„Profesor Andrews w Warszawie” to opowiadanie wchodzące w skład zbioru Gra na wielu bębenkach Olgi Tokarczuk. Historia wchodzi w skład trzeciej części zbioru, opisującej panoramę współczesnego społeczeństwa i jego problemów. Opowiadanie skupia się na przeżyciach znanego angielskiego psychologa o polskich korzeniach, profesora Andrewsa. Przylatuje on samolotem do Warszawy, chcąc dokonać prezentacji nowatorskiej szkoły psychologicznej, której jest przedstawicielem.
Spis treści
Początkowo nic nie wskazuje jednoznacznie czasu akcji opowiadania. Autorka celowo unika precyzyjnych ram czasowych, pozwalając czytelnikowi stopniowo odkrywać historyczny kontekst wydarzeń. Dopiero subtelne szczegóły, takie jak napięta atmosfera panująca w kraju, sposób zachowania ludzi czy ograniczony dostęp do podstawowych dóbr, sugerują, że fabuła rozgrywa się w okresie PRL. Charakterystyczne dla tej epoki braki w sklepach, obecność propagandy oraz powszechne poczucie kontroli i opresji systemu stanowią tło historii. W końcu czytelnik dowiaduje się, że Profesor Andrews przybył do Polski 12 grudnia 1981 roku, dokładnie dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego. To dramatyczne wydarzenie nie tylko wpływa na losy bohatera, lecz także definiuje jego postrzeganie nowej rzeczywistości. Data ta, niezwykle istotna w polskiej historii, staje się punktem zwrotnym, który nieodwracalnie zmienia losy kraju i ludzi.
Po hucznie świętowanym powitaniu w mieszkaniu swojej przewodniczki, Profesor Andrews zostaje nagle skonfrontowany z nową rzeczywistością, której zupełnie nie rozumie. Z perspektywy człowieka Zachodu, przyzwyczajonego do określonych norm społecznych, politycznych i ekonomicznych, komunistyczna Polska jawi się jako świat pełen nieprzejrzystych reguł. Tokarczuk, wykorzystując postać przybysza z innego kręgu kulturowego, ukazuje absurdalność systemu PRL. Bohater nie potrafi odnaleźć się w realiach, jakie dla miejscowych są codziennością, co prowadzi do serii niezrozumiałych sytuacji. W ten sposób autorka pozwala czytelnikowi spojrzeć na okres PRL-u świeżym okiem.
Podstawowa problematyka opowiadania "Profesor Andrews w Warszawie" opiera się na ukazaniu stanu wojennego z punktu widzenia osoby zupełnie oderwanej od polskich realiów. Profesor Andrews, choć człowiek wykształcony i inteligentny, nie posiada żadnej praktycznej wiedzy na temat funkcjonowania w systemie komunistycznym. Jego przodkowie wywodzili się z Polski, ale sam bohater nie zna ani języka, ani mechanizmów rządzących życiem w PRL. Tokarczuk wykorzystuje tę postać jako neutralnego obserwatora, który nie jest uwikłany w polityczne i społeczne zależności. Dzięki temu zabiegowi komunizm zostaje przedstawiony jako system irracjonalny, nieprzystający do zasad funkcjonowania znanych Andrewsowi z jego zachodniego świata. Takie podejście podkreśla dystans pomiędzy wschodnią a zachodnią mentalnością oraz uwypukla groteskowe aspekty codzienności w PRL.
Podróż Andrewsa do Polski jest pierwszym bezpośrednim kontaktem z polską kulturą. Bohater, pragnąc choć w niewielkim stopniu poczuć atmosferę tego kraju, decyduje się na wypicie wódki, jako jednego z symboli polskiej tożsamości. Ten gest ma wymiar metafizyczny – stanowi próbę integracji z nowym otoczeniem, choć w sposób dość fasadowy. Tokarczuk pokazuje w ten sposób kontrast pomiędzy wyobrażeniami cudzoziemca o Polsce a rzeczywistością, w jakiej się znalazł. Chociaż Andrews początkowo zakłada, że jego wizyta będzie krótkim, ciekawym doświadczeniem, los szybko weryfikuje te plany, wrzucając go w sam środek dramatycznych wydarzeń.
13 grudnia 1981 roku, dzień po przyjeździe do Warszawy, profesor budzi się w zupełnie nowym świecie. Wprowadzony stan wojenny zmienia wszystko – Warszawa przestaje być zwykłą stolicą komunistycznego kraju, a staje się miejscem pełnym kontroli i ograniczeń. Andrews zostaje sam, bez kontaktu ze swoją przewodniczką i bez możliwości komunikacji. Nieznajomość języka potęguje jego izolację, tym bardziej brak informacji o wydarzeniach sprawia, że nie rozumie, co się dzieje wokół niego. Autorka wprowadza tu elementy surrealizmu – bohater porusza się po świecie, który wydaje się jednocześnie rzeczywisty i absurdalny.
W kolejnych scenach Andrews obserwuje mieszkańców Warszawy, którzy pomimo dramatycznych wydarzeń przygotowują się do Bożego Narodzenia. Tokarczuk wprowadza tu kontrast między działaniami systemu a codziennymi rytuałami, które pomagają ludziom zachować pozory normalności. Kolejki do sklepów, gdzie jedynym dostępnym towarem są musztarda i ocet, czy długie godziny stania po żywego karpia ukazują groteskowość życia w PRL. To, co dla miejscowych stanowi codzienność, dla Andrewsa wydaje się surrealistycznym snem.
W obliczu tych wydarzeń profesor zaczyna kwestionować swoje dotychczasowe przekonania. Widziane na ulicach czołgi, uzbrojone patrole i ogólny nastrój przygnębienia sprawiają, że zaczyna wątpić we własne postrzeganie rzeczywistości. Jego zachodni sposób myślenia zostaje wystawiony na próbę w zetknięciu z realiami komunistycznej Polski, gdzie logika zdaje się nie mieć zastosowania.
Andrews spotyka jedyną osobę, która okazuje mu życzliwość – tajemniczego mężczyznę o czerwonej twarzy. To on pomaga mu dotrzeć do angielskiej ambasady. Postać ta symbolizuje, że nawet w najtrudniejszych czasach wciąż istnieje ludzka dobroć, stanowiąca przeciwwagę dla systemowej opresji. Opowiadanie Olgi Tokarczuk ukazuje nie tylko realia PRL-u, ale także mechanizmy pozwalające ludziom przetrwać w niesprzyjających warunkach. Jednostkowa życzliwość oraz codzienne rytuały wbrew wszystkiemu stają się formą oporu i próbą zachowania człowieczeństwa. W ten sposób autorka podkreśla, że niezależnie od okoliczności, ludzka solidarność i empatia mogą przetrwać nawet w najbardziej wrogim świecie.
Aktualizacja: 2025-03-10 12:39:18.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.