Opowiadanie „Edzio” pochodzi z tomu „Sanatorium pod Klepsydrą” Brunona Schulza, wydanego w 1937 roku. Jego temat to opis tytułowego inwalidy, będącego młodym mężczyzną cierpiącym na niedorozwój nóg. Środkami artystycznymi służącymi ukazaniu go są groteska, ironia i behawiorystyczne opisy. Ciało Edzia odznacza się sprzecznościami: od pasa w górę jest atletyczne, a poniżej obserwujemy bezwładne, bezkształtne nogi.
Spis treści
Opowiadanie „Edzio” pochodzi z tomu „Sanatorium pod Klepsydrą”, wydanego w 1937 roku. Ten afabularny utwór przedstawia portret tytułowego bohatera, młodego mężczyzny zmagającego się z niedorozwojem nóg. Jego sylwetka łączy sprzeczności – z jednej strony obserwujemy w niej przerażająco zdeformowane kończyny dolne, z drugiej zaś umięśnioną klatkę piersiową i ramiona, przy pomocy których ułomny dźwiga całe ciało, poruszając się przy pomocy kul. „Edzio” obrazuje trudy życia, z jakimi zmaga się kaleki mężczyzna. Dominującymi środkami artystycznymi są tutaj groteska i ironia, wykorzystywane w behawiorystycznych opisach narratora o imieniu Józef. Zorientowane są one na zaszokowanie i oburzenie czytelnika.
Ukazane wydarzenia rozgrywają się w kamienicy, w której wraz z rodzicami mieszka Edzio, cierpiący na niedorozwój nóg. Józef i jego bliscy, wraz z ojcem Jakubem i służącą Adelą, są jego sąsiadami. Świat tytułowego bohatera ogranicza się do jego domu i podwórza. Młodzieniec z powodu ogromnych problemów z poruszaniem się jest w stanie jedynie zejść z pomocą kuli na dół kamienicy do sklepu, by kupić tam gazetę. Nocami z zewnątrz budynku podgląda także przez okno Adelę.
Edzio to dwudziestoparolatek, który zmaga się z niedorozwojem nóg. Mieszka z ojcem i matką w tej kamienicy, co Józef. Zdrobnienie imienia w połączeniu z kalectwem od początku sprawia wrażenie infantylizowania bohatera i powoduje to, że nie jest on postrzegany jak dorosły mężczyzna. Wygląd ułomnego zawiera w sobie przedziwną sprzeczność. Posiada on umięśnione, rozbudowane górne partie ciała i jednocześnie wynaturzone kończyny dolne, o zbyt dużej liczbie zgięć i bezwładne, co narrator opisuje w słowach: „Jest on silny w ramionach jak niedźwiedź, cóż z tego, kiedy nogi jego, całkiem zwyrodniałe i bezkształtne, są niezdatne do użytku. Nie wiadomo właściwie, gdy się patrzy na nogi Edzia, na czym polega to dziwne kalectwo. Wygląda to tak, jakby miały one za wiele przegubów, między kolanem a kostką, co najmniej o dwa stawy więcej niż normalne nogi. Nic dziwnego, że w tych nadliczbowych stawach załamują się żałośnie i to nie tylko na boki, ale i ku przodowi, i we wszystkich kierunkach”. Młodzieniec wyróżnia się także starannie pielęgnowanym rudym zarostem i „tubalnym głosem”.
Bohater przemieszcza się o kulach, zamiennie nazywanych również szczudłami. Z tego powodu niemal nie opuszcza domu. Poruszanie się wymaga od niego heroicznego wysiłku, gdyż musi on dźwigać całe swoje ciało wyłącznie za pomocą rąk. Szczególny trud sprawia mu pokonywanie schodów prowadzących z pierwszego piętra, gdzie mieszka, na parter – oraz ścieżki wiodącej pod okno Adeli. Mozołowi temu poddaje się na dwa różne sposoby. Udając się w ciągu dnia po gazetę, z wykorzystaniem kul, i wieczorami, gdy wyczołguje się z lokum w celu podglądania śpiącej służącej. W tym drugim przypadku musi obywać się bez szczudeł, gdyż rodzice, chcąc uniemożliwić synowi obserwowanie z ukrycia kobiety, chowają mu je na noc. Najpewniej wskutek przypatrywania się ukradkiem Adeli Edzio znajduje się w konflikcie z matką i ojcem, doświadczając z tego powodu z ich strony przemocy fizycznej.
Bohater nie pracuje i bezczynnie spędza czas w czterech ścianach mieszkania, choć pod względem umysłowym jest całkiem zdrowy. Znajduje się także w stanie izolacji od ludzi. Ważna rozrywka w rutynie inwalidy, oprócz obserwowania służącej, to czytanie dziennika. Ma on w zwyczaju wycinać z niego interesujące go artykuły i wklejać je do swojej księgi. Czynność ta zajmuje mu kilka godzin każdego dnia. Poza tymi dwiema praktykami można jeszcze wymienić jego potajemną nocną gimnastykę. Edzio ćwiczy mięśnie klatki piersiowej i rąk, by mieć dość siły do dźwigania ciężaru całego swojego ciała, obejmującego zwyrodniałe, bezwładne nogi.
Do istotniejszych motywów w „Sanatorium pod Klepsydrą” należy księga, zapisywana dużą literą jako Księga w programowym opowiadaniu o tym tytule, otwierającym tom. Józef cały czas jej poszukuje. To zadanie nigdy nie może zostać zakończone, bo Księga nie jest istniejącym w sposób stały artefaktem, a czymś, co może zostać odkryte w nieoczekiwanych okolicznościach, by następnie zniknąć i zmienić formę. Księga to nie Biblia ani żadne inne dzieło, lecz tekst pierwotny, służący do generowania wszystkich innych sensów. Może on przejawiać się w przedmiotach codziennego użytku, jak np. bezwartościowa z pobieżnego wrażenia gazeta służąca do zawijania kanapek czy klaser ze znaczkami. Mimo niepozornej postaci zetknięcie z nią przynosi doznanie olśnienia i pobudza moc kreacji.
W opowiadaniu pt. „Edzio” mamy do czynienia z parodią motywu Księgi. Ukazana została tu w formie foliału, do którego inwalida, zamknięty w wąskim kręgu odniesień codziennej gazety, wkleja interesujące go artykuły. Czynność ta nie jest wprawdzie całkiem bezsensowna, ale świadczy o jego ograniczonych horyzontach myślowych. Czytelnika żywo zaciekawionego otaczającym go światem, choćby był spędzającym czas w domu kaleką, można by raczej wyobrażać sobie jako kogoś, kto poznaje różnorodną literaturę, a nie tylko dziennik z pobliskiego sklepu.
