Bieguni – streszczenie

Autorka streszczenia: Adrianna Strużyńska. Redakcja: Aleksandra Sędłakowska.
Autorka Olga Tokarczuk

„Bieguni” autorstwa Olgi Tokarczuk to powieść wydana po raz pierwszy w 2007 roku. Książka, będąca głęboką refleksją nad ruchem i podróżowaniem, została doceniona przez krytyków literackich, zdobywając prestiżową Nagrodę Literacką „Nike” w 2008 roku oraz Man Booker International Prize.

Spis treści

Bieguni – streszczenie krótkie

Tytułowi „Bieguni” to postacie związane z XVIII-wieczną rosyjską sektą, której podstawą wiary było przekonanie, że świat jest dziełem szatana, dlatego on ma największą władzę nad ludźmi, zwłaszcza, gdy ci zatrzymują się w jednym miejscu. Tokarczuk wspomina, że spotkała współczesnych Biegunów, którzy przez cały czas podróżują moskiewskim metrem.

Książka nie skupia się na żadnej postaci ani konkretnej historii, lecz na zjawisku kulturowym – podróży. Co sprawia, że ludzie czują potrzebę ciągłego przemieszczania się? Czy wszyscy jesteśmy współczesnymi nomadami, dla których podróże stanowią sens życia? Autorka przedstawia obraz współczesnych wędrowców, którzy, wyposażeni w miniaturowe kosmetyki, składane szczoteczki i jednorazowe kapcie, żyją w nieustannym ruchu. Ich życie jest pełne chorób wynikających z ciągłych zmian stref czasowych i ich własnego języka. Wizyta w tym świecie – dzięki narracji Tokarczuk – jest doświadczeniem skłaniającym do refleksji.

Bieguni – streszczenie szczegółowe

Jestem

Jako kilkuletnie dziecko, narratorka siedzi na parapecie w ciemniejącym domu, otoczona zabawkami i śladami niedawnej obecności innych ludzi, którzy odeszli. Świat pogrąża się w zmroku, a cisza i bezruch stają się przytłaczające. Czuje się uwięziona w tej chwili, przy tym odkrywa samotność i nieodzowność istnienia.

Świat w głowie

Rozdział opisuje wewnętrzną podróż narratorki, która postanawia udać się w samotną wędrówkę przez pola. Podróż ta zaczyna się od przejścia przez park, a następnie przez polne drogi, łąki, aż dociera do rzeki – Odry. Narratorka opisuje swoje wrażenia z tej podróży, zwracając uwagę na zmienność rzeki, jej wiry, które są symbolem zmiany i ruchu. Rzeka staje się symbolem nieprzewidywalności i nieuchwytności. Zauważa, że to, co jest w ruchu, cechuje większa szlachetność od tego, co pozostaje w stagnacji. Z rzeką wiąże się również temat śmierci – codzienne zagrożenie, jakie niesie ze sobą woda, która co roku pochłania ofiary.

Narratorka porównuje swoje doświadczenie z życiem rodziców, którzy prowadzili życie osiadłe, pełne rutyny, podróży, które miały na celu tylko powroty do domu. Rodzice podróżowali raczej w celu spełnienia obowiązku niż z prawdziwej chęci odkrywania świata. Narratorka czuje inaczej – jej energia pochodzi z ruchu, jest niezdolna do zapuszczania korzeni, co daje jej poczucie wolności i niezależności. Opisuje siebie jako osobę czerpiącą radość z podróży i zmiany.

Głowa w świecie

W tym rozdziale narratorka opisuje swoje doświadczenia z czasów studiów psychologicznych w dużym, ponurym mieście zbudowanym na ruinach getta. Jej wydział mieścił się w niegdysiejszej siedzibie oddziału SS. Opisuje atmosferę miejsca, które mimo nowej zabudowy, nadal miało w sobie ducha przeszłości i czuła się w nim obco. To uczucie obcości towarzyszyło jej przez całe studia, co znajduje odzwierciedlenie w snach o budynku. Narratorka opisuje także eksperymenty prowadzone w laboratorium, w tym zachowanie szczurów i żab przeczące przyjętym teoriom, co budziło w niej wątpliwości co do naukowego podejścia do psychologii. Studiowanie psychologii prowadzi ją do odkrywania mechanizmów obronnych w psychice, a także do refleksji na temat ukrytych defektów, które skłaniały ją do podjęcia tego kierunku. Z czasem zaczyna rozumieć, że psychologia nie daje łatwych odpowiedzi na złożone pytania o ludzką naturę, gdyż psychika jest niepewnym obiektem badań. Narratorka kontynuowała pracy w zawodzie psychologa, ponieważ bardziej od pomagania innym, fascynowało ją pisanie jako sposób na wyrażenie swoich myśli. 

Syndrom

Narratorka stwierdza, że historia podróży to przede wszystkim historia niedomagania wynikającego z określonego syndromu, który nazywa Syndromem Detoksykacji Perseweratywnej. Wyjaśnia, że objawia się on jako uporczywe powracanie świadomości do pewnych wyobrażeń – tendencja do kompulsywnego szukania tego, co popsute, niedoskonałe, ułomne czy pęknięte. Porównuje ten stan do Syndromu Podłego Świata, znanego z badań nad wpływem mediów, gdzie pacjent spędza godziny przed telewizorem, oglądając negatywne treści. Narratorka opisuje, że jej dolegliwość polega na nieustannym przyciąganiu przez wszelkie formy, które odstają od normy – zarówno te zbyt małe, jak i zbyt duże, uporczywie niekompletne lub wręcz odrażające. Podkreśla, że nie interesują ją powtarzalne, statystycznie udowodnione zjawiska, lecz właśnie te przypadkowe, nagłe odsłonięcia demaskują iluzję doskonałości. Dla niej to właśnie w takich chwilach prawdziwy byt ujawnia swoją naturę.

Gabinet osobliwości 

Narratorka przyznaje, że nie przepada za tradycyjnymi muzeami sztuki i wolałaby je zastąpić gabinetami osobliwości, gdzie eksponuje się to, co rzadkie, dziwaczne i niepowtarzalne. Wyjaśnia, że cierpi na syndrom, który pociąga ją do obserwowania i gromadzenia wszelkich anomalii oraz niedoskonałości – zarówno naturalnych, jak i stworzonych przez człowieka. Opisuje przykłady fascynujących osobliwości, m.in. salamandrę z dwoma ogonami w słoju, nerkę delfina w formalinie, podwójnie cechową czaszkę owcy, ludzki płód udekorowany koralikami, a także patologiczny preparat z Cephalothoracopagus Monosymetro. Podczas swoich podróży narratorka skrzętnie notuje swoje obserwacje – zapisuje krótkie zdania, rysuje obrazki, a nawet fragmenty z gazet na różnych powierzchniach: w pociągach, hotelach, na rozkładanych stolikach samolotów, w muzeach, kawiarniach, a nawet na serwetkach i marginesach książek. Czas staje się jej sprzymierzeńcem – dzięki niemu czuje się niewidoczna, jak duch, swobodnie obserwując ludzi, podsłuchując ich rozmowy i zbierając drobne ślady życia, które potem przekształca w swoje opowieści.

Widzieć to wiedzieć

Narratorka opisuje swoją pielgrzymkę, która nie ma tradycyjnego celu, ponieważ interesują ją anomalie i niedoskonałości ludzkiego ciała. W gablocie muzeum eksponowane są przygotowane kości, z których wyłaniają się skręcone kręgosłupy, wstążki żeber, a nawet kość udowa przepiłowana wzdłuż, by umożliwić zajrzenie do jej wnętrza. Przedstawione są także różnorodne preparaty – od czaszek z naroślami, przez ręce dotknięte reumatyzmem, po kości o nieprawidłowych proporcjach i strukturach, które wskazują na długotrwały ból i zmiany patologiczne. Następnie narratorka przechodzi do opisu innych preparatów, m.in. fragmentów mózgów i zbiorów embrionów umieszczonych w słoikach, ukazujących niedorozwinięte struktury, które dopiero zaczynają organizować się w ludzkie ciało. W końcu pojawia się opis serca – jako niekształtnej bryły o szarokremowym kolorze, która poprzez krew nadaje ciału ekstrawaganckiego charakteru. Całość stanowi refleksję nad tym, że prawdziwy byt człowieka ujawnia się właśnie w niedoskonałościach, w tym, co pozornie jest „popsute” lub anormalne, a narratorka poprzez tę pielgrzymkę tropi właśnie te ślady niedoskonałości, które demaskują iluzję doskonałości ludzkiej formy.

Siedem lat podróży 

Młody mężczyzna ubrany w elegancki, czarny płaszcz opowiada w pociągu o corocznych podróżach, które odbywa on ze swoją żoną od siedmiu lat, odkąd wzięli ślub. Podkreśla, że mają mnóstwo starannie poukładanych zdjęć z różnych miejsc – od Południowej Francji, przez Tunezję, Turcję, Włochy, Kretę, Chorwację, aż po Skandynawię. Zdjęcia te najpierw oglądają w gronie rodziny, potem w pracy, a później z przyjaciółmi, a po latach przechowują je jak dowody, które przypominają im o ich wspólnych podróżach. Mężczyzna zamyśla się nad ulotnością tych doświadczeń – nad tym, jak dwa tygodnie spędzone we Francji czy magiczny widok norweskiego fiordu, z czasem zamieniają się w ledwie kilka wspomnień. Na zakończenie, ożywiony swoim przeżyciem, podsumowuje: „To, co zobaczyłem, to moje”.

Wróżenie z Ciorana

Narratorka przedstawia postać nieśmiałego, łagodnego mężczyzny, który zawsze zabiera w podróże służbowe krótką książkę autorstwa Ciorana. Trzyma ją przy łóżku w hotelu i zaraz po przebudzeniu otwiera na chybił trafił, szukając w niej motta na nadchodzący dzień. Uważa, że egzemplarze Biblii w hotelach należy zastąpić właśnie Cioranem, gdyż Biblia już nie spełnia swojej funkcji wróżebnej – trudne do interpretacji wersety, takie jak fragment z Księgi Wyjścia, pozostawiają wiele do życzenia. Podczas rozmowy prosi narratorkę, aby zaproponowała alternatywny tekst. Gdy nie potrafi tego uczynić, sięga do swojego plecaka po cienką, sfatygowaną książeczkę, otwiera ją przypadkowo i znajduje tam fragment wyrażający jego podejście do życia. Czytany cytat ukazuje, jak zamiast skupiać się na twarzach ludzi, obserwował ich stopy i dostrzegał w ich spiesznym kroku poszukiwanie jakiejś niepoważnej tajemnicy. Jego wyraz twarzy rozjaśnia się z satysfakcją.

Kunicki. Woda I

Rozdział opowiada o podróży Kunickiego, w trakcie której doświadcza serii niepokojących i chaotycznych zdarzeń. Początkowo, siedząc w samochodzie przed południem, zatrzymuje się na krótką przerwę – opiera się o siedzenie, pali papierosa, załatwia się, pije wodę i czeka, aż jego żona z dzieckiem wrócą. Gdy w końcu opuszcza pojazd, rusza w ich poszukiwaniu po wąskiej, zarośniętej ścieżce w oliwnym gaju, gdzie krajobraz przypomina zaniedbane tereny z odcieniem zanieczyszczenia i śmieci. W trakcie poszukiwań Kunicki doświadcza chwilowego paraliżu – zatrzymuje się nagle wśród jeżyn, co wywołuje u niego lęk i uczucie zawieszenia, jednak z trudem zmusza się do dalszego ruchu. Później przypomina sobie, że przybyli na wyspę 14 sierpnia – prom ze Splitu był zatłoczony, a ich pensjonat „Posejdon”, własność Branka, był skromny, lecz położony tuż przy morzu. Kunicki, zaniepokojony, rusza samochodem szukając swojej żony i dziecka, obserwując zmieniający się krajobraz wyspy – od oliwnych gajów przez kamieniste, nieużytkowe tereny aż po zielone winnice. Po pewnym czasie, zdając sobie sprawę, że prom już odpłynął, postanawia opuścić wyspę. Następuje seria dramatycznych zdarzeń – Kunicki zatrzymuje się, trąbi klaksonem, po czym wraz z Brankiem, wyrusza na poszukiwanie zagubionej żony i dziecka. Po drodze odnajduje kilka osób, m.in. dwóch mężczyzn, Dragę i Romana, którzy oferują pomoc. Mimo poszukiwań na terenie winnic i okolicznych zatoczek, Kunicki nie znajduje swojej rodziny. Podczas kolacji w miasteczku, nawiązuje kontakt z policją – odpowiada na pytania, tłumacząc, że czekał i szukał, ale nie znalazł żony ani dziecka. W kulminacyjnym momencie, gdy sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna, pod jego domem pojawia się łódź – zapowiadana jest ewakuacja z powodu powodzi. Woda zaczyna wnikać do budynków, a on odkrywa, że wszyscy opuścili miejsce wcześniejszym transportem – został sam. Rozdział kończy się, gdy w tle słyszy krople padającej deszczowej wody, które gwałtownie przechodzą w ulewę.

Benedictus, qui venit 

W tym krótkim rozdziale narratorka opisuje swoją podróż samochodem w Wielki Piątek o zmierzchu, jadąc autostradą gdzieś między Belgią a Holandią. W kwietniu, gdy po deszczu asfaltem rozlewają się smugi czerwonego słońca, świat zdaje się być przykryty lukrem, przypominającym wielkanocną babkę. Stacja radiowa nadaje „Requiem”, a wzdłuż autostrady zapalają się lampy przy znaku „Benedictus”, co wydaje się być mimowolnym błogosławieństwem, potwierdzającym, że narratorka dotarła już do Belgii, gdzie oświetla się wszystkie autostrady dla dobra podróżnych.

Panoptikum

Rozdział przedstawia pojęcia „panoptikum” i „wunderkamera”, które według przewodnika muzealnego stanowiły pierwowzory muzealnych wystaw osobliwości, zbieranych przez podróżników. Przypomina także, że Jeremy Bentham użył terminu „panoptikon” dla swojego systemu dozorowania więźniów, w którym przestrzeń była tak zaprojektowana, aby każdy więzień był nieustannie obserwowany.

Kunicki. Woda II 

Djurdžica (żona Branka) mówi rano: „Wyspa nie jest znowu taka wielka” i nalewa Kunickiemu mocną, gęstą kawę. Wszyscy powtarzają to zdanie jak mantrę – wyspa, o długości nieco ponad 10 km, zawiera tylko dwie główne osady (Vis i Komiža) i jest na tyle mała, że można ją dokładnie przeszukać. Wyspa charakteryzuje się ciepłymi nocami, winnicami, figami oraz licznymi kamiennymi domkami z beczkami na wino, gdzie mieszkańcy mają zapasy jedzenia i świec. Pod hotelem czeka młodszy policjant, który prosi o paszport. Kunicki pokazuje swoją czerwoną, wyszywaną portmonetkę, a policjant spisuje dane – dowiaduje się, że dziecko ma trzy lata. W trakcie jazdy serpentynami w upalny, prześwietlony dzień, Kunicki rozmyśla o możliwości obserwowania wyspy z góry (np. przez helikopter) oraz o idei wszczepiania chipów.

