy go więcej na oczy”. Jakub-rak opuszcza zatem bliskich okaleczony, bez jednej kończyny, która zostaje w naczyniu, grzęznąc w sosie pomidorowym. Nikt z bliskich nigdy już go nie widzi.
Zachowanie żony wobec Jakuba-skorpiona w finałowej scenie „Ostatniej ucieczki ojca” w pewnym sensie zapowiada to, co kobieta robi wobec niego na początku. A mianowicie niezwłocznie po tym, gdy dostrzega ona swojego męża w roli skorupiaka na schodach, kładzie go na talerzu. Umieszcza zatem Jakuba-raka na naczyniu służącym do podawania jedzenia. A przecież mogłaby go położyć na każdym innym przedmiocie znajdującym się w domu. Sytuacja ta wydaje się świadczyć o tym, że od samego początku podświadomie spogląda ona na Jakuba-skorpiona jak na pożywienie. W sukurs temu idzie to, że raki, kraby i skorpiony stanowią przysmaki w wielu krajach świata. Początkowy motyw powraca w finałowej scenie utworu w rozwiniętej formie. Stąd można go traktować jako klamrę kompozycyjną opowiadania.
Bez wątpienia Jakub-rak doświadcza ze strony bliskich, a zwłaszcza żony, największego cierpienia, jakie można sobie wyobrazić. Dom, do którego wraca po wielkich trudach i który powinien być dla niego oazą bezpieczeństwa, staje się dla niego miejscem tortur. Dlatego w pierwszym możliwym momencie, gdy tylko znajduje na to siłę, niezależnie od swojego stanu postanawia uciec. Pod tym względem jawi się jako wygrany. Ale jego zwycięstwo nad przemocą ze strony bliskich przebiega w nad wyraz upokarzających dla niego okolicznościach. Toteż Józef podsumowuje je w formie pytania retorycznego: „Czemuż nie dał wreszcie za wygraną, czemuż nie uznał się w końcu za pokonanego, gdy już naprawdę miał wszelkie powody do tego i los nie mógł już pójść dalej w doszczętnym pognębieniu go?”. Ponieważ utwór „Ostatnia ucieczka ojca” zamyka tom „Sanatorium pod Klepsydrą”, obecne w nim przesłanie ukierunkowuje wymowę całego zbioru. Wskazuje ono na wielką wolę życia Jakuba, której nie traci on mimo karygodnego stosunku, jaki mają do niego najbliżsi. W zarysowanej tu wizji główny bohater jawi się także jako ktoś nieśmiertelny, kto jest w stanie przetrwać wszystko, nawet najbardziej zabójcze niebezpieczeństwo. I właśnie w ten sposób z pewnością zapisał się on w wyobraźni czytelników. Schulz, nadając zamykającemu tom opowiadaniu otwarte zakończenie, zachęca odbiorców do namysłu nad dalszymi losami patriarchy rodu.
Aktualizacja: 2025-05-15 13:36:28.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.