Mimo że księga Edzia stanowi jedynie nieudolną postać autentycznej Księgi (ta zresztą może się tylko na moment ujawnić), w jego działaniu można dopatrzyć się głębszego sensu. Na przykład takiego, że swoją osobliwą pasją nadaje on znaczenie okupionemu wielkim cierpieniem życiu. Bez wątpienia ułomny interesuje się rzeczywistością i chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Wycinanie z gazet ważniejszych w jego opinii tekstów świadczy o selekcji artykułów, być może dotyczących istotnych według niego zagadnień, które chciałby zgłębić. Materiał źródłowy jego pracy jest jednak mocno ograniczony.
W kreacji dwudziestokilkuletniego Edzia, cierpiącego na niedorozwój nóg, uwagę zwraca jego chęć budowania i doświadczania własnej, męskiej seksualności. Od początku prezentowany jest on nie tyle jako człowiek, co raczej jako mężczyzna. Męskość postaci zwraca uwagę chociażby w opisie jego sylwetki, charakteryzującej się silnymi piersiami i ramionami, kontrastujacymi ze zwyrodniałymi i bezkształtnymi nogami. Można postawić tezę, że bohater prezentuje się jako człowiek atrakcyjny, pomimo inwalidztwa i poruszania się z wielkim trudem przy pomocy kul. Obraz ten dopełnia starannie pielęgnowany rudy zarost oraz jego „tubalny głos”. Muskulatura Edzia jest rezultatem ćwiczenia przez niego górnych partii mięśni, wykonywanych w celu ich wzmocnienia, aby mogły udźwignąć całe ciało. Bohater oddaje się tym czynnościom potajemnie, nocami, co skłania do sformułowania wysoce uzasadnionej hipotezy, że robi to ukryciu przed rodzicami, którzy infantylizują go i nie akceptują tego, że skutkiem jego dbania o zdrowie jest budowa męskiej tożsamości.
Bohater właściwie nie wychodzi z domu i znajduje się w stanie izolacji od ludzi. Stąd pozbawiony jest szans na poznanie jakiejkolwiek kobiety, z którą mógłby stworzyć bliższą relację i realizować się w niej jako mężczyzna. Zdrowy pod względem psychicznym młodzieniec odczuwa przy tym silny popęd płciowy. Próbuje więc rozładowywać go w formie zastępczej, którą staje się nocne podglądanie służącej Adeli. Sprawujący władzę nad dorosłym synem rodzice wieczorami chowają jego kule, chcąc uniemożliwić mu tego rodzaju czynności. To jednak nie zniechęca do desperackiego działania Edzia, a jedynie znacznie je utrudnia. Postawiony w takiej sytuacji mężczyzna z nadludzkim wysiłkiem wyczołguje się zatem z mieszkania i tym sposobem jest w stanie dotrzeć pod okno Adeli. Wówczas ukradkiem patrzy na służącą, gdy ta śpi. Jednostronną relację z nią tworzy wyłącznie w wyobraźni. Co istotne, czynność ta nie daje mu satysfakcji, będąc raczej przejawem jego desperacji i rozpaczy.
W wizji narratora czołgający się pod okno Adeli Edzio przypomina psa. I choć Józef, opisując go, często jest mu nieprzychylny i daleki od bycia obiektywnym, w tym przypadku trudno odmówić słuszności takiemu skojarzeniu. Upokarzające jest bowiem samo przypatrywanie się służącej z ukrycia, a oddawanie się mu poprzedzone pełzaniem z gargantuicznym trudem potęguje ten stan do granic możliwości. Bohater w starciu z kobiecą siłą ponosi klęskę jako mężczyzna w sposób charakterystyczny dla twórczości Schulza. Nie może realizować się w swojej płciowości, choć z jego strony jest to całkowicie niezawinione. Zapewne to właśnie nocne „wyprawy” pod okno Adeli są źródłem kłótni między Edziem a rodzicami. Wskutek inwalidztwa sprawują oni pieczę nad dorosłym synem, chcąc uniemożliwić mu narażanie się na śmieszność. W rezultacie tych konfliktów bezbronny kaleka doświadcza przemocy fizycznej ze strony bliskich, którzy wyładowują na nim swoją frustrację.
W opowiadaniu „Edzio”, obok wyrazistego portretu tytułowego inwalidy, pojawiają się motywy oniryczne. Przez pryzmat ich poetyki ukazana zostaje uosobiona natura – zmierzch, później stopniowo zapadająca noc, która następnie przechodzi w świt. Jej zmienność przedstawiona jest w kontekście doświadczeń lokatorów kamienicy, w której mieszka Edzio. Sen występuje tu zarówno jako rozbudowany motyw opisowy, obejmujący jedną z warstw wykreowanej rzeczywistości, budujący jej atmosferę, jak i formie przeżycia wspólnego dla bohatera zbiorowego (wszystkich mieszkańców) oraz indywidualnego – w odczuciu poszczególnych postaci. W wizji narratora poza naturą i zaprezentowanymi bohaterami uwagę zwracają także wnętrza znajdujących się w kamienicy mieszkań i podwórze. Obie te przestrzenie wydają się spersonifikowane. Jak się okazuje, koniec dnia nie dla każdego oznacza sen, gdyż wówczas śpią tylko mieszkańcy „bocznych pokoi”, jak np. służąca Adela, nieświadoma tego, że po jej ciele chodzą pluskwy. Inny z kolei mieszkaniec w sposób niekontrolowany rusza się w trakcie nocnego odpoczynku, co stylizowane jest na walkę biblijnego Jakuba z aniołem. Ci rezydujący zaś w głównej części domu stają się wtedy w pełni aktywni. Postrzegani w kolektywnym doświadczeniu żyją pełnią piersią – oddają się pracy, w sposób intensywny wymieniają myśli, energicznie chodzą, a wszystko to spowija jasność we wnętrzach mieszkań. Subiekt Leon wraca z domu rozpusty, Jakub, ojciec Józefa, prowadzi korespondencję handlową, Edzio natomiast ćwiczy górne partie swojego ciała.
Głównymi kategoriami estetycznymi pojawiającymi się w opowiadaniu są groteska i ironia. Józef wykorzystuje w narracji behawiorystyczne opisy, polegające na tym, że przedstawia tytułowego bohatera przez pryzmat jego działań i cech zewnętrznych, nie wnikając do świata doświadczanych przez niego uczuć. Groteska w sposób szczególny uwydatnia deformację fizyczną Edzia, który posiada mocarny tors i ramiona, lecz od pasa w dół jego nogi są bezwładne i wynaturzone z powodu zbyt dużej liczby stawów. Przejaskrawienie owych cech uwydatnia także kontrast, jaki uosabia zobrazowane ciało, łączące w sobie piękno i niedoskonałość. Toteż fascynuje ono Józefa i staje się dla niego obiektem inspirującym go do snucia niebanalnej deskrypcji.