W samochodzie znajduje się czarny owczarek. Pies zaczyna węszyć wokół pojazdu, po czym rusza wzdłuż drogi między oliwkami. Kunicki wraz z psem rusza w pościg – jednak pies gubi trop. Przychodzi czas na przerwę na lunch. Rozmawiają na temat helikopterów i policji, Branko i Kunicki planują wyprawę łodzią wzdłuż brzegów wyspy. Kunicki dzwoni do rodziców w Polsce, nie mówi ojcu prawdy, wyjawia tylko, że zostaną jeszcze trzy dni. Branko i Kunicki pływają łodzią w pobliżu brzegu. Szukają, aż policja nakazuje im powrót. Po przybyciu na małą miejską plażę, tuż pod hotelem, widzą, że czeka policyjny samochód i dwóch mężczyzn w białych koszulach. Branko sugeruje, że chcą rozmawiać z Kunickim – ten obawia się, że chodzi o znalezione ciała (czego szczególnie się boi), ale okazuje się, że to rutynowe przesłuchanie. Policja zaczyna jednak mieć podejrzenia wobec Kunickiego. Po przesłuchaniu Kunicki zostaje odwieziony do hotelu, ale nie wraca do pokoju i obserwuje zabawę w lokalach. Po krótkim śnie wypakowuje wszystko z samochodu i robi zdjęcia przedmiotów, traktując je jak dowody. Rankiem wyrusza na poszukiwania z lornetką Branka. Na nabrzeżu cumuje ogromny prom o nazwie „Posejdon”. Kunicki pyta biletera, czy nie widział jego żony i dziecka, ale ten nic nie wie. Mężczyzna odwiedza też cmentarz, zauważa, że nazwiska zmarłych się powtarzają – lokalna społeczność jest dość zamknięta. Cały czas towarzyszy mu poczucie bycia obserwowanym. 

Wszędzie i nigdzie

Rozdział ten opisuje refleksje narratorki na temat czasu i przestrzeni. Zastanawia się, czy istnieje „pomiędzy” miejscami i czasami, czy podróżujący nie znikają na mapach, lecz są w stanie przejść między różnymi rzeczywistościami. Czas podróży jest przedstawiany jako linearny, a zatem związany z dążeniem do celu, zmieniającym się nieodwracalnie. W rozmowie z kobietą, która podaje jej ziołową herbatę, słucha o „czasie kolistym” ludzi osiadłych i „czasie linearnym” nomadów, w którym wszystko jest chwilowe i przejściowe, a każda chwila jest unikalna. Narratorka sugeruje, że czas podróżnych to w rzeczywistości różne czasy w jednym, pełne sprzeczności i zależności od miejsca, zmieniające się w zależności od kultury i perspektywy. Czas staje się tu iluzją, przestrzenią złożoną z wielu wymiarów, które trudno uchwycić w tradycyjnych kategoriach.

Lotniska

Rozdział opisuje lotniska jako współczesne, niemal autonomiczne „miasta-państwa”, które ewoluowały z peryferyjnych elementów miast w miejsca o własnej tożsamości. Lotniska, pełne rozmaitych udogodnień — od sklepów po muzea, od restauracji po miejsca medytacji — oferują wszystko, czego potrzeba, by podróżujący mogli zaspokoić zarówno fizyczne, jak i duchowe potrzeby. Opisuje również lotniska jako przestrzenie, w których ludzie stają się anonimowi, a ich obecność jest tymczasowa, w zależności od momentu przesiadki lub lotu. Życie na lotnisku jest „rozciągnięte” i zorganizowane w taki sposób, że podróżni stają się częścią mechanizmu tego miejsca, jego „obywatelami”, gdzie czas jest mierzony przez bilety i numery miejsc w samolocie. Zwraca uwagę na wielość narodowości, kultur i wyglądu pasażerów, którzy stają się częścią symfonii lotniskowego ruchu, zdominowanego przez odgłosy samolotów. 

Podróż do własnych korzeni

Rozdział porusza temat dyskryminacji wiekowej w hostelach, które w dużej mierze przyjmują tylko młodych ludzi, szczególnie backpackerów, którzy podróżują w grupach, są w dobrej kondycji fizycznej i podróżują ekologicznymi środkami transportu, takimi jak pociągi czy autobusy. Te osoby, zazwyczaj młodsze, tworzą wspólnotę, dzieląc się doświadczeniami i stosując zestaw pytań, które pomagają im w określeniu miejsca na mapie świata i odnalezieniu wspólnej tożsamości. Rozdział przedstawia także podróżnika, którego spotkała narratorka, będącego w trakcie podróży w poszukiwaniu swoich korzeni, mającego złożone pochodzenie, łączące różne kultury i narodowości. 

Kosmetyki podróżne

Rozdział przedstawia zjawisko kosmetyków podróżnych, które stały się popularnym asortymentem w drogeriach. W sklepach pojawiły się całe serie miniaturowych produktów, które mają ułatwić podróżowanie — od szamponów, mydeł, kremów przeciwsłonecznych po miniaturowe zestawy do szycia czy lakier do włosów. Te produkty charakteryzują się małymi opakowaniami, które są praktyczne i łatwe do spakowania w podróż. Autorka zauważa, że przemysł kosmetyczny uznaje podróże za swoistą miniaturę życia osiadłego, traktując je jako zabawną, nieco infantylną wersję codziennych czynności, co widać w skali i rozmiarze oferowanych kosmetyków.

La mano di Giovanni Battista 

Rozdział porusza temat nadmiaru i zbyt wielu opcji w dzisiejszym świecie. Autorka wyraża tęsknotę za prostotą, proponując wyobrażenie świata jako małej, zamkniętej przestrzeni, do której można zaglądać tylko od czasu do czasu. Niestety, autorka zauważa, że takie podejście jest już niemożliwe, a jedyną opcją pozostaje ciągłe wybieranie i decydowanie. Jako przykład podaje podróżnego, który co jakiś czas wraca do Luwru, aby zatrzymać się przed jednym, szczególnym obrazem, co symbolizuje poszukiwanie sensu w prostocie.

Oryginał i kopia 

Rozdział opisuje rozmowę z mężczyzną w bufecie muzeum, który dzieli się swoją opinią na temat oryginałów i kopii. Twierdzi, że obcowanie z oryginałem daje mu największą satysfakcję, a im więcej kopii istnieje, tym silniejsza staje się moc oryginału, niemalże przypominająca moc relikwii. Jako przykład podaje grupę turystów, którzy oddają cześć obrazowi Leonarda da Vinci, a momenty emocjonalnego przeżycia przerywane są tylko przez dźwięk klikających aparatów fotograficznych, które brzmią jak cyfrowe „amen”.

Pociąg tchórzy

Rozdział opisuje nocną podróż pociągiem, który został zaprojektowany z myślą o komforcie pasażerów. Wspomniana trasa, na przykład ze Szczecina do Wrocławia, nie jest szczególnie długa, ale pociąg jedzie powoli, dając pasażerom czas na sen i relaks. Autor porównuje takie pociągi do skromnych, mobilnych hoteli, które nie mają na celu szybkiego transportu, lecz zapewniają wygodę i komfort. Wspomniane są również inne, bardziej dyskretne pociągi kursujące między miastami takimi jak Berlin, Paryż, Budapeszt, Bukareszt i Zurych. Są one skierowane do osób z lękiem przed lataniem samolotami. Pociąg ten jest dla tych, którzy chcą spędzić noc w podróży, a mimo to przeżyć ją w sposób wyjątkowy, doświadczając każdego kilometra osobiście, nie przeskakując żadnego odcinka. Rozdział ukazuje atmosferę podróży, gdzie pasażerowie nawiązują relacje i dzielą się swoimi historiami, a cała podróż staje się czymś więcej niż tylko przemieszczeniem się z miejsca na miejsce. 

Opuszczone mieszkanie

Rozdział opisuje ożywione mieszkanie, które „nie rozumie”, co się stało po wyjściu właściciela, traktując to jak śmierć. Mieszkanie staje się martwe, zatrzymane w bezruchu, a dźwięki docierające do niego są przytłumione i niewyraźne. W przestrzeni zaczynają się tworzyć niejasne formy, które przez chwilę przypominają znane kształty, ale są tylko ich imitacjami. Przykładem jest odcisk stopy na dywanie, który pojawia się i znika w tym samym miejscu, oraz ręka, która nad stołem naśladuje pisanie, lecz nie ma żadnego narzędzia ani kartki. 

Księga niegodziwości 

W rozdziale opisano spotkanie narratorki z kobietą na lotnisku w Sztokholmie. Kobieta jest spokojna, czeka. Po pewnym czasie, po ogłoszeniu przez stewardesy, że samolot jest przeładowany i dwie osoby będą musiały zostać, narratorka decyduje się na ofertę, aby zarobić na noclegu i kolacji. Kobieta, która siedziała obok, postanawia ją towarzyszyć. Po przyjeździe do hotelu obie kobiety spędzają czas na rozmowach, gdzie ta druga, Aleksandra, opowiada o swoich doświadczeniach, m.in. o zbieraniu dowodów na temat niegodziwości wobec zwierząt. Aleksandra podkreśla, że różnorodność świata to tylko pozory, a prawdziwa złośliwość ludzka objawia się w traktowaniu zwierząt. Opowiada również o swojej podróży do Tybetu oraz o swojej pasji do pracy nad „wielką księgą”, która ma ujawnić wszystkie zbrodnie ludzkości. W rozmowie, Aleksandra przedstawia też swoje filozoficzne spojrzenie na Boga, który – według niej – jest w zwierzętach, gotów poświęcać się dla ludzi.

Przewodniki 

Poruszony jest problem wpływu opisywania miejsc na ich rzeczywisty charakter. Zauważa, że literatura przewodnikowa, poprzez swoją masową produkcję, osłabiła autentyczność odwiedzanych miejsc, nazywając je, upraszczając i w rezultacie „niszcząc”. Opisane miejsca, zamiast zachować swoją pierwotną intensywność, stają się wyblakłe, a przyjazd do nich po przeczytaniu przewodników często wywołuje zawód. Autorka podkreśla, że lepiej unikać opisów, by nie pozbawić miejsc ich tajemniczości i nie sprowadzać ich do płaskich, jednowymiarowych obrazów. Przywołuje także przykład Syndromu Paryskiego, który dotyka turystów, szczególnie Japończyków, którzy w Paryżu doświadczają rozczarowania, bo miejsce, które znali z mediów, nie odpowiada ich oczekiwaniom.

Nowe Ateny

Autorka porównuje współczesne przewodniki turystyczne, które szybko się starzeją, do książek pełnych pasji i autentyczności. Przyznaje, że mimo upływu czasu, najbardziej ceni dwa przewodniki – jeden z XVIII wieku, autorstwa Benedykta Chmielowskiego, który z pasją opisuje świat i ludzkie osobliwości, oraz „Moby Dicka” Hermana Melville’a, traktowanego przez autorkę jako drugi przewodnik. Wspomina o fascynujących i dziwacznych historiach, jakie Chmielowski zawarł w swoim dziele, takich jak opisy ludzi bez głów czy o psich głowach, wyrażając również głęboką refleksję na temat ludzkiego zbawienia. Autorka stwierdza, że współczesne źródła informacji, takie jak Wikipedia, choć użyteczne, nie zastępują pełni doświadczeń, jakie można czerpać z dawnych książek.

Wikipedia

Autorka rozważa Wikipedię jako najuczciwszy sposób gromadzenia ludzkiej wiedzy, która pochodzi z naszych głów i doświadczeń. Uważa, że jeśli projekt się powiedzie, Wikipedia stanie się największym cudem świata, zbierając wszystko, co ludzkość wie. Jednak zastanawia się, czy encyklopedia będzie mogła zawrzeć naprawdę wszystko, ponieważ zawierać będzie tylko to, co można wyrazić słowami. W związku z tym, sugeruje istnienie innego, nieuchwytnego zbioru wiedzy – tej, która nie da się wyrazić słowami, ukrytej w przestrzeniach pomiędzy pojęciami. Taka wiedza, jak antymateria do materii, pozostaje poza zasięgiem słów, a poruszanie się po niej wiąże się z ryzykiem upadku w jej niepoznawalne głębiny. 

Obywatele świata, do piór! 

Jaśmin, muzułmanka, którą autorka spotkała, opowiada o swoim projekcie zachęcania ludzi w swoim kraju do pisania książek. Twierdzi, że napisanie książki nie jest trudne – wystarczy trochę wolnego czasu i chęć. Jej zdaniem, książka może stać się bestsellerem, co zapewni autorowi awans społeczny i pomoże wyjść z biedy. Jaśmin założyła forum internetowe, które już zyskało kilkaset członków.

Psychologia podróżna. Lectio brevis I 

Autorka opisuje spotkanie na lotnisku z parą naukowców, którzy prowadzą wykład na temat psychologii podróżnej. Kobieta wyjaśnia, że ta gałąź psychologii koncentruje się na człowieku w ruchu, w opozycji do tradycyjnej psychologii. Pragnienie nadaje kierunek i ruch życiu człowieka, ale nie daje jednoznacznego celu. Mężczyzna dołączający do wykładu, rozwija tę myśl, mówiąc o konstelacyjności życia ludzkiego, które nie jest ciągłe, lecz składa się z sytuacji. Wykład wydaje się nie trafiać w serca słuchaczy, którzy są rozproszeni przez hałas i swoje codzienne sprawy. Początkowo zainteresowana autorska ostatecznie traci uwagę, skupiając się na innym mężczyźnie, który zajmuje się naprawą uszkodzonego parasola.

Właściwy czas i miejsce

Rozdział opisuje przekonanie wielu ludzi, że istnieje na świecie punkt doskonały, gdzie czas i miejsce łączą się w idealnej harmonii. Wierzą oni, że podróżując mają większe szanse na dotarcie do tego punktu, gdzie wszystko się ułoży. W takim momencie można spotkać wielką miłość, zdobyć szczęście, odkryć rozwiązanie jakiejś zagadki, wygrać na loterii, a czasem nawet napotkać śmierć. Czasami rano pojawia się poczucie, że ten moment może wydarzyć się właśnie dziś.

Instrukcja 

Narratorka śni, że przegląda amerykański magazyn poświęcony zbiornikom wodnym i basenom. Widzi każdy szczegół, a litery a, b, c precyzyjnie opisują elementy schematów i planów. Z zaciekawieniem zaczyna czytać artykuł zatytułowany „Jak zbudować ocean. Instrukcja”.

Uczta popielcowa

Eryk odwiedza lokalny bar, gdzie jest lubiany, siada z dala od kominka. Rzuca ironiczne, filozoficzne uwagi o życiu, wywołujące śmiech u innych. Po kilku piwach staje się mniej towarzyski, a jego humor coraz bardziej złośliwy. Bywa także wybuchowy i agresywny, co często wymaga interwencji właściciela baru, Hendrika. Eryk często narzeka na swoją wyspę, ale mimo wszystko wciąż tu mieszka. Jego życie codzienne to rutyna: po barze wraca do domu, gdzie czeka go samotność, jedzenie prostej potrawy i alkohol, by na koniec pójść spać. Jako młody emigrant, uciekł ze swojego komunistycznego kraju i zatrudnił się na statku wielorybniczym. Początkowo mówił tylko kilka słów po angielsku, a jego życie było pełne prostych poleceń i fizycznej pracy na morzu. Eryk porzucił swoją dotychczasową tożsamość, zmieniając imię i pozbywając się dokumentów. Życie na statku dawało mu poczucie wolności, a z biegiem lat zaczęło się przeplatać z trudnymi doświadczeniami. Po pierwszym rejsie trafił do więzienia za przemytniczą aferę, ale nawet tam nie porzucił marzeń o morzu. W więzieniu Eryk odkrył książkę o przygodach wielorybników, która pomogła mu przetrwać trudne dni i stała się źródłem radości. Zafascynowany tą lekturą, zaczął ją głośno recytować, a inni więźniowie, w tym jego kamraci, także zaczęli się nią interesować. Wspólnie planowali powroty do domu, marzyli o morzu i przyszłych przygodach. Eryk spędził na morzu długie lata, pracując na różnych statkach i zmieniając bandery. Jego podróż często zmieniała kurs, gdy napotykał nowe możliwości. Z czasem, po dziesięciu latach, wrócił, ale wciąż ciągnęło go do morza.