Ironię z kolei można spotkać w pozornie aprobujących funkcjonowanie Edzia wypowiedziach Józefa, który np. przekonuje, że mężczyzna jest zadowolony ze swojego życia, bo będąc kaleką, nie musi pracować. Podobnie komentuje on jego hobby, którym okazuje się czytanie… gazety i wycinanie z niej interesujących go tekstów. Ironia narratora w sposób najbardziej wyrazisty przejawia się w opisie przemocy fizycznej, jakiej kaleka doświadcza ze strony ojca i matki, najpewniej z powodu podglądania w nocy służącej, Adeli. Wówczas Józef usiłuje wmówić odbiorcy, że tego rodzaju akty to spektakle, które można obserwować z ekscytacją. Identyfikacja zabiegu wykorzystania ironii, występującego w całym utworze, sprawia, że modelowy czytelnik interpretuje frazy narratora odwrotnie względem tego, co ten sugeruje. Z przerażeniem obserwuje więc on cierpienie ułomnego spowodowane brakiem zajęcia, ograniczoność jego horyzontów myślowych uzewnętrzniających się w czytaniu z pasją tylko codziennej gazety czy agresję, jaką wyładowują na nim rodzice. Ta ostatnia jawi się jako szczególnie przejmujące doświadczenie, gdyż inwalida jest bezbronny i ciężko okaleczony niedorozwojem nóg, z którym zmaga się niezależnie od nabytych obrażeń.
W narracji Józefa uwagę przykuwa także dehumanizująca metaforyka w opisie Edzia. Dla przykładu, po ukazaniu zdeformowanych nóg i sprawiającej mu wielką trudność przeprawy przez schody, płynnie przechodzi on do zachwytu nad jego estetycznie wykonanymi kulami, co ewidentnie deprecjonuje mężczyznę. Podobnie rzecz ma się, gdy komentuje wygląd bezwładnych stóp, przyrównując je do kopyt końskich i pni powycinanych drzew. Animalizacja łączy się tu zatem z reifikacją.
Wykorzystane środki wyrazu, w szczególności prezentowanie cierpienia ułomnego bez empatii, sprawiają, że utwór staje się prowokacją artystyczną, zorientowaną na wywołanie u czytelnika sprzeciwu i wytrącenie go z hipotetycznego stanu obojętności wobec sytuacji kaleki. Nie należy zatem sądzić, że Józef bądź sam Schulz ma wypaczony system wartości, gdyż estetyka szoku służy tutaj wyeksponowaniu dramatycznej sytuacji inwalidy w sposób trudny do osiągnięcia z wykorzystaniem obrazowania realistycznego i właściwej dla niego poetyki.
Utwór pochodzi z tomu „Sanatorium pod Klepsydrą”, który ukazał się w 1937 roku. Głównym tematem opowiadania „Edzio” jest kalectwo tytułowego bohatera, cierpiącego na niedorozwój nóg. W okresie międzywojnia tego rodzaju zagadnienia stanowiły niekwestionowane tabu, stąd Schulz jako pisarz w doborze interesujących go wątków wykazał się sporą odwagą. Co więcej, uczynił on inwalidę głównym bohaterem dzieła, nie zaś postacią epizodyczną, co niewątpliwie staje się dla niego nobilitacją. Niezależnie od tego, że czas akcji utworu obejmuje początek XX wieku, jego problematyka ma charakter uniwersalny i dziś pozostaje wciąż aktualna.
Kalectwo Edzia zostało przedstawione z wykorzystaniem groteski, ironii oraz behawiorystycznych opisów, przejawiających się w tym, że narrator, portretując mężczyznę, komentuje tylko to, co widzi podczas obserwacji, i nie wnika do świata przeżyć postaci. Groteska uwydatnia jego deformację fizyczną i kontrast między atletyczną klatką piersiową oraz silnymi ramionami a wynaturzonymi nogami. Ironia z kolei zawiera się w wypowiedziach pozornie aprobujących styl życia bohatera. Za przykład może tu posłużyć chociażby jego mniemane zadowolenie z bycia bezrobotnym i radość ze spędzania kolejnych dni na czytaniu gazet. Funkcją ironicznych komentarzy ma być wywołanie sprzeciwu czytelnika i prowokacja artystyczna, zorientowana na zmobilizowanie go do sformułowania osobistej opinii w odniesieniu do poruszonych kwestii. Groteska, ironia i behawioryzm na drodze obrazoburczej stylistyki konstytuują estetykę szoku i prowadzą do takich rezultatów twórczych, które byłyby trudne do osiągnięcia przy wykorzystaniu konwencji realistycznej. Warto zwrócić przy tym uwagę na to, że wszystkie wypowiedzi Józefa, mimo ich zjadliwego tonu, w gruncie rzeczy wskazują na trudy egzystencji Edzia.
W pisarstwie Schulza materia podlega ciągłym metamorfozom, istnieje jednak pewien wyjątek od tej reguły, którym są błędy w aktach stworzenia. Takim właśnie przejawem jej funkcjonowania okazuje się inwalidztwo. Materia uzyskuje w nim swoją ostateczną formę, stąd ułomny Edzio pozbawiony jest jakichkolwiek szans na zmianę swojego położenia. Zarazem jego kaleka postać staje się inspiracją do snucia niebanalnych opisów. Autor „Sanatorium pod Klepsydrą” nie formułuje przy tym żadnego programu społecznego, wychodzi bowiem z założenia, że celem sztuki jest eksponowanie istotnych zagadnień po to, by można je było uczynić przedmiotem dyskusji. Niezależnie od tego kalectwo w analizowanym opowiadaniu jawi się jako nierozwiązywalny problem ludzkiej egzystencji.
Istotnym aspektem utworu, potwierdzającym odwagę wyobraźni Schulza, jest ukazanie Edzia z perspektywy kształtowania się jego męskiej tożsamości i związanego z nią pragnienia zaspokajania własnych potrzeb płciowych. Odizolowany od ludzi inwalida nie ma szans na zapoznanie jakiejkolwiek kobiety, z którą mógłby zbudować bliższą relację. Dlatego właśnie koncentruje swoją uwagę na najbliższej sąsiadce, służącej, Adeli. W dramatycznych okolicznościach uzyskuje zastępczą satysfakcję, podglądając ją w nocy przez okno, gdy ta śpi. Z tego powodu staje się także ofiarą agresji ze strony rodziców, nieakceptujących jego potrzeby do ekspresji seksualności, którzy wyładowują na nim swoją frustrację. Ten stan rzeczy składa się na niepokojący obraz rodziny, w jakiej żyje kaleki młodzieniec. Nie może się on czuć bezpiecznie we własnym domu, a na domiar złego doświadcza cierpienia fizycznego, choć i bez niego jest w ciężkim stopniu okaleczony jako ułomny.
Opowiadanie „Edzio” ma charakter afabularny. Przynosi wyrazisty portret tytułowego bohatera, będącego młodym, dwudziestokilkuletnim mężczyzną cierpiącym na niedorozwój nóg. Porusza się on przy pomocy szczudeł, które zostają nazwane również kulami. Rolę narratora pełni Józef, a środkami artystycznymi służącymi w przedstawieniu inwalidy są groteska, ironia i behawiorystyczne opisy. Utwór powstał najprawdopodobniej w latach 20. XX wieku. Jego pierwodruk ukazał się w 1935 roku na łamach „Tygodnika Ilustrowanego”, a dwa lata później tekst został włączony do tomu „Sanatorium pod Klepsydrą”. Według Jerzego Ficowskiego w kreacji Edzia Schulz inspirował się prawdopodobnie swoim kuzynem, będącym inwalidą. W najbliższym otoczeniu pisarza znajdowało się wiele osób zmagających się z różnego rodzaju ułomnościami, stąd uczynił on je ważnymi postaciami w jego „prywatnej mitologii”. Wśród nich można wymienić także np. tytułowego bohatera opowiadania „Dodo” wraz z ojcem Hieronimem czy doświadczających późnych lat: Jakuba oraz staruszków z utworów „Emeryt” i „Samotność”.
Świat przedstawiony w opowiadaniu tworzy kamienica, w której wraz z rodzicami mieszka Edzio. W tej zamkniętej przestrzeni rozgrywają się wszystkie wydarzenia, z niej wywodzą się także inne postaci obok tytułowego bohatera. Z powodu inwalidztwa Edzio nie opuszcza swojego domu. Wychodzi jedynie do sklepu na parter, by kupić gazetę, oraz pod okno sąsiadki, służącej Adeli, by podglądać ją w nocy podczas snu. Z powodu ułomności obie te czynności wymagają od niego wielkiego wysiłku. Pierwszą wykonuje przy pomocy szczudeł, drugą zaś bez nich, czołgając się, gdyż rodzice, chcąc uniemożliwić mu przypatrywanie się kobiecie, wieczorami chowają mu kule. Wszyscy wymienieni w utworze bohaterowie, tj. Edzio i jego rodzice, Józef, Jakub, Adela, subiekt Leon, mieszkają w tej samej kamienicy i są sąsiadami.
Edzio jest młodym, dwudziestokilkuletnim mężczyzną, zmagającym się z kalectwem w postaci niedorozwoju nóg. Mieszka wraz z rodzicami w tej samej kamienicy, co Józef. Zdrobnienie posiadanego przez niego imienia, w połączeniu ze swoistym ubezwłasnowolnieniem będącym rezultatem ułomności, od początku kreuje jego infantylność. Posiada rudy zarost i chętnie śpiewa podczas golenia swoim „tubalnym głosem” (narrator z ironią nazywa jego improwizacje operowymi ariami, co stanowi przejaw typowej dla twórczości Schulza mityzacji). W sylwetce postaci zwraca uwagę sprzeczność między muskularnym ciałem od pasa w górę a zniekształconymi kończynami dolnymi, które są całkowicie bezwładne, co narrator opisuje następująco: „Jest on silny w ramionach jak niedźwiedź, cóż z tego, kiedy nogi jego, całkiem zwyrodniałe i bezkształtne, są niezdatne do użytku”. Odznaczają się one swoistym wynaturzeniem, polegającym na tym, że znajduje się na nich więcej zgięć niż u zdrowych ludzi. Józef relacjonuje: „Nie wiadomo właściwie, gdy się patrzy na nogi Edzia, na czym polega to dziwne kalectwo. Wygląda to tak, jakby miały one za wiele przegubów, między kolanem a kostką, co najmniej o dwa stawy więcej niż normalne nogi. Nic dziwnego, że w tych nadliczbowych stawach załamują się żałośnie i to nie tylko na boki, ale i ku przodowi, i we wszystkich kierunkach”. Stąd jego ułomność można określić mianem „kalectwa nadmiaru” (por. E. Zarych, „Postacie kalek w utworach Bolesława Leśmiana – zwycięstwo ciała czy ducha?”, Teksty Drugie 1999 nr 6, s. 156–160).
Bohater porusza się za pomocą szczudeł, nazywanych też kulami. Przemieszczanie się wymaga od niego heroicznego wysiłku, gdyż musi on udźwignąć ciężar całego swojego ciała wyłącznie przy pomocy rąk. Dzieje się tak zwłaszcza przy pokonywaniu schodów, co narrator prezentuje w pełnym dramaturgii opisie: „Jego nogi wyboczają się nieregularnie to w bok, to ku tyłowi, załamują się w niespodzianych miejscach, a stopy, jak kopyta końskie, krótkie i wysokie, stukocą jak kłody po deskach. Ale znalazłszy się na płaszczyźnie, Edzio zmienia się niespodziewanie. Wyprostowuje się, tors jego wzdyma się okazale, a ciało bierze rozmach. Wspierając się na szczudłach jak na poręczach, wyrzuca daleko przed siebie nogi, które uderzają z nierównym tupotem w ziemię, potem przenosi szczudła z miejsca i z nowego rozmachu znów wyrzuca się z mocą naprzód. Takimi rzutami ciała zdobywa on przestrzeń”. Jak widać, bezwładne kończyny młodzieńca chwieją się na różne strony, uzewnętrzniając przy tym swoje rozczłonkowanie, a stopy osuwają się sztywno po schodach. Znacznie łatwiej pokonać mu płaską powierzchnię, lecz również i ten wysiłek sprawia mu wiele trudu. Wykorzystane w opisie słownictwo nazywające ruch zarysowuje sylwetkę bohatera w pełnym dynamiki działaniu, w którym musi on zmobilizować całą tkwiącą w jego mocarnym torsie siłę, by przemierzyć kilka metrów.
Według Marii Karwowskiej kreacja Edzia, dźwigającego swoje ciało wyłącznie rękami, stylizowana jest na mitycznego Atlasa, zwykle przedstawianego jako postać trzymająca na ramionach glob ziemski (M. Karwowska, „Antropologia wyobraźni twórczej w badaniach literackich. Świat wyobrażony Brunona Schulza”, Łódź 2015, s. 172). W ten sposób w postaci uzewnętrznia się charakterystyczny dla twórczości autora „Sanatorium pod Klepsydrą” zabieg mityzacji rzeczywistości.
W ramach codziennej rutyny mężczyzna udaje się do znajdującego się na dole sklepu po gazetę. Czynność tę, z racji konieczności pokonania schodów, wykonuje z ogromnym trudem. Mężczyzna spędza czas w domu i nie pracuje. Mimo że pod względem intelektualnym jest zdrowy, z powodu ułomności i ograniczonych możliwości poruszania się tkwi w stanie izolacji od ludzi. W ten sposób inwalidztwo obejmujące fizyczność przekłada się również na jego świat wewnętrzny. Ciało stanowi dla niego swoiste więzienie. Ponieważ mieszka w lokum znajdującym się w kamienicy w centrum miasteczka, jego odosobnienie można określić mianem samotności wśród ludzi, od których dzieli go bardzo niewielka odległość. Granice przestrzeni, po jakiej porusza się Edzio, wyznacza ułomność – jest nią jego dom wraz z klatką schodową i podwórzem.