Eryk zmaga się z poczuciem nieprzystosowania do świata. Codziennie wybiera między dwoma skrajnymi stanami ducha: jednym, który sprawia, że czuje się gorszy od innych, osamotniony i zagubiony, oraz drugim, który daje mu poczucie wyjątkowości i przekonanie o swojej unikalności. Jego życie jest pełne rutyny: codziennie pracuje na promie, przewożąc pasażerów między wyspami, obserwując ich codzienne życie i sytuacje, które są dla niego obce. Jego przeszłość, pełna nieudanych związków i alkoholu, wciąż go prześladuje. Eryk przeżywa rozterki związane z tożsamością. Jego życie nie przynosi mu radości, choć stara się odnaleźć sens w pracy. Podczas jednej z podróży promem, Eryk decyduje się na radykalny krok, zmieniając trasę i płynąc na otwarte morze, co wywołuje oburzenie pasażerów. 

Odbył się proces Eryka. Mowa obrońcy nie przynosi oczekiwanego skutku, a Eryk ponownie trafia do więzienia. Narratorka zaznacza, że życie Eryka nie różni się od nieprzewidywalnych przypływów i odpływów morza, co podkreśla niemożność jego ucieczki od tego cyklu. 

Wyprawy na biegun

Narratorka nawiązuje do wspomnienia, które kiedyś wywołało u niej skojarzenie z opowieścią Borgesa. Mówi o duńskich księżach z czasów budowania duńskiego imperium, którzy ogłaszali w kościołach, że ci, którzy wezmą udział w wyprawie na biegun północny, łatwiej dostąpią zbawienia. Ponieważ mało osób decydowało się na tak ekstremalną podróż, księża zmienili swoje podejście, twierdząc, że każda podróż, nawet najmniejsza, może być traktowana jak wyprawa na biegun. To obejmowało nie tylko wielkie podróże, ale i codzienne czynności, jak przejażdżka dorożką czy nawet podróż metrem, co miało na celu obniżenie poprzeczki i przyciągnięcie większej liczby chętnych.

Psychologia wyspy

Narratorka przedstawia psychologiczną interpretację wyspy jako symbolu pierwotnego stanu ludzkiej psychiki, sprzed pełnej socjalizacji. Wyspa w tym kontekście oznacza moment, gdy ego staje się wystarczająco zindywidualizowane, by osiągnąć pewien poziom samoświadomości, ale nie nawiązało jeszcze satysfakcjonujących relacji z otoczeniem. W tym stanie „ja” jest jedyną realną jednostką, podczas gdy „ty” i „oni” są jedynie odległymi, niejasnymi fantazmatami, złudzeniem. Całość opisuje świat, w którym jednostka egzystuje w izolacji, z ograniczoną świadomością innych osób.

Czyszczenie mapy

Narratorka opisuje swoje emocjonalne mechanizmy obronne, które polegają na wymazaniu z pamięci i „mapy” swoich doświadczeń, które ją zraniły. Miejsca, gdzie doznała bólu, upadków, a także tam, gdzie ją uderzono, zostały zatarte na jej mentalnej mapie. Z czasem wymazała nie tylko małe miejsca, ale także całe miasta i prowincje, a może nawet kiedyś usunie cały kraj. Mapy „rozumieją” to, ponieważ tęsknią za czystymi, nieuszkodzonymi przestrzeniami. Staje się niczym duch w martwym mieście, przechodząc przez ulice jak niewidzialna istota. Pomimo tego, że mogłaby „wślizgnąć się” w te przestrzenie bez śladu, przyjmuje reguły gry mieszkańców tych miast, starając się nie ujawniać im, że te miejsca są tylko iluzją. Zachowuje się, jakby nic nie wiedziała o ich nieistnieniu, nie chcąc burzyć ich spokoju.

Podążać za nocą 

Narratorka spędza noc w hotelu, czekając na kolejny lot. Zatrzymana w obcym, wielkim mieście, odczuwa dezorientację związaną z czasem i przestrzenią, nie potrafiąc określić, czy zbliża się świt, czy zmierzch. Zaczyna grać w dziwną grę – zmienia kanały telewizyjne, wybierając tylko te, które nadają z miejsc, gdzie obecnie trwa noc. Podczas tej gry natrafia na różnorodne, kontrowersyjne programy: od religijnych przekazów po pornografię i przemoc, co staje się dla niej swoistym obrazem zderzenia ciała i ducha, fizjologii i teologii. Kanały te stają się medium pozwalającym na oderwanie się od otaczającej rzeczywistości.

Podpaski 

W tym rozdziale narratorka opisuje swoje refleksje związane z zakupem podpasek w aptece. Na opakowaniach produktów widnieją krótkie, zabawne informacje. Są to niecodzienne definicje, jak „letologika”, „ropografia” czy „ryparografia”, zdające się grą słów. Zaczyna rozważać, że te definicje mogą stanowić część jakiegoś większego projektu, takiego jak encyklopedia, w której zawrzeć można wszystko. W jej myślach pojawia się również krytyka marnotrawstwa papieru do pakowania, który nie powinien istnieć, ponieważ papier ma być nośnikiem idei, a nie ozdobą. Dodatkowo zastanawia się nad absurdalnymi faktami o świecie, takimi jak statystyki o śmierci ludzi czy ciekawostki na temat Ziemi i jej rotacji. Najbardziej porusza ją jednak informacja, że najważniejszym mięśniem ludzkiego ciała jest język.

Relikwie. Peregrinatio ad loca sancta

W tym rozdziale narratorka opisuje niezwykłe i makabryczne wystawy relikwii, które miały miejsce w Pradze w 1677 roku oraz na Malcie sto lat wcześniej. W Pradze, w kościele świętego Wita, można było zobaczyć relikwie, takie jak piersi świętej Anny, głowy świętych męczenników, czy mniszkę, która zmarła przed trzydziestoma laty, a jej ciało zostało bardzo dobrze zachowane. U jezuitów wystawiono głowę świętej Urszuli oraz inne relikwie, w tym kapelusz i palec świętego Ksawerego. Narracja przenosi się także na Maltę, gdzie polski podróżnik opisuje wizytę w kościele, gdzie ksiądz pokazywał relikwie, takie jak cała prawa dłoń świętego Jana Chrzciciela, noga świętego Lazari, czy palce świętej Magdaleny. Podróżnik, mimo poczucia grzechu, z entuzjazmem całował te relikwie, co wywołuje w narratorce mieszane uczucia.

Taniec brzucha

W atmosferze zapadającego zmroku pojawiła się młoda kobieta, wcześniej widziana jako paląca papierosa na ulicy. Teraz, z wymalowaną twarzą, w cekinowym staniku i dzwoniących bransoletach, zaczęła tańczyć w rytm bębnów. Jej taniec przyciągał wzrok, wyzwalał odwagę w turyście, który zaczął z nią tańczyć. Wkrótce dołączyły do nich inne młode dziewczyny. Taniec w tym miejscu nabrał niezwykłej mocy, która wzruszyła narratorkę i jej towarzyszkę. Kiedy zapaliły się światła, okazało się, że obie miały łzy w oczach, które starannie wycierały, podczas gdy mężczyźni wokół żartowali z ich wzruszenia. Narratorka była przekonana, że emocje kobiet obserwujących taniec, były głębsze i prawdziwsze niż podniecenie mężczyzn.

Południki

Narratorka opisuje spotkanie z kobietą o imieniu Ingibjórg, pochodzącą z Islandii, która podróżowała wzdłuż południka zero. Rozpoczęła swoją wyprawę na Szetlandach, skarżąc się, że poruszanie się po tej linii prostej jest niemożliwe, ponieważ musi korzystać z istniejących dróg, statków rejsowych i torów kolejowych. Mimo to starała się podążać na południe, lawirując wokół tej linii w zygzaku. Ingibjórg opowiadała o swojej podróży z takim entuzjazmem, że narratorka nie odważyła się zapytać o powód jej wyprawy, wiedząc, że odpowiedź brzmiałaby „Dlaczego nie?”. Podczas jej opowieści, narratorka wyobraziła sobie obraz kropli wody zsuniającej się po powierzchni kuli, ale mimo to miała pewne wątpliwości co do sensu tej podróży, zastanawiając się, dlaczego południk w ogóle istnieje, skoro nie jest fizycznie obecny w rzeczywistości.

Unus mundus

Narratorka opisuje swoją przyjaciółkę, poetkę, która nie mogła utrzymać się ze swojej twórczości, więc zdecydowała się podjąć pracę w biurze podróży. Ze względu na swoje umiejętności językowe, została przewodniczką wycieczek dla amerykańskich turystów. Praca ta szła jej bardzo dobrze, a jej zlecenia polecane były przez najbardziej wymagających gości. Odbierała turystów w Madrycie, podróżowała z nimi do Malagi, a potem płynęli razem promem do Tunisu. Zwykle prowadziła grupy składające się z około dziesięciu osób. Lubiła odpoczywać w najlepszych hotelach i przygotowywać się do oprowadzania po zabytkach. Nie była specjalistką od kultury arabskiej. Opowiadała turystom historie, które często były adaptacjami dzieł takich jak Borges czy baśnie z „Tysiąca i jednej nocy”. Opowieści te wzbogacała własnymi szczegółami, takimi jak opis strojów, potraw czy maści wielbłądów. Pomimo że czasami myliła fakty historyczne, turyści nie zwracali uwagi na te pomyłki, więc przestała się nimi przejmować, skupiając się na tworzeniu barwnych opowieści, które miały na celu utrzymanie uwagi grupy.

Harem (opowieść Menchu)

Przedstawiono obraz labiryntu haremu sułtana – pełnego tajemnych korytarzy, ukrytych komnat i zamkniętych przestrzeni, w których mieści się życie władcy i jego poddanych. Harem, pełen zróżnicowanych hierarchii i zamkniętych przestrzeni, stanowi symbol odosobnienia, w którym funkcjonują zarówno matka sułtana, jak i jego małżonki oraz synowie, wychowywani w kobiecym świecie do czasu swojej inicjacji. W centrum tego wszystkiego znajduje się młody sułtan, który nie odnajduje radości ani w polityce, ani w pełnieniu roli władcy. Sułtan żyje w nieustannym napięciu, balansując między władzą, politycznymi obowiązkami i osobistymi niepokojami. Chociaż jego państwo jest małe, a jego życie nie wydaje się być pełne pasji, to jednak w tle czai się groźba nadchodzącego konfliktu, który może zniszczyć wszystko, co udało się zbudować. Władca zmaga się z presją ze strony doradców i rodzeństwa, a w jego myślach narastają wątpliwości co do swojej roli i przyszłości. Mimo swojego statusu sułtan odczuwa osamotnienie.

Pewnego wieczora, matka sułtana przychodzi do niego, oferując mu pomoc w ucieczce z pałacu, gdyż ma świadomość nadchodzącej zmiany. Wkrótce wiadomości o zbliżającym się zagrożeniu, związanym z najazdem z zachodu, zaczynają krążyć po pałacu, a plany ucieczki stają się coraz bardziej realne. W tym samym czasie, sułtan nie dostrzega, że jego doradcy są świadomi tego, co się dzieje, i traktują go z rosnącą pogardą. W nocy powstaje rada starszych, która postanawia pozbawić władzy nieudolnego sułtana i prosi o wsparcie wojskowe w obronie przed nadciągającymi wrogami. Równocześnie matka młodego władcy przygotowuje go do ucieczki na pustynię, w obliczu nadchodzących wydarzeń. Syn jest początkowo niechętny do porzucenia wygód pałacowego życia, ale matka stanowczo zmusza go do podjęcia decyzji. Młody władca jest niechętny do zabrania ze sobą żon, które traktuje bardziej jak obowiązek niż źródło przyjemności, decyduje się na zabranie ze sobą dzieci. Matka stara się go powstrzymać, ostrzegając o trudach podróży na pustynię, ale syn pozostaje nieugięty. Matka stawia ultimatum: „albo ja, albo one”. Syn nie waha się i w gwałtownym akcie przemocy uderza ją w brzuch, kończąc życie matki. Po tym brutalnym incydencie karawana wyrusza na pustynię, pełna dzieci, kosztowności itp. Pustynia staje się dla nich początkiem drogi ku nieśmiertelności.

Inna opowieść Menchu 

Opowiedziana jest historia plemienia nomadów, które od wieków żyło na pustyni pomiędzy osadami chrześcijańskimi i muzułmańskimi, ucząc się przetrwania w trudnych warunkach. Kiedy nadeszły czasy głodu, suszy lub zagrożenia, plemię zmuszone było szukać schronienia u swoich osiadłych sąsiadów. Zanim jednak udali się do osady, wysłali posłańca, który podglądał zwyczaje mieszkańców z ukrycia, rozpoznając po dźwiękach, zapachach i strojach, czy dana wioska jest muzułmańska, czy chrześcijańska. Plemię przygotowywało się do działania, udając współwyznawców i wkraczając do oaz.

Kleopatry 

Narratorka opisuje podróż autobusem, w którym znajduje się kilkanaście kobiet zakrytych od stóp do głów w czerni. Widać tylko ich oczy, które są podkreślone starannym makijażem, co przywodzi na myśl Kleopatrę. Kobiety elegancko piją wodę przez plastikową rurkę, która znika w fałdach materiału. W trakcie podróży włączono film – była to Lara Croft. Kobiety wpatrują się w ekran, zafascynowane postacią silnej, gibkiej bohaterki, z łatwością pokonujacą uzbrojonych żołnierzy.

Bardzo długi kwadrans 

Narratorka dziwi się, jak długi był dla niej w samolocie kwadrans między ą 8.45 a 9.00.

Apulejusz osioł 

Hodowca osłów opowiada o trudach związanych z hodowlą tych zwierząt, które są kosztowną inwestycją wymagającą stałej opieki, zwłaszcza poza sezonem turystycznym. Osiołki muszą być odpowiednio nakarmione i zadbane, a hodowca dba o nie z dużą uwagą. Wspomina o imionach swoich osłów, takich jak Apulejusz, Jean-Jacques i Jean-Paul, oraz o pracy, którą muszą wykonać, transportując turystów, zwłaszcza w okresie wzmożonego ruchu. Hodowca opisuje trudności związane z turystami, szczególnie z Amerykanami, którzy często mają nadwagę, co sprawia, że osły mają trudności z ich noszeniem. Hodowca nie jest chrześcijaninem, ale rozumie, że dla turystów miejsca związane z tą wiarą są ważne. 

Przedstawiciele mediów

Rano miał miejsce zamach, w wyniku którego jedna osoba zginęła, a kilka zostało rannych. Ciało zostało zabrane, a miejsce zdarzenia zostało otoczone przez policję. Na ziemi widoczne były plamy krwi. Leżał motocykl, obok niego rozlana benzyna i porozrzucane przedmioty: siatka z owocami, mandarynki, ubrania, sandał, czapka i uszkodzony telefon komórkowy. Wokół taśmy zebrał się tłum ludzi. Policja czekała z uprzątnięciem miejsca, ponieważ miał przyjechać dziennikarz z ważnej stacji telewizyjnej.

Reformy Atatiirka

Pod wieczór, po dniu pełnym zwiedzania, narratorka zaczęła tęsknić za Aleksandrą. Znalazła w plecaku jej adres i postanowiła zapisać jej o jednej „Niegodziwości", którą poznała. Opisała brutalne działania Atatürka w latach 20. XX wieku, kiedy miasto Stambuł, pełne półdzikich psów, stało się celem reform. Psy, które mieszkały na ulicach i w portowych dokach, zostały złapane przez specjalne oddziały, a następnie wypuszczone na bezludne wyspy, gdzie zdychały z głodu i pragnienia.

Kalijuga

Dwaj mężczyźni rozmawiają o spadającym natężeniu promieniowania słonecznego. Zjawisko to wynika prawdopodobnie z zanieczyszczeń powietrza, sadzy i aerozoli. Mimo że zmiany nie są zauważalne gołym okiem, naukowcy odnotowali znaczne zmniejszenie promieniowania w ZSRR między 1960 a 1987 rokiem. Po zaśnięciu narratorka ma przerażającą wizję: ogromna chmura nadciąga zza horyzontu, aby zniszczyć świat. W wizji wyspa, na jakiej bohaterowie żyją, zostaje zniszczona, a życie na Ziemi ulega monstrualnym mutacjom. Mutanty rodzą dzieci-potwory, a ludzie rozwijają nadprzyrodzone zmysły, takie jak zdolność wyczuwania nieobecności. Ciemnoczerwona łuna rośnie, a niebo brązowieje.

Zbiory modeli woskowych 

Narratorka odwiedza wiedeńskie Josephinum, gdzie znajduje się kolekcja woskowych modeli anatomicznych. Po przybyciu spotyka mężczyznę zainteresowanego tylko jednym modelem. Bohaterka planuje dokładnie zwiedzić ekspozycję. Ogląda modele przedstawiające ludzkie ciała pozbawione skóry, z widocznymi mięśniami, ścięgnami i organami. Szczególną uwagę zwraca na Model 244, który przedstawia kobietę z otwartym brzuchem, ukazującym układ rozrodczy i narządy wewnętrzne. Bohaterka porównuje te modele do dzieł sztuki.

Podróże doktora Blaua I 

Doktor Blau, w drodze na konferencję o konserwacji preparatów medycznych, relaksuje się w fotelu, słuchając Bacha. Wspomina młodą kobietę, której zdjęcia ma ze sobą. Jest to osoba o wyjątkowej urodzie – z charakterystyczną fryzurą i pociągającym ciałem. Doktor Blau posiada ogromną kolekcję zdjęć kobiecych ciał, które zostały wykonane w różnych miejscach: w hotelach, pensjonatach, gabinecie akademickim i jego mieszkaniu. Ciała te, choć podobne, są różnorodne, ale to nie same ciała go fascynują – to szczególna cecha kobiet, jaką są waginy, które porównuje do unikalnych linii papilarnych. Jego marzeniem jest stworzenie kolekcji prawdziwych, a nie tylko fotograficznych obrazów ciał – chce, aby ludzkie ciała były nieśmiertelne, niezniszczalne przez śmierć czy ogień. Blau pragnie, by ciała zachowały swoje piękno i tajemnicę. Wierzy, że plastynacja to przyszłość.

Doktor Blau podróżuje samolotem na zachód, gdzie noc trwa dłużej. Blau jako chłopiec, był pod wpływem ojca, inżyniera, który zabrał go do Muzeum Higieny, gdzie zobaczył Glasmenscha – szklanego człowieka. Ten dwumetrowy golem, pozbawiony skóry, ukazywał doskonałość ludzkiego ciała, zbudowaną z przezroczystych organów. Pasja do anatomii rozwijała się u niego przez lata, mimo że medycyna go nie interesowała, bardziej pociągała go historia preparatów anatomicznych. Po studiach Blau zajmował się opracowywaniem i konserwowaniem preparatów anatomicznych, a także katalogowaniem zbiorów muzealnych. Był samotny, rzadko miał kontakt z kobietami. Współpracował z panem Kampą.

Blau i Kamp odkryli niezwykły eksponat: ramię mężczyzny, pokryte perfekcyjnie wykonanym tatuażem przedstawiającym wieloryba wyłaniającego się z morskich fal. Ramię było zakonserwowane w specjalnym płynie, który okazał się mieszanką wody, formaldehydu i gliceryny. W trakcie badań natrafili na mumie, jakie początkowo uznali za dziecięce ciała, ale po dokładniejszym sprawdzeniu okazały się to być źle wypchane szympansy. 

Pierwszy list Józefiny Soliman do Franciszka I, cesarza Austrii

List Józefiny von Feuchtersieben jest pełen bólu i żalu po śmierci jej ojca, Angela Solimana. Zwraca się do wyższych władz, mając nadzieję, że doszło do jakiejś pomyłki w kwestii traktowania ciała jej ojca. Opisuje życie ojca, który, mimo tragicznych początków jako niewolnik w Afryce, zyskał pozycję szanowanego polityka i dyplomaty w Wiedniu, będąc bliskim współpracownikiem cesarza Józefa II. Ojciec przeszedł przez wiele cierpień, jednak dzięki łaskawości księżnej Liechtensteinu udało mu się wydostać z niewoli i otrzymać edukację, a później zasłużył na uznanie w towarzystwie elit. Poślubił Magdalenę Christiani, z którą miał córkę – Józefinę. Po wielu latach służby, ojciec podjął decyzję o zakończeniu kariery dyplomatycznej, ale pozostawał w bliskich relacjach z dworem cesarskim. Józefina prosi w liście o wydanie ciała ojca i pozwolenie na jego godny pochówek.

Podróże doktora Blaua II

Doktor Blau podróżuje do obcego kraju, przebywając przez lotnisko, dworzec kolejowy, a potem do nadmorskiej miejscowości, gdzie spotyka się z żoną profesora Mole, Tainą. Na lotnisku przemyka przez tłum pasażerów, obserwując codzienne życie, jak choćby palacze w palarni. Przechodzi przez procedury graniczne, a potem zmierza na dworzec kolejowy, gdzie czeka na pociąg. Po przyjeździe do miasta bierze taksówkę do domu Tainy, gdzie początkowo nie zastaje nikogo, ale wkrótce gospodyni pojawia się na plaży. Taina go wita. Przypomina sobie jej męża, profesora Mole, który był jednym z najwybitniejszych anatomów.

Rano Blau starannie przygotowuje się do dnia. W kuchni zauważa, że ktoś wcześniej przygotował śniadanie. Wypija kawę, jedząc grzanki na tarasie, patrząc na morze, zastanawiając się, czy kobieta pójdzie pływać. Chciałby, żeby pokazała mu laboratorium i zdradziła tajemnicę swojej pracy – konserwacji ciał. Jest zafascynowany techniką Mole’a, która zachowuje naturalny wygląd tkanek, umożliwiając ich rozkładanie i składanie. Przypomina sobie historię konserwacji ciał, w tym eksperymenty Ruyscha. W końcu kobieta pojawia się w różowym ręczniku, a Blau z niecierpliwością idzie za nią do biblioteki. Wśród książek znajduje broszurę o badaniach Ruyscha, ale wkrótce zaczyna przeglądać preparaty Mole'a. Blau zwiedza laboratorium, które wcześniej było przetwórnią ryb. Pani Mole zdradza mu tylko część informacji, sama natomiast, w międzyczasie, zajmuje się rozmową telefoniczną. Po lunchu, zachęca Blaua do kąpieli w morzu, pomimo jego początkowego oporu. Ona sama pływa swobodnie, a Blau, zmuszony przez jej zachowanie, ostatecznie wchodzi do wody. Później pani Mole zaskakuje Blaua, całując w szyję. Blau, zaniepokojony różnicą wieku i niepewnością, nie jest gotów na taki krok i wycofuje się. W końcu postanawia opuścić dom Mole. Kolejne dni spędza na konferencji, gdzie wygłasza referat o konserwacji próbek patologicznych. Ostatniego dnia poznaje mężczyznę, który zdradza mu, że pani Mole planuje przekazać swoje laboratorium do muzeum w Stanach Zjednoczonych.

Samolot rozpustników

Mężczyźni wracają z wyjazdu. W bagażu podręcznym znajdują się pamiątki, alkohole oraz resztki po ekscytującym wyjeździe. W samolocie mężczyźni zajmują miejsca obok siebie. Czekają na lot, z zamiarem odpoczynku po intensywnym urlopie. Ich ciała pachną alkoholem i potem, a także pozostawiają ślady do wykrycia przez kryminologa. Podczas lotu wymieniają uprzejmości z sąsiadami. Zapadają w sen z poczuciem, że wyjazd okazał się korzystny finansowo.

Cecha pielgrzyma

Narratorka przywołuje słowa dawnego znajomego, który wyznaje, że nie lubi podróżować samotnie. Dla niego odkrywanie pięknych i niezwykłych miejsc traci sens, jeśli nie może się nimi podzielić z kimś bliskim. Narratorka uważa, że ten znajomy nie nadaje się na pielgrzyma.

Drugi list Józefiny Soliman do Franciszka I, cesarza Austrii

Józefina von Feuchtersieben, zwraca się w liście do cesarza, by ponownie poruszyć sprawę ciała jej ojca, które zostało wystawione w książęcej wunderkamerze. Wyraża swoje poczucie niesprawiedliwości i braku godności w traktowaniu ciała ojca oraz innych ludzi, którzy zostali pozbawieni szacunku po śmierci, wystawieni na widok publiczny. W liście porusza również kwestie równości wszystkich ludzi, powołując się na przekonania ojca. Mówi o swojej roli jako matki, oraz o wierzeniach ojca. Józefina wyraża swoje niezadowolenie z idei dzielącej ludzi na podstawie pochodzenia, wzywając cesarza do zwrócenia ciała jej ojca oraz innych osób, które nie mają swoich bliskich, by przywrócić im godność.

Sarira

Narratorka obserwuje piękną mniszkę, pochylającą się nad maleńkim relikwiarzem, w jakim znajduje się reszta ciała oświeconej istoty – drobinka kryształu, będąca esencją zmarłej osoby. Mniszka i narratorka patrzą na tę maleńką cząstkę, która symbolizuje przemijanie, a ciało ostatecznie zamieni się w pył, być może w ziarnko piasku. Narratorka rozważa swoją własną śmierć, zastanawiając się nad tym, że jej ciało nie osiągnie podobnej oświeconej esencji. Z filozoficznym dystansem dochodzi do wniosku, że nie powinna odczuwać żalu.

Drzewo boddhi

Poznajemy mężczyznę z Chin, który w trakcie biznesowej podróży do Indii, gdzie negocjował otwarcie nowych rynków, dzieli się swoją osobistą historią. Mimo że pochodzi z buddyjskiej rodziny, jego rodzice przeszli na chrześcijaństwo, przekonani, że wiara ta zapewnia większy sukces materialny. On sam jednak pozostał wierny buddyzmowi. W trakcie pobytu w Indiach mężczyzna marzy o zobaczeniu drzewa, pod jakim Budda osiągnął oświecenie. Po spotkaniach, jego indyjski kontrahent zabiera go na helikopterową wycieczkę do tego świętego miejsca. Po dotarciu do celu, mężczyzna poczuł się zagubiony w tłumie pielgrzymów. Zauważył, że jego dotychczasowe modlitwy i ślubowania oświecenia wydają się bezsensowne. Po odwiedzeniu drzewa boddhi i oddaniu szacunku temu miejscu, czuje rozczarowanie. Ma refleksję pod prysznicem w hotelu, gdzie zaczyna kwestionować swoje pragnienie oświecenia i wątpi, czy naprawdę chciałby zobaczyć prawdę, która mogłaby wywołać szok. 

Mój dom jest moim hotelem 

Narratorka przybywa do hotelu. Zaczyna od spojrzenia na otoczenie, dostrzegając detale, jakie wcześniej mogły umknąć jej uwadze. Docenia dbałość o kwiaty w hotelu i elegancję sypialni, choć zwraca uwagę na pościel, która mogłaby być lepszej jakości. Zaskoczeniem jest dla niej fakt, że w szafie znajdują się ubrania w jej rozmiarze, głównie w ciemnych kolorach. Ponadto, przy łóżku znajduje swoje witaminy i zatyczki do uszu tej samej firmy, co zwykle. Czuje się komfortowo, bo hotel nie ingeruje w jej prywatność — nie ma obecności gospodarzy, pokojówek ani recepcji. Samodzielnie przygotowuje sobie poranną kawę. Hotel, choć trochę oddalony od głównej drogi, znajduje się w spokojnym miejscu. Zimą jednak wymaga przejścia ostatniego odcinka drogi pieszo. Narratorka zaczyna dostrzegać ten miejsce jako swoje.

Psychologia podróżna. Lectio brevis II

Narratorka bierze udział w wykładzie prowadzonym przez młodą kobietę, która przedstawia teoretyczne rozważania na temat czasu i przestrzeni. Mówi, że czas jest subiektywnym przepływem zmian, a przestrzeń jest pauzą w tym przepływie, zatrzymaniem percepcji w danym miejscu. Wykładowczyni przechodzi do praktycznej strony psychologii podróżnej, badając metaforyczne znaczenie miejsc. Zadaje pytanie o sens nazw takich jak Islandia czy Stany Zjednoczone, podkreślając, że takie pytania są użyteczne w psychoanalizie topograficznej, która bada głębsze znaczenia miejsc w kontekście indywidualnych podróży. Narratorka zwraca uwagę na rozmowy dwóch par w średnim wieku o ich wrażeniach z podróży, a jedna z nich namawia drugą do odwiedzenia Kuby, póki rządzi tam Fidel Castro.

Ziomkowie

Narratorka po zakończeniu wykładu wykładowczyni udaje się do barku, gdzie spotyka grupę osób mówiących w jej ojczystym języku. Zamiast poczuć się zadowolona z tego spotkania, czuje niechęć do swojej narodowościowej przynależności i stara się unikać ich towarzystwa. Udaje, że nie rozumie ich rozmowy, woli pozostać anonimowa, obserwując ich z boku. Podobne uczucia wyraża również Brytyjczyk.

Psychologia podróżna. Dokończenie

Prowadząca zastanawia się nad ego oraz jego powiązaniem ze światem. W przeszłości ludzkie ego było podporządkowane zbiorowości, jednak teraz puchnie i anektuje świat, a bogowie zostali przeniesieni do wnętrza człowieka, przeżywając w zakamarkach mózgu. Rozwija się nowa dziedzina – psychoteologia podróżna. Narratorka zauważa, jak fikcyjne miejsca, znane z literatury czy filmu, stają się bardziej realne niż rzeczywistość, prowadząc do psychicznych reakcji, takich jak omdlenia związane z tzw. syndromem Stendhala. 

Najsilniejszym mięśniem człowieka jest język

Narratorka porusza temat języka i tożsamości, zastanawiając się nad ludźmi, dla których angielski stał się jedynym prawdziwym językiem. Opisuje, jak ci ludzie nie mają własnego języka, do którego mogliby wrócić w chwilach zwątpienia, i jak ich życie jest w pełni zdominowane przez angielski – zarówno w codziennych sytuacjach, jak i w kontaktach międzyludzkich. W przeciwieństwie do osób posługujących się angielskim tylko w podróży, oni żyją w świecie, gdzie każda czynność, od piosenek po komunikaty w windach, jest przesiąknięta tym językiem. To sprawia, że ich słowa i zapiski są dostępne dla wszystkich. Narratorka sugeruje, że być może powinni zostać objęci ochroną, a nawet otrzymać własny, zapomniany język.

Mówić! Mówić!

Narratorka opowiada o potrzebie nazywania, szukania słów, które zmieniają naszą rzeczywistość – jak magiczny bucik, który przekształca Kopciuszka w królewnę. Mówi o ciągłym pragnieniu wypowiadania, przekształcania każdej sytuacji w słowa. Narratorka porównuje to do ruletki. Mówi się, więc się jest – wypowiadane życie staje się zbawione, a kto nie nauczy się mówić, ten zostaje uwięziony w milczeniu.

Żaba i ptak

Narratorka rozważa dwa sposoby postrzegania świata: z perspektywy żaby, czyli bliskiej, ograniczonej i chaotycznej, oraz z lotu ptaka, dającej szeroką, zorganizowaną i pełną perspektywę. Porównuje to do różnych rodzajów lotnisk, które opisuje jako przestrzenie, które tylko z określonego punktu widzenia ujawniają swoje pełne znaczenie. Lotniska zaprezentowane na reklamowych folderach są idealnie zaplanowane, jednak ich sens staje się widoczny dopiero z lotu ptaka, tak jak monumentalne rysunki na płaskowyżu Nazca, które mają sens tylko wtedy, gdy patrzy się na nie z góry. W kontekście różnych lotnisk, autorka dostrzega specyficzne cechy: lotnisko w Sydney, które przywodzi na myśl samolot, lotnisko w Tokio, które wprowadza w zakłopotanie z powodu nieznanych symboli, oraz chińskie lotniska, które wydają się być zagadkami, pełnymi tajemniczych znaków. Z kolei lotnisko w San Francisco przypomina przekrój poprzeczny kręgosłupa, a Frankfurt przypomina układ scalony, który reprezentuje połączenia i impulsowe działanie współczesnego świata.