Bohater spędza każdy dzień, wnikliwie studiując gazetę. Zawsze wycina z niej interesujące go artykuły i wkleja je do swojej księgi, co zajmuje mu kilka godzin. Poza tym codzienność urozmaicają mu jeszcze dwie inne czynności. Pierwsza z nich to gimnastyka, wykonywana potajemnie nocą – Edzio ćwiczy wówczas górne partie ciała, by udźwignąć własny ciężar wyłącznie przy pomocy rąk. Aktywność fizyczna stanowi dla niego także drogę do budowania muskulatury, a więc męskiej tożsamości uzewnętrzniającej się w jego niedoskonałym ciele. Jednak znakomicie rozwinięte mięśnie torsu i ramion pozwalają mu na dysponowanie sylwetką w silnie ograniczonym zakresie.
Natomiast drugą rozrywką inwalidy jest nocne podglądanie Adeli, atrakcyjnej służącej pracującej dla rodziny Józefa. Bohater robi to z zewnątrz przez okno od jej pokoju, gdy ta śpi. By móc oddać się owej praktyce, musi wcześniej wyczołgać się z mieszkania bez kul, gdyż w celu zapobiegnięcia tego rodzaju działaniom rodzice chowają mu je na wieczór. Najprawdopodobniej właśnie to powoduje, że mężczyzna kłóci się z nimi, wpadając w rozpacz, a niekiedy doświadcza z ich strony przemocy fizycznej. Sfrustrowany posuwa się także do autoagresji. W relacji narratora z tych zdarzeń pojawia się fragment wypowiedzi Edzia – bez reakcji drugiej strony konfliktu – i stanowi to jedyny passus w całym opowiadaniu, w którym zostają przytoczone słowa mężczyzny: „– Tak jest – woła on płaczliwym głosem – to i co z tego?... – Kiedy wczoraj? – Nieprawda! – A jeżeli tak? – No to tata kłamie! – I tak ciągnie się to całe kwadranse, urozmaicone tylko wybuchami żalu i oburzenia Edzia, który bije się w głowę i wyrywa sobie włosy z bezradnej wściekłości”.
Jednym z najważniejszych motywów w „Sanatorium pod Klepsydrą” jest księga, a właściwie Księga, pojawiająca się w zapisie dużą literą w otwierającym tom opowiadaniu pt. „Księga”. Występuje on także w wielu innych utworach Schulza. Odsyła do bardzo różnorodnych znaczeń. Wśród nich można wymienić tekst pierwotny, stanowiący inspirację dla wszystkich innych utrwalonych na piśmie wypowiedzi o świecie, czy najstarszy mit, tworzący podwalinę dla paradygmatu mitologii. Józef nieustannie jej szuka, traktując ten cel jako swoją życiową misję. Okazuje się jednak, że nie jest ona niczym stałym i wciąż zmienia postaci, w których można ją dostrzec. W opowiadaniu „Księga” nieoczekiwanie bohater odnajduje ją w formie szpargału z reklamami i obrazkami, który służy Adeli do pakowania kanapek. Na moment udaje mu się więc odkryć upragniony artefakt w przedmiocie codziennego użytku, obiektywnie rzecz biorąc, bez żadnej wartości. Co istotne, Księga nie jest Biblią (co najwyżej mogłaby się nią stać na chwilę) ani żadnym innym konkretnym tekstem. Stanowi ona wzorzec kulturowy, który umożliwia generowanie nieskończenie wielu nowych znaczeń, stąd na moment w opowiadaniu „Wiosna” materializuje się w markowniku Rudolfa.
Właśnie z takiej perspektywy należy spoglądać na opisany motyw, do jakiego odsyła zajęcie Edzia polegające na wycinaniu artykułów z gazet, a następnie wklejaniu ich do księgi. Józef ukazuje oddawanie się młodzieńca tej czynności z ironią, sugerując, że daje ona inwalidzie poczucie spełnienia. O ile Księga jako motyw postrzegany całościowo w kontekście tomu „Sanatorium pod Klepsydrą” jest ideą, którą trzeba traktować z najwyższą powagą (nie stoi to w sprzeczności z tym, że daje ona o sobie znać, ujawniając się w najzwyklejszych rzeczach), o tyle w opowiadaniu „Edzio” mamy do czynienia z jej parodią.
Można jednak postawić tezę, że młodzieniec spędzający w ten sposób czas zdradza swoje zainteresowanie otoczeniem, o czym świadczy wnikliwe studiowanie przez niego dziennika. Będąc inwalidą, we właściwym ku temu czasie pozbawionym możliwości zorganizowanego kształcenia się, nie zdaje sobie sprawy z tego, że jedna gazeta zamyka go w nad wyraz wąskim kręgu znaczeń. Niemniej – wysiłki ułomnego wskazują na to, że potrafi on dokonywać selekcji informacji, niektóre z nich chce utrwalić i być może w przyszłości je wykorzystać. Stworzona księga daje mu zatem szansę na kreowanie nowych sensów, choć należy przy tym mocno podkreślić, że z racji wąskiego horyzontu odniesień pozostają one ograniczone.
Co istotne, oba możliwe do wskazania w procesie interpretacji oblicza Księgi nie tylko się nie wykluczają, ale mogą ze sobą współistnieć. Wprawdzie księga Edzia, w przeciwieństwie do tej poszukiwanej przez Józefa, obiektywnie rzecz biorąc, nie promieniuje głębokimi znaczeniami, lecz może się stać takim artefaktem w subiektywnej percepcji bohatera. Ma szansę ona nadawać sens jego monotonnej egzystencji, podlegającej licznym ograniczeniom. Nic nie stoi także na przeszkodzie ku temu, by jakiś jej fragment żywo zainspirował młodzieńca do dalszych poszukiwań, wydobywając go przy tym z wąskiego kręgu semantyki. Prawdziwą Księgę charakteryzuje przecież to, że ujawnia się ona na moment, a zaistnieć może także w treściach sytuujących się na antypodach wysokiej kultury. Z kolei transpozycja powszedniości na niezwykłość stanowi jedną z podstawowych cech twórczości Schulza, zgodnie z koncepcją opisaną przez niego w eseju „Mityzacja rzeczywistości”.
Inwalidztwo w czasach autora „Sanatorium pod Klepsydrą” stanowiło temat tabu. Stąd dotknięte nim postaci rzadko pojawiały się na pierwszym planie utworów literackich, znacznie częściej współtworząc galerię bohaterów drugoplanowych bądź epizodycznych. Schulz, czyniąc ułomnego mężczyznę protagonistą opowiadania, wykazał się więc sporą odwagą i oryginalnością w zakresie kreacji świata przedstawionego. Nie na tym jednak koniec, bo pisarz nie tylko uczynił tytułowego kalekę głównym bohaterem „Edzia”, ale jeszcze zwrócił uwagę na jego potrzeby seksualne, a taka tematyka nawet współcześnie mogłaby zostać uznana za szokującą.