Linie, płaszczyzny i bryły

Narratorka opowiada o swojej fascynacji byciem obserwatorem świata. Marzy o tym, by oglądać życie innych, jak w eksperymencie z kamerą obscura, jaką stworzyła z pudełka. To narzędzie pozwalało jej uchwycić fragmenty świata poprzez mały otwór, przez który wpadało światło, tworząc niepełny obraz rzeczywistości. Narratorka podziwia Holandię, gdzie ludzie, przekonani o swojej niewinności, nie zamykają okien i pozwalają obserwatorowi zobaczyć ich życie. Widzimy sceny posiłków, ciszy przy stole, a potem chwil uwagi skierowanej na telewizor, choć dla narratorki te migawki są zbyt krótkie, by je zrozumieć. Ostatecznie stwierdza, że życie to tylko drobne momenty, które szybko się rozpadają na części.

Ścięgno Achillesa

Akcja rozdziału rozgrywa się w listopadzie 1689 roku i skupia się na Filipie Verheyenie, flamandzkim anatomie i lekarzu. Mimo że era wielkich odkryć naukowych rozpoczęła się w XVI wieku dzięki Kopernikowi i Vesaliusowi, Verheyen wciąż pogłębia swoją wiedzę o ludzkim ciele. Zajęty badaniami i szkicowaniem preparatów anatomicznych, zostaje niespodziewanie odwiedzony przez dawnego ucznia, Willema van Horssena. Młody mężczyzna wnosi do jego domu energię i hałas, na co samotny i zamknięty w sobie Filip reaguje z dystansem. Willem przynosi jedzenie i bilety na pokaz anatomiczny w Amsterdamie, czym chce zachęcić mistrza do wspólnej podróży. Podczas rozmowy Verheyen wydaje się nieobecny, bardziej zainteresowany własnymi myślami niż towarzystwem dawnego ucznia. Kiedy obaj przechodzą do pracowni, Willem podziwia precyzyjne ryciny anatomiczne wykonane przez Verheyena oraz jego mikroskop, którego soczewki szlifował sam Spinoza. Na stole leży preparat anatomiczny, nad którym Filip pracował od lat. W czasie ich rozmowy mistrz pokazuje uczniowi pewien szczegół anatomiczny – ścięgno piętowe, które od tego momentu Verheyen oficjalnie nazywa „chorda Achillis” – ścięgnem Achillesa.

Historia Filipa Verheyena, spisana przez jego ucznia i powiernika, Willema van Horssena

Filip Verheyen, urodzony w 1648 roku we Flandrii, dorastał w skromnym domu i od najmłodszych lat wykazywał niezwykłe zdolności do rysunku. Choć pomagał ojcu w gospodarstwie, jego talent dostrzegł pastor z Verrebroek, który przekonał rodziców do dalszej edukacji chłopca. Filip rozpoczął naukę w liceum Heilige-Drievuldigheids, gdzie rozwijał swoje umiejętności artystyczne. Jako młody mężczyzna zainteresował się teologią i wyjechał do Lejdy na studia, pragnąc zostać duchownym. Podczas nauki miał okazję odwiedzać szlifierza soczewek – Barucha Spinozę, którego myśli wywarły na nim wielki wpływ. Ich spotkania rozbudziły w Filipie pasję do nauki i precyzyjnej obserwacji rzeczywistości, co miało znaczenie dla jego późniejszych prac. W 1676 roku Filip niefortunnie zranił się w łydkę. Z pozoru błaha rana doprowadziła do zakażenia, które szybko się rozprzestrzeniło. Medycy nie byli w stanie go uratować – konieczna była amputacja nogi. Zabiegu dokonał Dirk Kerkrinck, uczeń słynnego anatoma Frederika Ruyscha. Filip, zanim stracił kończynę, zażądał, by zachować amputowaną nogę, co świadczyło o jego niezwykłym podejściu do nauki i anatomii. Filip Verheyen powoli dochodził do siebie po amputacji nogi, mieszkając na poddaszu u wdowy, pani Fleur, która troskliwie się nim opiekowała. Mimo jej wsparcia popada w przygnębienie – traci sens studiowania teologii, bo jako kaleka nie może zostać duszpasterzem. Nie informuje rodziców o swoim stanie, wstydząc się ich rozczarowania. Odwiedzają go znajomi, a jego amputowana noga, zakonserwowana w alkoholu, budzi niezdrową fascynację. Stopniowo Filip przystosowuje się do życia bez nogi, w czym pomaga mu wdowa. Gdy rana się goi, zaczyna studiować anatomię, a dzięki talentowi rysowniczemu szybko zdobywa uznanie. Staje się cenionym nauczycielem, jednak stopniowo się izoluje, pochłonięty badaniem własnej amputowanej kończyny. Jego obsesja rośnie, a kontakt z innymi staje się coraz rzadszy. 

Tymczasem narrator wraz z Filipem przybywa do Amsterdamu na pokaz anatomiczny Ruyscha, gdzie spotykają wielu znamienitych gości i studentów. Akcja rozgrywa się w sali przypominającej amfiteatr, przygotowanej do publicznej sekcji zwłok. Widzowie, w tym narrator, zajmują miejsca, mijając wystawione szkielety zwierząt i ludzi oraz makabryczne kompozycje Ruyscha, przedstawiające śmierć w artystycznej formie. Głównym punktem wydarzenia jest sekcja zwłok młodej kobiety – drugiej kobiety w historii poddanej publicznemu badaniu. Według szeptanych informacji była to włoska prostytutka, która zabiła swoje nowo narodzone dziecko. Ciało zostało zakonserwowane metodą Ruyscha, zachowując świeży wygląd. Ruysch w towarzystwie swoich asystentów rozpoczyna lekcję anatomii, podkreślając jej naukowy cel. Odsłania ciało i precyzyjnie opisuje jego stan, zwracając uwagę na zachowaną doskonałość formy. Następnie wykonuje pierwsze cięcie, a wśród widzów słychać szmery – niektórzy są poruszeni. Sekcja przebiega metodycznie, zaczynając od narządów jamy brzusznej. Po publicznej sekcji zwłok zorganizowanej przez Ruyscha, anatomowie i zaproszeni goście udają się na bankiet, ale Filip Verheyen pozostaje przygnębiony i milczący. Narrator, Willem van Horssen, także odczuwa niepokój, zauważając „prawdę ciała” – wrażenie, że forma ludzkiego ciała zachowuje pewną żywotność mimo śmierci. W kolejnych dniach Willem dowiaduje się o fantomowym bólu Filipa. W nocy budzi go uczucie drętwienia i swędzenia, którego nie może złagodzić. W akcie desperacji porównuje swój ból z przechowywaną w naczyniu odciętą nogą, lecz nie znajduje ukojenia. Mimo cierpienia Filip kontynuuje pracę nad atlasem anatomicznym, metodycznie dokumentując budowę ludzkiego ciała. Jego brak nogi czyni go ekspertem w amputacjach, a w 1689 roku zostaje rektorem uniwersytetu w Leuven. W 1693 roku Willem przynosi mu egzemplarz jego dzieła – monumentalnego „Corporis Humani Anatomia”, podsumowującego dwadzieścia lat jego badań.

Filip Verheyen umiera pogrążony w melancholii i rozpaczy nad swoją amputowaną nogą. Narrator odwiedza go po raz ostatni w listopadzie 1710 roku, wezwany przez służącego. Zastaje swojego nauczyciela w stanie apatii, pogrążonego we własnych myślach, podczas gdy na stole leży jego noga rozłożona na najmniejsze anatomiczne części. Mimo prób pomocy, Filip nie reaguje. W styczniu narrator dowiaduje się o jego śmierci i jedzie do Rijnsburga, by wziąć udział w pogrzebie. Odkrywa, że ciało zostało przygotowane bez amputowanej kończyny, wbrew życzeniom zmarłego. Krewni zbywają jego pytania, a na pocieszenie wręczają mu dokumenty Verheyena. Pogrzeb odbywa się 29 stycznia w opactwie Vlierbeek.

Listy do amputowanej nogi 

Rozdział przedstawia luźne zapiski, jakie narrator otrzymał po śmierci swojego nauczyciela, Filipa Verheyena. Były to listy pisane do tajemniczej adresatki, których treść mogła sugerować szaleństwo autora. Narrator, jako uczeń i przyjaciel Filipa, decyduje się nie publikować tych zapisków, by nie zniekształcać jego dorobku naukowego, jednocześnie chce rozwiać krążące po Amsterdamie i Lejdzie pogłoski o jego rzekomym obłędzie. Listy Verheyena są zapisem jego filozoficznych rozważań nad relacją między ciałem a duszą, szczególnie w kontekście bólu fantomowego, którego doświadczał po amputacji nogi. Zadaje on fundamentalne pytania o naturę bólu, próbując zrozumieć, dlaczego czuje cierpienie w brakującej kończynie. 

Filip poszukuje odpowiedzi w filozofii, czerpiąc inspirację od Spinozy. Rozważa, czy ciało i dusza są dwiema stronami tej samej substancji, zaprojektowanej przez Boga w doskonałej harmonii. Dochodzi do przekonania, że prawdziwe poznanie świata i natury rzeczy wymaga nie tylko logicznego myślenia, ale także intuicyjnego wglądu w istotę rzeczywistości. Wierzy, że rozum pozwala dojść do prawdy o naturze, a co za tym idzie, o Bogu. W listach Filip personifikuje swoją amputowaną nogę, nadając jej niemal demoniczną autonomię, lecz narrator interpretuje to jako metaforę więzi, która łączy to, co kiedyś było całością, mimo fizycznego rozdzielenia. To symboliczne ujęcie wskazuje na niezgłębioną tajemnicę istnienia i wzajemnych powiązań między materialnym a duchowym aspektem życia. Ostatecznie narrator pragnie, aby Verheyen zapisał się w historii jako wybitny anatom, odkrywca i rysownik, a nie jako człowiek ogarnięty obsesją bólu.

Opowieści do podróży

Narratorka przedstawia wizję tekstu jako uporządkowanej konstrukcji, nad którą miałaby pełną kontrolę. Jednak zamiast tego godzi się na rolę kogoś, kto jedynie asystuje w narodzinach opowieści – akuszerki, ogrodniczki, której zadaniem jest jedynie pielęgnowanie i porządkowanie historii, ale nie jej całkowite kontrolowanie. Podkreśla, że opowieść rządzi się własnymi prawami. W ten sposób sugeruje, że narracja nie jest w pełni zależna od niej samej.

Trzysta kilometrów

Opisano sen, w jakim autorka ogląda z góry miasta rozłożone w dolinach i na górskich zboczach. Z perspektywy nieba dostrzega, że te miasta są pozostałościami po ogromnych, dawnych drzewach – sekwojach i miłorzębach. Zastanawia się, jak wysokie musiały być te drzewa, skoro w ich pniach zmieściły się całe osady. Drzewo musiałoby mieć 300 kilometrów wysokości, co, jak sama zauważa, jest nierealistyczne.

30 000 guldenów

Rozdział opowiada o carze Piotrze I, który w 1697 roku podróżował po Europie, zainteresowany wunderkamerami i preparatami anatomicznymi, szczególnie kolekcją Fryderyka Ruyscha. Po spotkaniach z profesorem i jego kolekcją, Piotr postanawia ją kupić za 30 000 guldenów. Ruysch szczególnie fascynował się anomaliami w ludzkim ciele, a Piotrowi najbardziej imponowały płody i dziwaczne aranżacje z ludzkich kości. Po transakcji, profesor obserwuje, jak jego cenne preparaty są transportowane, a jeden z nich zostaje zniszczony, co wzbudza jego frustrację. W międzyczasie, w domu Ruyscha, jego córka Charlotta dba o kolekcję. Chociaż jej życie to przede wszystkim praca w laboratorium, Charlotta zmaga się z poczuciem samotności i brakiem uznania, wiedząc, że jej nazwisko nie przetrwa w historii. 

Kolekcja cara

Kapitan rosyjskiego żaglowca wyrusza z kolekcją cennych przedmiotów ułożonych w ładowni. Podróż przebiega bez większych trudności, aż do momentu, gdy w rejonie Gotlandii pogoda pogarsza się. Statki utknęły na morzu, bez wiatru, w niemal nieruchomej wodzie. Kapitan stara się zająć marynarzy pracami porządkowymi, ale zaczynają pojawiać się problemy z zapasami. Marynarze organizują nocne zamieszki. Po dziesięciu dniach ciszy i eskalujących problemach, kapitan aresztuje prowodyra buntu, Kałukina. Niestety, część ładunku zostaje uszkodzona, a mocna brandy wypita przez marynarzy. W obliczu niebezpieczeństwa buntu kapitan postanawia wyrzucić resztki ładunku za burtę, co przywraca spokój na statku. Po dotarciu do Petersburga, kapitan zostaje ukarany za nieprawidłowe pilnowanie transportu, a Kałukin zostaje skazany na śmierć. Kapitan i jego rodzina zostają zesłani na północ, gdzie spędzają resztę życia na badaniach.

Irkuck—Moskwa 

Samolot Irkuck-Moskwa startuje o 8:00 rano z Irkucka, a ląduje w Moskwie o tej samej godzinie, co sprawia, że podróż odbywa się o wschodzie słońca. Wewnętrzny czas płynie, ale zewnętrzny pozostaje w zawieszeniu.

Ciemna materia

Podczas lotu samolotem narratorka wymienia kilka uwag z towarzyszem o pogodzie i turbulencjach. W czwartej godzinie, kiedy przedstawiają się sobie, okazuje się, że mężczyzna jest fizykiem, który wraca z wykładów do domu. Po zdjęciu butów bohaterka dostrzega, że ma on dziurę w skarpetce. Mężczyzna opowiada jej o swojej pracy, która dotyczy ciemnej materii – tajemniczej substancji wypełniającej większość wszechświata, której nie da się dotknąć ani zbadać bezpośrednio. Rozmowa wkrótce przybiera kierunek bardziej filozoficzny, a bohaterka, poruszona tematem, wstaje, by poszukać klimatologów, którzy lecieli na kongres w Montrealu, ale szybko uświadamia sobie, że to nie ten samolot.

Mobilność jest realnością 

Na lotnisku znajduje się wielki billboard po rosyjsku. Pomimo że treść jest nieczytelna, bohaterka zakłada, że jest to reklama telefonów komórkowych.

Bieguni 

Annuszka budzi się w środku nocy, czując chłód i pot na ciele, by opiekować się chorym synem, Pietią. Podaje mu leki, masuje plecy, czekając na moment, aż poczuje ulgę. W tle pojawia się mąż, który wrócił po długiej nieobecności. Próbują nawiązać kontakt, ale on pozostaje obcy, obojętny. Annuszka stara się opiekować zarówno synem, jak i mężem, a codzienne życie staje wypełnione obowiązkami. Wciąż tęskni za czymś, co ją wyzwoli. Otrzymuje jeden dzień w tygodniu, by zająć się sobą, poświęca go sprawom codziennym. W końcu decyduje się na samotną podróż po mieście, lecz jej myśli pozostają negatywne.

Annuszka przechodzi przez most, idzie wzdłuż ruchliwej drogi. Trzyma plastikową torbę z kwiatami na cmentarz. Dociera do eleganckiej dzielnicy miasta, przystaje, by obejrzeć drogą torebkę, a później odwiedza aptekę w celu zakupu leków, które jednak tylko chwilowo złagodzą jej dolegliwości. Po drodze wstępuje do cerkwi, ale nie może się modlić w tłumie turystów. W małej cerkwi natrafia na obraz Chrystusa, którego wzrok wywołuje silny lęk. Wychodzi przytłoczona. W metrze nie odczuwa ulgi w tłumie.

Czeka na dworcu. Zaczyna obserwować kobietę, która codziennie przemawia w sposób trudny do zrozumienia. Decyduje się podejść do niej, mimo że nie do końca rozumie, co ją pcha do tego działania. Gdy staje naprzeciwko kobiety, ta milczy i stara się uciec. Annuszka ściga ją przez miasto, aż kobieta zatrzymuje się z wyczerpania. Kobieta przyznaje, że jest głodna, więc prosi o jedzenie. Annuszka kupuje jej zapiekankę i siada obok, a w trakcie posiłku kobieta zaczyna opowiadać o swoim życiu, wspominając dzieciństwo w Workucie. 

Annuszka kupuje bilet i wsiada do metra. Zmienia linie, aż dociera do Kijewskiej, gdzie spędza noc na peronie. Zatrzymuje się w małej knajpie przy dworcu, gdzie cieszy się chwilą spokoju. Potem wraca do metra, jeździ w kółko, zmieniając linie, i unika zauważenia przez innych. Na jednej z przystanków spotyka kobietę, Galinę, wyglądającą jak żebraczka. Wieczorem Annuszka zauważa dwóch mężczyzn, którzy wyróżniają się spośród innych pasażerów. Po pewnym czasie decyduje się spędzić noc w schronisku. 

Annuszka śpi twardym snem w kotłowni. Budzi się w lepszym humorze po dziwnym śnie o kosmetyczce. W kotłowni, gdzie śpi, panuje zimno i brud, a jej posiłek jest skromny. Po wyjściu z kotłowni, wchodzi w tłum na stacji metra, gdzie czuje się jak część masy ludzi. Po przejeździe metrem, Annuszka czyta gazetę. Obserwowane z pociągu miasto jest szare. Po zjedzeniu resztek śniadania i wykonaniu kilku codziennych czynności, wraca na swoje miejsce, gdzie znów wsiada do metra, podróżując do późnej nocy. 

Annuszka jedzie metrem. W trakcie podróży staje się świadkiem wielu smutnych scen. Jej myśli krążą wokół straty, wspomnień o Pietii, jej synu. Spotyka kobietę w podobnym stanie, z którą wymienia milczące spojrzenia. Annuszka, poruszona widokiem młodych ludzi bawiących się na ulicy, wybucha agresją, atakując jedną z dziewczyn. Wraz Zakutaną czeka na spisanie zeznań w komisariacie. Zakutana jest bardzo pobudzona, cały czas rozmawia, prawdopodobnie z powodu strachu, szepcze Annuszce do ucha. Obie widzą innych ludzi w pokoju, w tym okradzionego mężczyznę oraz dwie młode kobiety. Kiedy ich kolej w końcu nadchodzi, policjant o różowej twarzy krzyczy przez ramię do kolegi, nazywając jedną z nich „biegunka”. Annuszka jest wypuszczona, ale zakutana zostaje ukarana za zakłócanie porządku. Annuszka podaje swoje dane, a po tym zostaje wypuszczona z komisariatu. Wychodzi na mróz, czuje zimno i jest zmęczona. Gdy przychodzi do przystanku, autobus akurat podjeżdża, więc wsiada do niego. Po długiej podróży dociera na peryferie, stojąc pod swoim blokiem, spogląda w ciemne okna swojego mieszkania. Gdy widzi, że w kuchni zapala się światło, rusza do wejścia.

Co mówiła zakutana biegunka

Narratorka skupia się na pojęciu wolności ruchu jako jedynego sposobu ucieczki przed siłami, które kontrolują świat. Postać nakłania do ciągłego ruchu, przestrzegając, że zatrzymanie się oznacza upadek – stajesz się wtedy bezwolnym obiektem w rękach władzy. Władza ta symbolizowana jest przez „antychrysta", który kontroluje wszystko, co statyczne i uporządkowane, w tym państwa, kościoły, rządy, instytucje, a także codzienne życie. Opisuje to jako system, w którym każda jednostka jest przypisana do miejsca, ma przypisany numer, i jej życie jest uregulowane przez zewnętrzne zasady. Wszystko to ma na celu stworzenie zastygłego porządku, w którym czas staje się pozorny, a każdy ruch jednostki jest zaplanowany. Ucieczka przed tym porządkiem, symbolizowana przez wędrowanie i życie w ciągłym ruchu, jest jedynym sposobem zachowania wolności. 

Trzeci list Józefiny Soliman do Franciszka I, cesarza Austrii

Józefina Soliman von Feuchtersieben, córka zmarłego dyplomaty Angela Solimana, pisze dramatyczny list do władcy, w którym domaga się litości dla siebie i żąda oddania ciała swojego ojca, które zostało po śmierci oskórowane, wypchane i wystawione jako eksponat w Gabinecie Dziwów Natury na dworze cesarza. Józefina opisuje swoją tragedię i głęboki ból związany z brakiem godnego pochówku dla ojca, podkreślając, jak niewłaściwe i nieludzkie było takie traktowanie ludzkiego ciała. W jej oczach, ciało człowieka jest święte, a brak szacunku do niego stanowi wielką niesprawiedliwość. Pisząc list, zwraca uwagę na kwestie rasowe, zastanawiając się, czy jej ojciec został potraktowany w ten sposób z powodu koloru skóry. Józefina krytykuje także władzę, która nie szanuje praw każdego człowieka do godnego pochówku i zadaje pytanie o sens prawa. Na końcu, przekonując, że władza nad ciałem jest najważniejszą formą władzy, Józefina domaga się zwrotu ciała ojca, by mogła go pochować.

Rzeczy nie stworzone ludzką ręką

Narratorka opisuje fascynację niezwykłymi, nadprzyrodzonymi zjawiskami. Wspomina o przedmiotach, które nie zostały stworzone przez człowieka, takich jak księgi rosnące w wilgotnych jaskiniach, ikony z boskimi twarzami, które same się pojawiają na desce, czy posążek Buddy, który wykuty został samodzielnie z doskonałego metalu. Narratorka sugeruje, że możemy żyć w świecie przypominającym camera obscura, gdzie rzeczywistość odbija się na nas w formie nieoczekiwanych obrazów, jak światło wpadające przez mały otwór w ciemnym pudle. Wspomniany posążek Buddy uśmiecha się delikatnie, jakby znał jakiś subtelny dowcip, który nie jest wyrażony słowami.

Czystość krwi

Narratorka opowiada o rozmowie z wyspiarką, którą spotkała w hotelu w Pradze. Kobieta dzieli się swoimi doświadczeniami związanymi z globalną paniką spowodowaną BSE (chorobą szalonych krów), która skłoniła niektóre kraje do wprowadzenia surowych regulacji. Mieszkańcy jej wyspy, którzy podróżowali do Europy, zostali na stałe wykluczeni z oddawania krwi, co zostało uznane za skażenie ich krwi. Wyspiarka opowiada, że podróż do Europy, mimo że pozwoliła jej zobaczyć miasta, kościoły i muzea, wiązała się z utratą czystości. Za wszystko trzeba zapłacić.

Kunstkamera

Narratorka opisuje pielgrzymkę, której celem jest spotkanie z innym pielgrzymem, Charlottą. W podłużnym słoju znajduje się mały płód, zawieszony na dwóch końskich włosach, z oczami zamkniętymi i stopami dotykającymi resztek łożyska. Obraz ten przypomina martwą naturę morskiego dna, pełną muszli, rozgwiazd, korali i gąbek, z zasuszonym konikiem morskim w centrum, symbolizującym pochodzenie człowieka z wody. Narratorka jest również bliźniętami syjamskimi zachowanymi w wodzie, obok których znajduje się ich wysuszony szkielet, co stanowi dowód na oszczędność materiału, bo ciała zostały wykorzystane do stworzenia dwóch preparatów.

La mano di Constantino

Narratorka opisuje swoje wrażenia z pobytu w Rzymie. Kupiła małą czerwoną portmonetkę, ponieważ poprzednią ukradziono jej w Sztokholmie. Zauważa stragany pełne pocztówek. Przykładem detali na nich są zdjęcia fontann, kotów, części rzeźb czy okien, które stanowią piękne, ale fragmentaryczne obrazy. Szczególnie uderza ją dłoń cesarza Konstantyna, której zdjęcie staje się obsesją narratorki. Zaczyna dostrzegać palce wskazujące w wielu miejscach – na pomnikach, wśród turystów, w codziennym życiu. Obsesja na punkcie palców staje się tematem przewodnim jej doświadczeń w Rzymie.

Mapowanie pustki

Narratorka skupia się na wyprawie Jamesa Cooka, który wyrusza na południowe morza, by obserwować przejście Wenus przez tarczę słoneczną. Jednak jego podróż prowadzi do odkrycia Nowej Zelandii, ziemi, której istnienie było już sugerowane przez zapiski Holendra Tasmana. Żeglarze w końcu dostrzegają wymarzoną wyspę. Każdy członek załogi ma własną wizję tej ziemi: pierwszy oficer, pochodzący z Tahiti, marzy o tropikalnym, ciepłym raju; kapitan z Yorkshire wierzy, że może istnieć planetarna korespondencja między tymi ziemiami, a chłopiec okrętowy, Nils Jung, pragnie górzystych krajobrazów. 6 października 1769 roku odkrywają Nową Zelandię, a kapitan Cook dokładnie mapuje wybrzeże. Po wielu przygodach, gdy odkrywcy spotykają rdzennych mieszkańców, postanawiają zademonstrować swoją przewagę, zabijając kilku z nich, co prowadzi do eskalacji konfliktu.

Inny Cook 

Latem 1841 roku, Thomas, gorliwy zwolennik trzeźwości, postanowił pieszo udać się na spotkanie towarzystwa z Loughborough do Leicester, wraz z kilkoma innymi dżentelmenami. Podróż była długa i męcząca, a podczas niej Thomas wpadł na pomysł, którego do tej pory nikt go nie zrealizował – wynająć kurs kolei żelaznej dla podróżujących. Miesiąc później udało mu się zorganizować pierwszą wycieczkę dla kilkuset osób, tworząc tym samym pierwsze biuro podróży. To wydarzenie stanowiło początek nowego sposobu podróżowania i turystyki.

Wieloryby. Utopić się w powietrzu

Mieszkańcy australijskich nadmorskich osad często wychodzili na plażę, gdy dowiadywali się, że wieloryb utknął na mieliźnie. Przez całe dnie troszczyli się o niego, polewając wodą jego skórę i starając się pomóc mu wrócić do morza. Niektórzy wierzyli, że wystarczy mówić do niego w specyficzny sposób, inni traktowali to jako rytuał. W międzyczasie pojawiały się także różne grupy, od aktywistów po fotoamatorów, którzy śledzili śmierć wieloryba. Równocześnie temat ten stawał się głośny w mediach i wywoływał dyskusje na temat ochrony przyrody, globalnego ocieplenia i przyczyn takiej sytuacji. Po pewnym czasie były odławiane u wybrzeży Japonii i stawały się pokarmem dla psów.

Strefa Boga

Rozdział opowiada o kobiecie, która przygotowuje się do wyjazdu. Od kilku dni pakuje swoje rzeczy – ubrania, książki, kosmetyki. Zaczyna zauważać, że potrzebuje coraz mniej rzeczy, co oznacza, że jej życie staje się coraz prostsze. Przed wyjazdem rozmawia z mężczyzną, który nie jest do końca obudzony, i mówi mu, że nie chce, by ją odwoził, bo weźmie taksówkę. W drodze na lotnisko rozmyśla o swoim życiu, o roślinach w ogrodzie, które zostawia za sobą, i o rzeczywistości, z której odchodzi. Po dotarciu na lotnisko kobieta odprawia bagaż i wsiada do samolotu. Kiedy samolot się wzbija, przypomina sobie różne wspomnienia z życia, a jej myśli krążą wokół podróży i tego, co zostawia za sobą. W samolocie ogląda film o naukowcach podróżujących w ludzkim ciele.

Bohaterka otrzymuje tajemniczy e-mail od mężczyzny, którego znała ponad 30 lat temu, a którego całkowicie zapomniała. E-mail zawiera niepokojące treści dotyczące życia i nałogów, co wywołuje w bohaterce mieszane uczucia. Po kilku dniach postanawia odpowiedzieć na wiadomość, a od tego momentu mężczyzna zaczyna codziennie wysyłać jej listy. Poczucie niepokoju budzą wspomnienia sprzed lat, które zaczynają powracać, wywołując fragmentaryczne obrazy z młodości, w tym pierwsze, dziwne pocałunki. Bohaterka wspomina swoje liceum, czas, gdy interesowała się biologią. Choć jej życie zawodowe polega na projekcie ekologicznym, to myśli o przeszłości i e-mailach od starego znajomego zaczynają zakłócać jej codzienność. Zastanawia się, jak ten mężczyzna odnalazł ją po tylu latach i na ile jej obecne życie zawodowe może mieć wpływ na te wiadomości. W trakcie lotu przypomina sobie mężczyznę, z którym miała intymną relację. Pamięta, kiedy to jej rodzice sprzedali dobytek, a ona sama pragnęła uciec z komunistycznego państwa. Wspomina listy od mężczyzny, którego znała, i ich rozstanie. Opisuje tęsknotę za codziennymi, prozaicznymi rzeczami, jak kawałek podłogi czy talerze, a z czasem ta nostalgia zanika, gdy jej życie toczy się dalej. Dorosła, wyszła za mąż i wychowała dzieci, ale wciąż o tym pamięta.

W młodości bohaterka przeżywała rytuał braterstwa krwi z osobą, która stała się jej ważna, przypominając sobie, jak wspólne cięcia były symbolem więzi. Wypływają wspomnienia o podróży z Polski do Szwecji w 1970 roku, a także o późniejszych rozważaniach o wyjeździe z tego kraju, które były odpowiedzią na tęsknoty i nieprzyjemności związane z życiem za granicą. Jej rodzice, dentysta i technik dentystyczny, szybko odnaleźli się w nowym miejscu. Teraźniejszość bohaterki to komunikacja przez e-mail z mężczyzną, który, zmagając się z nieuleczalną chorobą, wyraża swoje myśli o cierpieniu i braku nadziei na poprawę. Rozważa o samotności, braku przyszłości i obojętności świata. W odpowiedzi bohaterka odkrywa, że nie rozumie wielu słów. Odnajduje w starych zdjęciach z Polski młodego chłopaka, który kiedyś był jej bliski. Niedługo po tym dostaje kolejny list, tym razem z aktualnym zdjęciem mężczyzny, który przeszedł drastyczną metamorfozę. Zaskoczona, zaczyna szukać w Internecie informacji o chorobie, której nie rozumie, i na podstawie tego dochodzi do wniosku, że jego stan jest beznadziejny. Rozmawia z mężem, który tłumaczy jej szczegóły choroby, a ona przypadkowo wspomina o zaproszeniu na kongres.

Bohaterka spotyka się z mężczyzną ze swojej przeszłości, który leży w szpitalu. Mężczyzna, kiedyś jej bliski, nie rozpoznaje jej od razu, ale jego siostra pozwala jej usiąść przy jego łóżku. Mimo to kobieta czuje, że coś się zmieniło — w jego wyglądzie i w ich relacji. Rozmowa jest trudna. Ona opowiada mu o swoim życiu, o rodzinie, o pracy, a także o swojej misji na wyspie, gdzie walczy dla lokalnego ekosystemu. Mężczyzna zadaje jej pytania, okazując zainteresowanie. W końcu wyraża wdzięczność i mówi, że chciałby, aby pomogła mu w jeszcze jednym zadaniu, na co kobieta zgadza się bez wahania. Wychodząc, jest obwąchiwana przez starego psa. 