Ukazany w opowiadaniu inwalida to młody, dwudziestokilkuletni człowiek cierpiący na niedorozwój nóg. Kalectwo, z jakim się zmaga, obejmuje sprzeczności: od pasa w dół jego kończyny są bezwładne i wyglądają w sposób wynaturzony, za to tors oraz ręce odznaczają się wielką siłą, o czym świadczą rozbudowane mięśnie. Porusza się on przy pomocy szczudeł, co czyni z wielkim wysiłkiem. Mężczyzna spędza czas samotnie w lokum, w którym mieszka z rodzicami, stąd można powiedzieć, że przebywa w izolacji od ludzi. Pod względem intelektualnym Edzio jest całkowicie zdrowy, lecz mimo to nie pracuje.
Narrator eksponuje męskość bohatera, która staje się istotnym składnikiem jego tożsamości, niemożliwym do pominięcia mimo kalectwa. Obserwując wygląd, możliwości ciała i autoekspresji Edzia, należy określić go mianem młodzieńca atrakcyjnego fizycznie, niezależnie od inwalidztwa. Świadczy o tym jego muskularna budowa górnych partii sylwetki, w tym wypracowana przez niego żmudną gimnastyką niezwykła siła ramion, dzięki którym może się poruszać, starannie pielęgnowany rudy zarost czy jego „tubalny głos”. Bohater ma w zwyczaju śpiewać w codziennych sytuacjach, co podoba się Adeli, służącej z domu Józefa.
Pomimo niewątpliwych walorów świadczących o męskości bohater nie ma żadnych szans na kontakt z płcią przeciwną i zbudowanie relacji, która stworzyłaby mu możliwość realizowania się w swojej tożsamości płciowej i zaspokajania potrzeb seksualnych. Dzieje się tak w rezultacie jego izolacji od zewnętrznego świata. Dlatego poszukuje on zastępczej satysfakcji, podglądając Adelę, gdy ta śpi przez okno jej pokoju. Owa czynność wymaga od Edzia wielkiego wysiłku, gdyż rodzice, chcąc uniemożliwić mu oddawanie się tego rodzaju praktykom, chowają mu na noc kule. Z heroicznym wręcz trudem mężczyzna obchodzi się więc bez nich, wyczołgując się z mieszkania, co dowodzi niemożliwej do ujarzmienia siły jego pragnień. Opisując podejmowane przez niego wysiłki, Józef porównuje go do psa, co wskazuje na jego degradację do roli zwierzęcia, odbierającą mu godność.
Ronienie łez przez dorosłego mężczyznę nad własnym losem w sposób przejmujący obrazuje jego cierpienie i frustrację wynikającą z braku możliwości spełniania się w byciu mężczyzną. Jak można przypuszczać, w Adeli, młodej i atrakcyjnej służącej, Edzio chciałby odnaleźć bliską sobie kobietę oraz obdarzyć ją odwzajemnioną, fizyczną miłością. Stosunek posługaczki do inwalidy nie jest znany – wiadomo jedynie, że podoba się jej jego głos. Skoro jednak bohater oddaje się czynnościom zastępczym, należy sądzić, że nie wykazuje ona zainteresowana bliższą relacją z kaleką. W staraniach o względy płci przeciwnej, reprezentowanej tu przez Adelę, Edzio ponosi klęskę, nie mogąc się realizować w byciu mężczyzną. Dokonuje się to w sposób typowy dla prozy Schulza, w której żywioł płci pięknej zawsze pozostaje zwycięski i towarzyszy mu upokorzenie płci przeciwnej. Warto zwrócić uwagę na to, że choć męskość zwykle kojarzy się z przewagą siły fizycznej nad kobiecością, w omawianym przypadku motyw ten ulega odwróceniu. Z powodu niedorozwiniętych nóg Edzio może wykorzystywać jedynie niewielką jej część, pozostając uwięzionym we własnym ciele.
Potrzeby mężczyzny są tak silne, że nic nie jest w stanie go powstrzymać przed podejmowaniem prób ich spełniania. Nie zraża go również to, że po ciele śpiącej Adeli chodzą pluskwy. Pozbawiony innych możliwości realizowania się w byciu mężczyzną i zdesperowany egzystuje w jednostronnej relacji, w dodatku wyłącznie w świecie swojej wyobraźni. Cena, jaką musi przy tym ponosić, to poniżenie. Czymś upokarzającym jest już sama czynność podglądania służącej, a cóż dopiero, gdy musi ją poprzedzać czołganie się i pokonywanie drogi w sposób upodabniający go do zwierzęcia.
Rodzice mężczyzny, zapewne chcąc uchronić go przed ośmieszeniem, chowają mu na noc kule, by pozbawiony ich nie mógł wyjść z mieszkania. Zapewne właśnie te „eskapady” stanowią przyczynę kłótni między Edziem a jego ojcem i matką, które doprowadzają go do frustracji i rozpaczy. W ich rezultacie doświadcza on przemocy fizycznej. Obraz ten jest w sposób szczególny przejmujący, gdyż inwalida, nawet mimo mocarnego torsu, za sprawą bezwładnych nóg pozostaje w gruncie rzeczy bezbronny przed agresją.
W opisie Edzia, pozbawionego możliwości naturalnego zaspokajania swoich potrzeb związanych z tożsamością płciową, Schulz nie dąży do dydaktyzmu, w zamian tego koncentrując się na wyrazistym wyeksponowaniu problemu seksualności inwalidy. Stanowi on zagadnienie, co do którego istnienia chce on nade wszystko uświadomić odbiorcę, uwrażliwiając go na to, że ułomni posiadają takie same pragnienia, jak zdrowi ludzie – oraz prawo do ich godnej realizacji.
Wraz z portretem Edzia w opowiadaniu współistnieje obrazowanie oniryczne. Przejawia się ono w różnych formach – zarówno jako opis doświadczeń poszczególnych bohaterów, jak i w postaci snu będącego całościowym zjawiskiem w świecie przedstawionym. Towarzyszą temu ponadto deskrypcje uosobionej przyrody. Wszystko to buduje atmosferę, w jakiej znajdują się mieszkańcy kamienicy i ich otoczenie – najpierw o zmierzchu, później w nocy, wreszcie osiągając świt. Owo otoczenie stanowią – obok zjawisk przyrodniczych – wnętrza mieszkań i podwórze.
W wizji narratora zmierzch, a później noc są okresem odpoczynku jedynie dla części mieszkańców kamienicy. Jak się okazuje, wraz z końcem dnia życie w miejskim domu nabiera intensywności – ludzie pracują, rozmawiają ze sobą, odwiedzają sąsiadów, w wielu mieszkaniach panuje jasność. Wówczas „zaczyna się ta bezwładna krzątanina, ten splatany, ogromny rozgardiasz nocy lipcowej. Wszystkie mieszkania domu, wszystkie pokoje i alkierze pełne są wówczas gwaru, wędrówki, wchodzenia i wychodzenia. We wszystkich oknach stoją lampy stołowe z umbrami, nawet korytarze są jasno oświetlone i drzwi zamykają się i otwierają bez ustanku”. W opisie tym wykonawcy wspomnianych czynności pozostają niedookreśleni, jednak z pewnością są nimi lokatorzy kamienicy.