Bohaterka po przebukowaniu biletów, postanawia spędzić tydzień w Amsterdamie. Zatraca się w refleksjach o przemijaniu i niewidzialności, jaką doświadcza jako kobieta w średnim wieku. Czuje się obca także w odniesieniu do swojego męża. Strach przed rozstaniem budzi w niej panikę. Ponownie odwiedza mężczyznę w szpitalu.

Leci do Amsterdamu. Spędza kilka dni w mieście, które jest zimne, wietrzne i monochromatyczne. W trakcie spaceru natrafia na wystawę ludzkich okazów anatomicznych, gdzie spędza dwie godziny, przyglądając się ciałom zachowanym nowoczesnymi technikami plastynacji. Obserwuje je przez mgłę. Zaintrygowana, marzy o przyszłości, w jakiej plastynacja stanie się powszechna, a ciała bliskich będą mogły być wystawiane, zamiast stanowić tradycyjne nagrobki. Po powrocie do swojego kraju bohaterka przechodzi przez odprawę celną. 

Nie bój się 

Narratorka opowiada o spotkaniu z młodym Serbem, Nebojszą, którego podwoziła przez Czechy. Podczas podróży mężczyzna opowiadał jej o wojnie i śmierci, co sprawiło, że zaczęła żałować, iż go zabrała. Nebojsza porównywał śmierć do psa znaczącego swoje terytorium. Mówił, że na początku dostrzega się piękno miejsca, ale z czasem myśli zaczynają krążyć wokół tych, którzy kiedyś tam żyli – kto budował domy, sadził drzewa, brukował podwórka. Cały świat jest przesiąknięty śmiercią przeszłych pokoleń. Podkreślił również, że podróżowanie pozwala unikać tych refleksji. Gdy w końcu wysiadł w Mikulcu, bohaterka powtarzała w myślach jego imię: Nebojsza – „Nie bój się”.

Święto Zmarłych

Opisywane święto trwa formalnie trzy dni, lecz gdy przypada w środku tygodnia, rząd przedłuża je do całego tygodnia dla szkół i urzędów. W tym czasie w radiu bez przerwy słychać muzykę Chopina, mającą sprzyjać refleksji. Oczekuje się, że każdy mieszkaniec kraju odwiedzi groby swoich przodków, co prowadzi do masowych wyjazdów z miast na prowincję. Z uwagi na industrializację niemal wszyscy mieszkańcy nowoczesnych metropolii opuszczają je. Podróżni są wyposażeni w lodówki turystyczne, przenośne telewizory i klimatyzację, spędzają godziny w korkach, nadrabiając zaległości towarzyskie dzięki wideorozmowom. Na groby przodków przynoszą tradycyjne dary: ciastka, owoce i modlitwy zapisane na materiałach. Metropolie pustoszeją, centra handlowe i bary są zamknięte, ekrany reklamowe wygaszone, a część stacji metra wyłączona z ruchu. Władze nawet zdecydowały o czasowym wyłączeniu miejskich fontann.

Ruth

Po śmierci żony mężczyzna stworzył listę miejsc noszących jej imięRuth. Odkrył, że istnieje wiele takich miejsc: miasta, strumienie, osady, wzgórza, a nawet wyspa. Podróżując do nich, czuje, że w pewien sposób jego żona nadal istnieje, choć w innej formie. Stając u stóp wzgórza o nazwie Ruth, ma wrażenie, że śmierć jej nie zabrała, a jedynie przemieniła. Swoje wędrówki finansuje z odszkodowania po jej śmierci.

Recepcje dużych i eleganckich hoteli 

Narratorka wchodzi do hotelowego lobby, udając, że czeka na kogoś. Siada w fotelu, zapala papierosa i obserwuje otoczenie. Fascynuje ją hotel jako miejsce ciągłego ruchu, gdzie ludzie zatrzymują się na chwilę, a potem ruszają dalej. Opisuje powtarzalne rytuały – gości przybywających i odjeżdżających, portierów w gotowości, recepcjonistkę flirtującą w przerwach między obowiązkami. Czekanie staje się dla niej formą medytacji, pozwala dostrzegać detale, z których składa się hotelowe życie. Szczególną uwagę zwraca na pożegnanie eleganckiej prostytutki i jej klienta – wysokiego mężczyzny w szarym garniturze. Nie wymieniają czułych słów. Kobieta odjeżdża taksówką.

Punkt 

Narratorka podróżuje przez kolejne miasta, zastanawiając się, gdzie w końcu powinna się zatrzymać na dłużej, a może nawet osiedlić. Każde z nich ocenia i porównuje, lecz żadne nie wydaje się odpowiednie – zawsze jest albo za daleko, albo za blisko. Uświadamia sobie, że nieustannie krąży wokół jakiegoś niewidzialnego punktu, choć nie jest pewna, czym on właściwie jest.

Przekrój jako metoda poznania

Narratorka opisuje proces poznawania jako odkrywanie kolejnych warstw rzeczywistości. Każda warstwa jest wariacją poprzedniej, ale dopiero razem tworzą spójną całość – choć trudno to dostrzec, analizując je pojedynczo. Każdy fragment rządzi się własnymi zasadami, a trójwymiarowy porządek, sprowadzony do dwuwymiarowej perspektywy, wydaje się abstrakcyjny. Pojawia się nawet myśl, że żadna całość tak naprawdę nie istnieje lub nigdy nie istniała.

Serce Szopena

Rozdział opisuje wydarzenia związane ze śmiercią Fryderyka Chopina i losy jego ciała po zgonie. Chopin zmarł 17 października nad ranem, otoczony bliskimi, w tym siostrą Ludwiką, która do końca czuwała przy nim. Choć nie wypowiedział żadnych ostatnich słów, ksiądz Jełowicki w swoich wspomnieniach przypisał mu podniosłe pożegnanie, co było literacką fikcją. Ludwika wyrusza w podróż dyliżansem, zmierzając do Polski, aby spełnić ostatnią wolę brata – pochowanie jego serca w ojczyźnie. Wspomina momenty po śmierci Chopina, gdy mąż Solange George Sand wykonał odlew jego dłoni i maskę pośmiertną. Następnie przeprowadzono sekcję zwłok, aby wydobyć serce, które umieszczono w słoju wypełnionym spirytusem. W drodze do Polski Ludwika ma senne wizje – wśród pasażerów dyliżansu dostrzega kobietę ubraną na czarno. Budzi się z niepokojem i upewnia, że serce Chopina jest bezpieczne. Równolegle opisane są przygotowania do pogrzebu w Paryżu. Ciało wystawiono na widok publiczny, a znajomi starali się spełnić ostatnie życzenie kompozytora – wykonanie Requiem Mozarta. Napotkano jednak trudności, ponieważ w kościele La Madeleine nie mogły śpiewać kobiety. Ludwika, zrozpaczona biurokracją i absurdami kościelnych zasad, traci cierpliwość, a ze względu na ciepły październik ciało Chopina musiało zostać przeniesione do chłodniejszej kostnicy.

Ludwika zostaje ranna w nogę przez druty krynoliny, co spowodowało jej osłabienie kończyny. Po tym wydarzeniu, przyjmuje rolę dumnej damy, mimo wewnętrznych emocji. W trakcie opowieści Ludwika wspomina także o wpływie jednej śpiewaczki na jej pomysł dotyczący konstrukcji sukni. Z kolei na pogrzebie, który przyciągnął tłumy, Ludwika nie odczuwa smutku, lecz gniew, obwiniając świat za młodą śmierć. Podczas mszy pogrzebowej, muzyka i śpiew chóru poruszają zgromadzonych, a Ludwika, choć wzruszona, wciąż zmaga się z wewnętrznym gniewem. W międzyczasie Ludwika i jej towarzyszki podróży zatrzymują się w oberży, gdzie przygotowują się do dalszej drogi. Ludwika przemyca słój z kawałkiem mięśnia, który ukrywa w swojej sukni. Podczas podróży przez granicę, Ludwika zostaje dokładnie sprawdzona przez pruskich żandarmów, jednak nie znajdują oni niczego niepokojącego. Po przekroczeniu granicy, w Kaliszu czekają na nią przyjaciele i świadkowie ceremonii pogrzebowej, a Ludwice udaje się wyjąć serce. Serce Szopena zostaje przewiezione do Warszawy w eskorcie powozów.

Suche preparaty

Pielgrzymka nie zmierza do świętego miejsca, lecz do innego pielgrzyma. Pielgrzymi trafiają do pomieszczenia, w którym znajdują się unikalne preparaty narządów wewnętrznych, wystawione na dębowych półkach. Nad nimi widnieje napis „Eminet In Minimus Maximus Ule Deus”. Narządy te zostały starannie oczyszczone, wypełnione bawełnianą watą, wysuszone i pokryte werniksem w celu ich konserwacji, podobnie jak obrazy. Z biegiem czasu preparaty, mimo konserwacji, nabierają brązowego koloru. Wśród eksponatów znajduje się dobrze zachowany żołądek ludzki, jelita, a także penis żółwia i nerka delfina. 

Państwo Sieci

Narratorka opisuje swoje życie jako obywatelki państwa Sieci, systemu, który opanował niemal wszystkie aspekty jej rzeczywistości. Zajęta nieustannym przemieszczaniem się, straciła orientację w sprawach politycznych, które toczyły się w państwie, a decyzje i zmiany były ignorowane przez obywateli. Mimo że kiedyś w telefonie pojawiały się egzotyczne nazwy obcych sieci, dziś są one już zapomniane. Rządy państwa Sieci prowadzą negocjacje, konferencje, a władza nie informuje obywateli o traktatach czy ruchach armii, która składa się z urzędników. Telefon narratorki informuje ją o jej lokalizacji, dostarcza pomocne informacje i namawia do udziału w promocjach. Wspomina podróż, gdy znalazła się poza zasięgiem sieci. Jej telefon szukał sygnału, a później przestał działać. To doświadczenie przypomina jej starą rycinę przedstawiającą wędrowca na końcu świata, który odkrywa, że poza siecią panuje jedynie cisza, a nie oczekiwana wolność.

Swastyki

Narratorka opisuje swoje doświadczenia w dalekowschodnim mieście, gdzie restauracje wegetariańskie oznaczone są czerwonymi swastykami, symbolami Słońca i siły życiowej. Dla wegetarianina w obcym mieście taki znak staje się łatwym wskazaniem miejsca, gdzie można zjeść. W restauracjach serwowane są różnorodne dania wegetariańskie, takie jak curry, pakora, samosy, pilawy, kotleciki, a także ryżowe paluszki zawinięte w płatek glonów. Narratorka staje się tak przyzwyczajona do tego znaku, że zaczyna reagować, podobnie jak pies Pawłowa.

Sprzedawcy imion

Narratorka opisuje proceder kupowania imion dla dzieci w malutkich sklepikach na ulicy. Aby zamówić imię, przyszli rodzice muszą dostarczyć dokładną datę poczęcia i wydruk z USG, ponieważ płeć dziecka ma znaczenie przy wyborze imienia. Sprzedawca, po otrzymaniu tych danych, stawia dziecku horoskop i medytuje, próbując znaleźć odpowiednie imię. Czasem imię pojawia się łatwo, w formie dźwięków, które zamieniają się w zapisane znaki, ale innym razem jest to proces bardziej skomplikowany. Imiona mogą być zaskakujące i odmienne od oczekiwań rodziców, którzy często preferują łagodniejsze, optymistyczne imiona. Pomimo tego, że tradycja mówi, iż imiona mają swoje znaczenie i pochodzenie, rodzice nie zawsze są zadowoleni z wyboru i udają się do konkurencji.

Drama i action

Narratorka w wypożyczalni szuka filmów na półkach i klnie po polsku. Zatrzymuje się obok niej kobieta, która niezdarnie próbuje mówić w jej języku. Kobieta opowiada historię swojego życia – przyjechała tu w wieku siedemnastu lat, zapomniała polskiego, wyszła za Węgra i teraz mówi po angielsku. Kobieta zaczyna płakać, wskazuje na swoje przedramię, mówiąc, że jej krew jest polska. W jej geście widać coś niepokojącego. 

Dowody

Narratorka spotyka ichtiologów, którzy są kreacjonistami, ale mimo tego prowadzą swoje badania nad rybami. Jedząc curry, opowiadają, jak to Bóg stworzył różne gatunki ryb, takie jak pstrągi, szczupaki czy flądry. Narratorka zadaje pytanie, dlaczego stworzone zostały fałszywe dowody, na co ichtiolodzy odpowiadają, że opisanie Boga i jego intencji jest jak próba opisania wody przez rybę. Dodatkowo jeden z nich mówi, że to także kwestia opisania ichtiologa.

Dziewięć

Narratorka zatrzymuje się w małym hotelu w mieście X, gdzie dostaje pokój numer dziewięć. Portier ostrzega ją, że klucz do tego pokoju gubi się najczęściej, co wzbudza w niej niepokój. Cały pobyt w hotelu skupia się na dziwnym kluczu. Zastanawia się, czy to tylko przypadek, czy może coś głębszego kryje się za tym zjawiskiem. Po opuszczeniu miasta X, zaskoczona, znajduje klucz w swojej kieszeni, co prowadzi ją do przekonania, że nie jest jedyna, która zabrała go ze sobą. 

Próby stereometrii podróżnej

Dwóch mężczyzn przeżywa chwilowy, niemal nieuchwytny kontakt. Pierwszy z nich budzi się w samolocie, który przelatuje nad Syberią, i patrzy przez okno na ciemny ląd, przypuszczając, że to Rosja. Zasypia z powrotem, owinięty w koc. Drugi mężczyzna wychodzi z drewnianego domu na ziemi, podnosząc wzrok ku niebu, sprawdzając pogodę. Chociaż dzieli ich ogromna przestrzeń, autorka sugeruje, że przez ułamek sekundy mogą być połączeni niewidzialną linią, jakby ich spojrzenia były na chwilę bliskie, mimo że dzieli ich 11 tysięcy metrów. 

Nawet 

Narratorka, jadąc samochodem, mija billboardy z napisem "Jesus loves even you", które mają na celu pocieszenie i podniesienie na duchu. Chociaż docenia to wsparcie, słowo „even” budzi w niej niepokój, sugerując, że miłość Jezusa może być skierowana do niej mimo jakichś wątpliwości lub poczucia bycia niewystarczającą.

Świebodzin 

Narratorka, po kilku godzinach marszu wzdłuż oceanu, dociera do małej wiaty z ujęciem słodkiej wody. W środku znajduje zeszyt gości, który zaczyna czytać. Zapisane są w nim informacje o osobach, które wcześniej odwiedziły to miejsce. Wśród nazwisk natrafia na „Szymon Polakowski, Świebodzin, Polska", co wywołuje u niej silne emocje i nostalgię, mimo że nigdy nie była w Świebodzinie. 

Kunicki. Ziemia 

Kunicki zaczyna odczuwać oraz większy niepokój. W międzyczasie jego związek z żoną staje się coraz bardziej mechaniczny, widzi, że coś się zmieniło. Ich rozmowy są napięte, bo Kunicki pyta o lato, gdy żona zniknęła na kilka dni. Kobieta odpowiada, że miała zatrucie, straciła przytomność, a potem zgubiła drogę, spędzając kilka dni w lasie z dzieckiem. Kunicki jednak nie wierzy w jej wersję. Kunicki pracuje jako przedstawiciel handlowy w dużym wydawnictwie, odwiedzając małe księgarnie w różnych częściach miasta. Staje się coraz bardziej zagubiony, a jego konflikt z żoną narasta. Kunicki szuka w Internecie informacji na temat wyspy Vis, jego uwagę przyciąga słowo „Kairos”. Odkrywa, że ma ono wiele znaczeń.

Mężczyzna wspomina czasy niemowlęctwa syna. Po odebraniu dziecka z przedszkola, kierują się do gabinetu terapeutki dziecięcej, gdzie mały zaczyna się bawić Przysłuchuje się rozmowie z terapeutką, która zauważa, że chłopiec może być rozwinięty i inteligentny. Kunickiemu trudno jednak zaufać terapeutce.

Kunicki wraca do swojego mieszkania. Rozpakowuje zakupy i zaczyna czuć się jak duch. W kuchni zauważa brak rzeczy. W sypialni zostaje tylko jedwabna bluzka. Dopiero po kilku godzinach dociera do niego pełna waga sytuacji. Z rana przygotowuje się do wyjścia, zbiera rzeczy i przygotowuje się na dalszą drogę. Po chwili odśnieża samochód, planując dotrzeć do Zagrzebia, a potem do Splitu, by zobaczyć morze.

Symetria wysp

Rozdział opisuje zjawisko psychologii podróżnej, według której wrażenie podobieństwa między miejscami wzrasta proporcjonalnie do odległości między nimi. Bliskie lokalizacje wydają się obce, natomiast prawdziwe podobieństwa odnajdujemy w odległych krańcach świata. Autorka skupia się na fenomenie symetrii wysp. Przykłady takich par wysp to Gotlandia i Rodos oraz Islandia i Nowa Zelandia. Opisuje, jak wapienne skały Rodos odpowiadają porośniętym mchem formacjom Gotlandii, a intensywne południowe słońce zyskuje głębię w kontraście do złotego, północnego światła. Średniowieczne mury miast także występują w dwóch wersjach – dramatycznej i melancholijnej. Rozdział wspomina również o szwedzkich turystach, którzy na Rodos stworzyli nieformalną kolonię.

Torebka do wymiotowania

Rozdział opisuje refleksję narratorki podczas lotu z Warszawy do Amsterdamu, kiedy to przypadkowo znajduje na papierowej torebce na chorobę lokomocyjną odręczny napis: „12.10.2006 Lot w ciemno do Irlandii. Miejsce docelowe Belfast. Studenci Politechniki Rzeszowskiej”. Zastanawia się, kto był autorem tych słów. Czuje wzruszenie tym anonimowym śladem ludzkiego niepokoju, pozostawionym przypadkowemu czytelnikowi. Wyobraża sobie, że w przyszłości mogłaby znaleźć kolejną wiadomość, tym razem z odpowiedzią: „Wszystko się udało. Wracamy do kraju”.

Sutki ziemi

Rozdział opowiada historię młodej pary – dziewiętnastoletniej studentki skandynawistyki i jej chłopaka, drobnego blondyna z dredami – którzy postanawiają przejechać autostopem z Reykjavíku do Ísafjörður. Mimo ostrzeżeń o nieprzewidywalnej pogodzie, wyruszają w podróż. Ich obawy szybko się potwierdzają: zostają wysadzeni na odludziu, a żaden kolejny samochód się nie pojawia. Wkrótce temperatura gwałtownie spada, pojawia się śnieg. Zziębnięci i przerażeni próbują ogrzać się papierosami Nie mają czym rozpalić ogniska, więc kładą się w śpiworach między kamieniami i mchem. Kiedy chmury się rozpraszają, odsłaniając gwiaździste niebo, zaczynają dostrzegać, że lawowe kamienie zdają się mieć twarze i wydają ciche szepty. Dotykając ziemi pod mchem, odkrywają jej ciepło i delikatne wibracje – jakby oddychała. Później Islandczycy tłumaczą im, że nic złego by im się nie stało – ziemia na Islandii potrafi zaopiekować się zagubionymi. Ma swoje „ciepłe sutki”, które wystarczy odnaleźć i przyssać się do nich z wdzięcznością, pijąc ich metaforyczne mleko, podobno przypominające mleczko magnezowe na zgagę.

Pogo

Rozdział opisuje scenę z deptaka, gdzie młodzi chasydzi w przeddzień szabatu tańczą pogo. Do tańczących chłopców dołączają skandynawskie turystki, próbując niezdarnie zatańczyć kankana, trzymając się za ramiona. Jednak ich spontaniczna zabawa zostaje szybko przerwana – jeden z młodych chasydów uprzejmie, ale stanowczo zwraca im uwagę, że jeśli kobiety chcą tańczyć, powinny robić to osobno, na uboczu.

Ściana

Białe miasto, przypominające zwapniałą kolonię koralowców, wydaje się być kresową granicą podróży. Miasto pełne jest labiryntów uliczek, straganów z orientalnymi towarami i różnorodnego tłumu pielgrzymów oraz wędrowców. Wędrówka prowadzi jednak do ściany. Jest ona wysoka, biała jak całe miasto, nie do pokonania. Nie wiadomo, czy to część niewidzialnej świątyni, czy po prostu kres drogi, ale wszyscy, którzy tu docierają, reagują podobnie: jedni są zaskoczeni, inni dotykają chłodnego kamienia, a jeszcze inni, zmęczeni i rozczarowani, siadają przy niej, tuląc się do muru jak dzieci. Podróżnicy muszą pogodzić się z faktem, że dalej już nie ma nic – pora wracać.

Amfiteatr we śnie

W pierwszą noc w Nowym Jorku narratorka śni o błądzeniu po nocnych ulicach miasta. Mimo że ma plan, labirynt prostopadłych i równoległych ulic utrudnia orientację. Niespodziewanie trafia na ogromny, starożytny amfiteatr, którego obecność w miejskim krajobrazie wprawia ją w zdumienie. Z pomocą pary japońskich turystów odnajduje go na swoim planie miasta. Pośród uporządkowanej siatki ulic amfiteatr jawi się jako wielkie, okrągłe oko wpatrzone w niebo – wyróżniający się element w geometrycznej strukturze miasta.

Mapa Grecji

Opis Grecji przedstawia jej mapę jako symbol harmonii między żywiołami ziemi i wody, przypominającą znak tao – gdzie oba elementy wzajemnie się przenikają, nie dominując nad sobą.

Kairos

Rozdział opowiada o podróży starszego profesora i jego młodszej żony, Karen, do Aten. Po przylocie i zakwaterowaniu w hotelu Karen troskliwie zajmuje się mężem, który szybko zasypia. W samotnych chwilach zastanawia się nad ich wspólnym życiem, zmęczeniem i przemijaniem. Podczas kolacji profesor, coraz bardziej roztargniony, zapomina, gdzie się znajdują, co ujawnia jego postępujące problemy z pamięcią. Karen, mimo frustracji i poczucia odpowiedzialności, pozostaje przy nim, choć tęskni za swobodą i spontanicznością. Refleksyjnie obserwuje ludzi w restauracji i zastanawia się nad męską potrzebą bliskości młodszych kobiet, wynikającą z lęku przed upływem czasu.

Karen, specjalistka od starożytnych kultów greckich, poznaje profesora na przyjęciu u wspólnego znajomego. Po latach zostają małżeństwem – on rozwiódł się z chorą żoną, a ona leczy rany po własnym rozwodzie. Ich życie toczy się w spokojnym rytmie: on przechodzi na emeryturę, a Karen stopniowo przejmuje rolę opiekunki, zajmując się domem i jego codziennymi rytuałami. Każdego roku biorą udział w rejsie po greckich wyspach, gdzie profesor prowadzi wykłady. Podczas tych podróży Karen reflektuje nad swoim życiem i rolą kobiet. Ich dni upływają w rutynie, naznaczonej zarówno naukowymi pasjami, jak i powolnym oswajaniem się z przemijaniem.

W trakcie rejsu Karen obserwuje współpasażerów. Są to różne postacie, m.in. para w średnim wieku, młoda kobieta, geje, ojciec z córką, oraz Szwedzi. Karen skupia się na jednym z mężczyzn, przystojnym Niemcu, i zastanawia się nad różnymi typami ludzi, którzy uczestniczą w wykładach. Dla niej profesor jest przykładem umysłu, który potrafi analizować wszystko za pomocą skomplikowanych odwołań i przypisów. Po każdym wykładzie profesor oczekuje od niej potwierdzenia, że wszystko poszło dobrze. Wspólnie przygotowują się do kolacji, gdzie towarzyszy im kapitan statku. Przy stole dołącza do nich Norweg, programista, który w trakcie rozmowy wyraża wątpliwości dotyczące jednego ze słów użytych przez profesora. 

Karen i profesor docierają do Elefsis. Krajobraz to asfaltowa droga, betonowe budynki, zniszczony port i ciepłownia. W ruinach świątyni Demeter profesor stara się wzbudzić w grupie poczucie historycznego miejsca, wyobrażając sobie, jak wyglądał tłum podążający tą samą drogą w starożytności. Z entuzjazmem krzyczy imię Iakchosa, co zaskakuje turystów i wywołuje zażenowanie Karen. Profesor sugeruje, że przeszłość i przyszłość są nierozłącznie związane, a momenty czasu istnieją jednocześnie, w różnym wymiarze.

Wieczorem Karen, zmęczona podróżą, zastanawia się nad stanem zdrowia profesora, który zmaga się z różnymi dolegliwościami, takimi jak wrastające paznokcie. W międzyczasie zrezygnowała ze wspólnej kolacji z powodu gorączki profesora. Następnego dnia rano, gdy statek przybija do Delos, profesor i Karen podziwiają wschód słońca nad morzem. Karen wspomina o jednym z wykładów, dotyczący mniej znanych bogów, którzy nie trafili na karty popularnych mitów. Profesor wykonuje teatralną prezentację, rozwijając ręcznik z marmurową płaskorzeźbą. Publiczność milknie, gdy zaczyna on recytować fragmenty o rzeźbie i jej twórcy. Po chwili ujawnia, że obiekt to tylko gipsowa replika. Później, Karen wychodzi na pokład statku i podziwia krajobraz wyspy Rodos. Zatraca się w refleksjach o naturze i starożytności. Po chwili zadumy wraca do relacji z profesorem. Po jego odejściu będzie musiała kontynuować jego pracę.

Akcja zaczyna się spokojnym porankiem na morzu, gdzie bohaterowie, profesor i Karen, podziwiają widok. Jednak ich spokój zostaje zakłócony przez nagłą tragedię. Statek gwałtownie zatrzymuje się, a profesor zostaje ranny w wyniku wypadku, który zaskakuje wszystkich. Karen stara się pomóc mężowi, który zostaje przetransportowany do szpitala, gdzie diagnoza jest niepokojąca – rozległy wylew, który prowadzi do nieodwracalnych uszkodzeń. Karen czuwa przy nim, wierząc, że on ją słyszy. Po jego śmierci, Karen przeżywa żałobę, a w jej wspomnieniach pojawiają się obrazy związane z życiem profesora, jego podróżami i codziennymi chwilami, które teraz zostają zniszczone przez wszechogarniającą, symbolizującą jego koniec, czerwoną wodę. Ostatecznie, po jego śmierci, rodzina realizuje jego ostatnią wolę – rozsypanie jego prochów do Morza Egejskiego.

Jestem

Bohaterka opisuje swoje doświadczenia związane z podróżami i etapami, przez które przechodzi, budząc się w obcych miejscach. Na początku, poczucie dezorientacji jest silne, ponieważ nie potrafi rozpoznać otoczenia, co wywołuje uczucie niepokoju i paniki. Z czasem, po analizie szczegółów, udaje jej się zorientować, gdzie się znajduje – w hotelu, mieszkaniu przyjaciółki czy u znajomych. Ostatecznie jednak, bohaterka przechodzi do trzeciego etapu, w którym akceptuje swoją sytuację i przestaje przejmować się miejscem, w którym jest. Zamiast tego, jej podróż staje się wewnętrzną, a poczucie bycia obecnym w chwili staje się celem samym w sobie.

O powstawaniu gatunków

Opisywane są nowe istoty, które podbiły Ziemię i zasiedliły niemal wszystkie ekosystemy. Są to torebki plastikowe, które dzięki swojej lekkości, mobilności i pustej strukturze zdobyły ogromne obszary, od miejskich przedmieść po dzikie pustkowia. Początkowo pojawiły się w wysypiskach śmieci, a następnie dotarły na prowincję i na odległe miejsca, zajmując tereny na całym świecie. Chociaż na pierwszy rzut oka wydają się delikatne, to okazują się być niemal niezniszczalne i długowieczne. Specjaliści zauważają, że torebki plastikowe są nową formą istnienia, która wywróciła naturalne porządki. Ich agresywna natura i zdolność do przetrwania oraz rozprzestrzeniania się na ogromne odległości sprawiają, że stały się nie tylko symbolem zdominowanego przez człowieka świata, ale także przypomnieniem o tym, jak ewolucja promuje ulotne formy, które mimo swojej chwilowości zdobywają wszechobecność.

Ostateczny rozkład jazdy

Opisane są doświadczenia narratorki podczas wizyty w muzeum, które przedstawia wystawę ludzkich ciał poddanych plastynacji i konserwacji. Pielgrzymi, w tym narratorka, zwiedzają salę z różnymi preparatami anatomicznymi, w tym rozłożonymi w pleksi częściami ciała, takimi jak kręgosłup czy narządy wewnętrzne. Obserwują szczegóły anatomii, fascynując się precyzyjnym ukazaniem struktur ciała, takich jak mięśnie, nerki czy mózg. Narratorka zauważa, jak wystawa ukazuje piękno i porządek w ciele ludzkim, a także przedstawia funkcje poszczególnych części, jak np. rolę ciała migdałowatego czy hipokampa w emocjach i pamięci. W kolejnych salach pielgrzymi mogą podziwiać przygotowane do ekspozycji ciała, które zostały przecięte na plastry, umożliwiając odkrycie nowych punktów widzenia. Cała wystawa wywołuje u zwiedzających zdumienie i refleksję nad złożonością ludzkiego organizmu.

Prezerwacja polimerowa, krok po kroku:

Narratorka opisuje proces przygotowywania ciała do plastynacji, który składa się z kilku etapów. Na początku wypompowuje się krew, a następnie usuwa skórę i tkankę tłuszczową, aby uwidocznić mięśnie. Ciało jest układane w odpowiedniej pozycji, a potem zanurza się je w kąpieli acetonowej, aby pozbyć się wody. Następnie preparat trafia do kąpieli z polimerów silikonowych i do komory próżniowej, gdzie aceton paruje, a polimer silikonowy wnika w tkankę, zastępując wodę. Silikon twardnieje, ale zachowuje elastyczność. Narratorka dotyka takich preparatów, jak nerka i wątroba, które przypominają gumowe zabawki, a granica między tym, co naturalne, a tym, co sztuczne, staje się niejasna. Czuje niepokój, ponieważ technika plastynacji zamienia oryginał w kopię, co wywołuje w niej poczucie utraty autentyczności.

Boarding

Opisany jest mężczyzna w średnim wieku, który oczekuje na wejście do samolotu. Jego postawa wskazuje na wewnętrzną zmianę, jakby doszedł do jakiegoś rodzaju oświecenia, dostrzegając, że nie różni się od innych. W skupieniu zapisuje w notesie, a narrator, który również pisze, zastanawia się nad tym momentem, tworząc paralelę między swoimi zapiskami a zapiskami mężczyzny. Opisuje to jako sposób na komunikację w świecie, gdzie wszyscy są pochłonięci swoimi myślami i zapisują swoje doświadczenia, zamieniając je w trwałe formy na papierze. Zawartość ich dzienników to wspomnienia z podróży, codziennych doświadczeń, a także drobnych, osobistych refleksji. Gdy zbliża się moment rozpoczęcia podróży, pasażerowie zaczynają przygotowywać się do wejścia na pokład, dokonując wewnętrznego rachunku sumienia, zastanawiając się, po co i dokąd lecą, i czy odnajdą to, czego szukają. Słowa stewardes, piękne i łagodne, przypominają im, że może to być początek nowego rozdziału w ich życiu, a sama podróż staje się obietnicą nowego początku.


Przeczytaj także: Jaki wpływ może mieć na człowieka obcowanie ze sztuką? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu powieści Olgi Tokarczuk Ostatnie historie oraz do wybranych tekstów kultury.

Aktualizacja: 2025-02-14 11:16:37.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.