W atmosferze nocnego gwaru subiekt Leon wraca z domu publicznego, ojciec Józefa, Jakub, pisze list do swoich kontrahentów w sprawie tkanin, a Edzio się gimnastykuje, by wzmocnić siłę ramion, służących mu do dźwigania całego ciała. Interesujące sceny można też dostrzec w trakcie obserwacji śpiących bohaterów z alkierzy. Jeden z nich, bliżej nieznany, na wzór biblijnego Jakuba walczy z aniołem. Z kolei po ciele śpiącej, a więc niczego nieświadomej Adeli chodzą pluskwy (przypominające karaluchy z opowiadania „Karakony” ze „Sklepów cynamonowych”). Widok ten ani na moment nie wzbudza obrzydzenia w Edziu, który podgląda służącą. Józef podkreśla, że każda opisana przez niego postać odgrywa swoją rolę w rozbudowanej narracji, której wspólnym mianownikiem staje się nocny odpoczynek i zmierzanie do powitania dnia: „I jest to właściwie jedna wielka historia podzielona na partie, na rozdziały i na rapsody rozdzielone między tych śpiących. Gdy jeden przestaje i milknie, drugi podejmuje jego wątek i tak idzie to opowiadanie tam i sam szerokim, epickim gzygzakiem, podczas gdy leżą w pokojach tego domu bezwładni jak mak w przegrodach wielkiej, głuchej makówki i rosną na tym oddechu ku świtowi”. Jego frazy akcentują więzi w społeczności sąsiedzkiej, która mieszkając w jednym miejscu, tworzy wspólną narrację.
Kategoriami estetycznymi służącymi Józefowi w opisie Edzia są groteska oraz ironia. Stosuje on ponadto behawiorystyczną technikę narracji, polegającą na tym, że w portretowaniu postrzega go wyłącznie na podstawie zewnętrznych symptomów zachowań, nie wnikając w sferę psychiki.
Ukazując kalekiego mężczyznę, Józef kładzie nacisk na sprzeczności, jakie uosabia jego młode ciało, charakteryzujące się z jednej strony muskularnym torsem i ramionami, z drugiej zaś całkowicie bezwładnymi nogami. Przymioty te zostają poddane groteskowemu przejaskrawieniu, co uwypukla kontrast między atrakcyjnością Edzia, zwłaszcza gdy postrzegany jest od pasa w górę, a jego inwalidztwem.
W sylwetce młodzieńca w sposób szczególny uwagę zwracają wynaturzone nogi, posiadające więcej stawów niż prawidłowo ukształtowane kończyny. Budują one wizję ciała charakterystycznego dla groteski. W nogach Edzia zwraca uwagę swoista figuratywność, co budzi także skojarzenia z kubizmem (A. Szyjkowska-Piotrowska, „Antyportrety w prozie Brunona Schulza”, [w:] „Schulz. Między mitem a filozofią”, red. J. Michalik, P. Bursztyka, Gdańsk 2014, s. 208). Sposób, w jaki Józef postrzega ułomnego mężczyznę, świadczy o fascynacji jego cielesnością – łączącą w sobie piękno i niedoskonałość. Takie widzenie inwalidy jaskrawo różni się od najczęściej spotykanej w naszym życiu postawy w podobnych sytuacjach, gdy staramy się nie przyglądać osobom dotkniętym ułomnością.
Zdeformowane nogi Edzia w odbiorze narratora uderzająco różnią się w od jego szczudeł, „doskonałej roboty, pięknie na mahoń politurowanych”, co ewidentnie poddaje bohatera deprecjacji. W opisie przeprawy przez schody narrator na moment zdobywa się na współczucie dla jego trudów, o czym świadczą słowa „przykro jest patrzeć”. Te jednak bardziej zwracają uwagę na potrzebę komfortu patrzącego niż na los bohatera. Wkrótce po tej formule pojawia się deskrypcja bezwładnych stóp Edzia, które ciągnie on za sobą siłą ramion przez kolejne stopnie, porównanych do kopyt koni. Animalizacja bez wątpienia odczłowiecza wygląd jego ciała, więc go dehumanizuje. Ponadto Józef odnajduje zbieżność pomiędzy nimi a pniami wyciętych drzew, czym poddaje go upokarzającej reifikacji.
Narrator opisuje bohatera z ironią, będącą przejawem zawoalowanej agresji w języku. Stara się przekonać czytelnika, że mężczyzna doświadcza szczęścia, gdyż spędza czas w domu i nie musi pracować, a ponadto ma ciekawe hobby – w postaci lektury dziennika i wycinania z niego interesujących go artykułów. Identyfikacja tego zabiegu estetycznego prowadzi jednak do wniosku, że wypowiedzi Józefa tylko pozornie są aprobujące. Ich funkcją staje się bowiem wywołanie u odbiorcy dysonansu poznawczego, implikującego jego sprzeciw wobec postrzegania ułomnego w ten sposób.
Nie da się też tutaj pominąć opisu przemocy fizycznej, jakiej Edzio doświadcza ze strony rodziców, najpewniej karzących go za nocne podglądanie Adeli. Józef przedstawia bowiem cierpienie ułomnego, i bez niego dotkliwie okaleczonego już mężczyzny, jako widowisko, które można oglądać z pasją: „Ale czasami – i to jest właściwą pointą tych scen, która zaprawia ją specyficznym dreszczykiem – następuje to, na co z zapartym oddechem czekaliśmy. W głębi mieszkania zdaje się coś walić, jakieś drzwi otwierają się z trzaskiem, jakieś meble przewracają się z hukiem, potem rozlega się rozdzierający pisk Edzia. Słuchamy tego wstrząśnięci i pełni wstydu, ale i niesamowitej satysfakcji, jaka budzi się na myśl o dzikim i fantastycznym gwałcie dokonanym na osobie atletycznego, choć w nogach bezwładnego młodzieńca”. Opisywanie z poczuciem zadowolenia aktu znęcania się nad bezbronnym inwalidą staje się tu prowokacją artystyczną, utrzymaną w estetyce szoku. Stanowi ona najbardziej wyrazisty w opowiadaniu przykład użycia ironii, zorientowanej na oburzenie czytelnika położeniem mężczyzny. W miejscu tym uwagę zwraca także wielokrotnie używana przez Józefa forma pierwszej osoby liczby mnogiej (podmiot zbiorowy), wprowadzona, by uzyskać przychylność czytelnika na drodze prowadzenia z nim swoistej gry. W analizowanym kontekście razi ona w sposób szczególny, ukierunkowując intencję dzieła w stronę przeciwną względem tej, która wyłania się ze słów narratora.
Głównym tematem opowiadania jest inwalidztwo tytułowego bohatera, cierpiącego na niedorozwój nóg. Należy w tym miejscu podkreślić, że podejmowanie tego rodzaju zagadnień, nawet dziś objętych tabuizacją, w czasach Schulza wymagało sporej odwagi. Co więcej, pisarz uczynił ułomnego głównym bohaterem swojego dzieła, nie zaś np. postacią epizodyczną, co w sposób szczególny świadczy o nowatorstwie jego prozy i nobilituje Edzia.
Środkami artystycznymi służącymi Józefowi w opisie ułomnego młodzieńca są groteska i ironia. Wspierając się na nich, wykorzystuje on behawiorystyczną technikę narracyjną, polegającą na tym, że przedstawia tytułową postać wyłącznie na podstawie obserwacji zachowania, bez wnikania do świata jej przeżyć. Groteska służy tu przejaskrawieniu sprzeczności, które uosabia ciało kaleki, od pasa w górę atletyczne, poniżej zaś całkowicie zwyrodniałe. Ironia natomiast przejawia się w formułowaniu przez narratora wypowiedzi na pozór aprobujących styl bycia ułomnego, podkreślających jego zadowolenie z życia, mające wynikać z bezrobocia i dużej ilości wolnego czasu. Takie komentarze budzą jednak sprzeciw czytelnika. Ten, racjonalnie postrzegając przedstawioną rzeczywistość, widzi cierpienie i frustrację Edzia.
Wykorzystanie groteski, ironii oraz behawiorystycznych opisów służy tu zaszokowaniu odbiorcy i zwróceniu jego uwagi na trudną sytuację inwalidy. W projektowanym, zgodnym z intencją dzieła odbiorze prowadzi do głębokiego sprzeciwu wobec zarysowanego sposobu postrzegania postaci. Realizacji takich celów sprzyja zwłaszcza groteska, która, jak tłumaczy Michał Głowiński, przynosi apel skierowany do świadomości społecznej na drodze negacji (M. Głowiński, „Groteska jako kategoria estetyczna”, [w:] „Groteska”, red. tenże, Gdańsk 2003, s. 10). Drwina narratora, choć pobrzmiewa nihilizmem, wywołuje więc swoisty stan „katharsis” i staje się sposobem na zdystansowanie się od trudnych emocji.
W przypadku takiego tematu literackiego, jak inwalidztwo, obrazowanie mimetyczne i właściwa dla niego narracja często nie spełniają swojej funkcji, tj. nie przemawiają do czytelnika z odpowiednią siłą oddziaływania. Odbiorca dzieła napisanego w konwencji realistycznej, po lekturze wyważonych słów, niejednokrotnie dochodzi do błędnych wniosków, sądząc np., że pokonanie inwalidztwa przez sportretowaną postać jest możliwe. Dosłowność kalectwa i zaprezentowanie go z użyciem obrazoburczej stylistyki nie pozostawiają natomiast w związku tym nawet cienia nadziei. Ułomność stanowi tu zatem pełne tragizmu doświadczenie, które jednak ukazane jest bez patosu dzięki oryginalnemu obrazowaniu.
Narrator, zamiast przyjmować postawę empatyczną, złośliwie komentuje zmagania cierpiącego Edzia z ułomnością, co tworzy dysonans poznawczy. Postawiony w takiej sytuacji czytelnik, odcinając się od perspektywy Józefa, staje się w sposób szczególny wrażliwy na zaprezentowane oblicza inwalidztwa. O tym, że właśnie to stanowi cel zastosowanej estetyki szoku przesądza także fakt, że ukazane sytuacje z życia mężczyzny są w znacznej mierze ilustracją trudów jego egzystencji. Wśród nich można wymienić: ogromne problemy z poruszaniem się i cierpienie fizyczne, wymuszone sytuacją bezrobocie i kłopoty w zagospodarowaniu wolnego czasu, samotność połączoną z brakiem perspektyw na nawiązywanie relacji z płcią przeciwną, ograniczoną możliwość zbudowania własnej tożsamości, brak zrozumienia i agresję ze strony najbliższych.
Warto w tym miejscu podkreślić, że Schulz koncentruje się na ukazaniu ułomności, nie formułując przy tym żadnych postulatów społecznych. Wynika to z wyznawanej przez niego filozofii sztuki, zgodnie z którą celem literatury jest ekspozycja problemów, nie zaś artykułowanie przy jej pomocy programu etycznego, wychowawczego czy politycznego. Według niego owa ekspozycja może być punktem wyjścia do dalszej dyskusji.
Nie sposób także pominąć tu kwestię przemocy, której ofiarą staje się Edzio. W domu, a więc w miejscu, gdzie powinien móc się czuć bezpiecznie, w dodatku w przestrzeni, jakiej właściwie nie opuszcza, doświadcza on agresji fizycznej ze strony rodziców. Ci nie traktują go jak dorosłego mężczyzny i nie zgadzają się na wyrażanie przez niego jego seksualności. Jednak, jak można przypuszczać, po prostu nie chcą, by ich syn, podglądając sąsiadkę, narażał się na śmieszność. Pobity młodzieniec, wystarczająco już okaleczony z powodu ułomności, to postać nad wyraz przejmująca. Postawy, jaką przyjmują wobec niego rodzice, nic nie usprawiedliwia. Można natomiast podjąć próbę jej wyjaśnienia ich frustracją.
Istotną rolę w opowiadaniu odgrywa również koncepcja materii, przyjmująca w nim formę charakterystyczną dla prozy autora „Sanatorium pod Klepsydrą”. Owa materia co do zasady, a wraz z nią cały świat, podlega nieustannym przemianom. Wyjątek od tej reguły stanowi taka jej postać, w której ujawniają się błędy w kreacji. I jest nią właśnie kalectwo, będące specyficznym przejawem funkcjonowania materii, odznaczającym się stałą formą. Dlatego Edzio jest inwalidą pozbawionym możliwości przezwyciężenia własnej ułomności, co czyni go postacią statyczną. Jego kalectwo zarazem staje się formą, która przerasta materię, o czym świadczy to, że posiada on więcej zgięć w nogach niż inni ludzie. Narrator opisuje je z ironią, podkreślając ich deformację. Jednocześnie inwalidztwo młodzieńca wzbudza w nim fascynację, staje się on dla niego ciekawym obiektem do snucia opisów, co wynika również z piękna jego ciała, łączącego w sobie opisane wyżej sprzeczności. Można postawić tezę, że takie postrzeganie ułomnego przez Józefa wynika z zainteresowań Schulza teratologią, czyli nauką badającą wady w rozwoju i potworności u ludzi oraz u zwierząt (por. J. Ficowski, „Regiony wielkiej herezji i okolice. Bruno Schulz i jego mitologia”, Sejny 2002, s. 71).
Ze współczesnej perspektywy można stwierdzić, że wymowa opowiadania „Edzio” ma charakter uniwersalny, gdyż oswaja ono ludzką niedoskonałość, której przejawem jest inwalidztwo człowieka. Jego przekaz staje się aktualny zwłaszcza współcześnie, gdy przecenioną wartością bywa perfekcyjne ciało, nieosiągalne dla większości z nas. Zarazem pisarz wskazuje, że kalectwo to integralna, choć niechciana przez nikogo cecha otaczającego świata.
Aktualizacja: 2025-04-01 21:13:33.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.