Profesor Andrews w Warszawie – problematyka

Autor problematyki: Piotr Kostrzewski. Redakcja: Aleksandra Sędłakowska.
Autorka Olga Tokarczuk

„Profesor Andrews w Warszawie” to opo­wia­da­nie wcho­dzą­ce w skład zbio­ru Gra na wie­lu bę­ben­kach Olgi Tokarczuk. Hi­sto­ria wcho­dzi w skład trze­ciej czę­ści zbio­ru, opi­su­ją­cej pa­no­ra­mę współ­cze­sne­go spo­łe­czeń­stwa i jego pro­ble­mów. Opo­wia­da­nie sku­pia się na prze­ży­ciach zna­ne­go an­giel­skie­go psy­cho­lo­ga o pol­skich ko­rze­niach, pro­fe­so­ra An­drew­sa. Przy­la­tu­je on sa­mo­lo­tem do War­sza­wy, chcąc do­ko­nać pre­zen­ta­cji no­wa­tor­skiej szko­ły psy­cho­lo­gicz­nej, któ­rej jest przed­sta­wi­cie­lem.

Spis treści

Realia historyczne

Po­cząt­ko­wo nic nie wska­zu­je jed­no­znacz­nie czasu akcji opowiadania. Au­tor­ka ce­lo­wo uni­ka pre­cy­zyj­nych ram cza­so­wych, po­zwa­la­jąc czy­tel­ni­ko­wi stop­nio­wo od­kry­wać hi­sto­rycz­ny kon­tekst wy­da­rzeń. Do­pie­ro sub­tel­ne szcze­gó­ły, ta­kie jak napięta atmosfera panująca w kraju, sposób zachowania ludzi czy ograniczony dostęp do podstawowych dóbr, su­ge­ru­ją, że fabuła rozgrywa się w okresie PRL. Cha­rak­te­ry­stycz­ne dla tej epo­ki bra­ki w skle­pach, obec­ność pro­pa­gan­dy oraz po­wszech­ne po­czu­cie kon­tro­li i opre­sji sys­te­mu sta­no­wią tło hi­sto­rii. W koń­cu czy­tel­nik do­wia­du­je się, że Profesor Andrews przybył do Polski 12 grudnia 1981 roku, do­kład­nie dzień przed wpro­wa­dze­niem stanu wojennego. To dra­ma­tycz­ne wy­da­rze­nie nie tyl­ko wpły­wa na losy bo­ha­te­ra, lecz tak­że de­fi­niu­je jego po­strze­ga­nie no­wej rze­czy­wi­sto­ści. Data ta, nie­zwy­kle istot­na w pol­skiej hi­sto­rii, sta­je się punk­tem zwrot­nym, któ­ry nie­od­wra­cal­nie zmie­nia losy kra­ju i lu­dzi.

Obca rzeczywistość

Po hucz­nie świę­to­wa­nym po­wi­ta­niu w miesz­ka­niu swo­jej przewodniczki, Pro­fe­sor An­drews zo­sta­je na­gle skonfrontowany z nową rzeczywistością, któ­rej zu­peł­nie nie ro­zu­mie. Z per­spek­ty­wy czło­wie­ka Za­cho­du, przy­zwy­cza­jo­ne­go do okre­ślo­nych norm spo­łecz­nych, po­li­tycz­nych i eko­no­micz­nych, komunistyczna Polska jawi się jako świat pełen nieprzejrzystych reguł. To­kar­czuk, wy­ko­rzy­stu­jąc po­stać przy­by­sza z in­ne­go krę­gu kul­tu­ro­we­go, uka­zu­je absurdalność sys­te­mu PRL. Bo­ha­ter nie po­tra­fi od­na­leźć się w re­aliach, ja­kie dla miej­sco­wych są co­dzien­no­ścią, co pro­wa­dzi do se­rii nie­zro­zu­mia­łych sy­tu­acji. W ten spo­sób au­tor­ka po­zwa­la czy­tel­ni­ko­wi spoj­rzeć na okres PRL-u świe­żym okiem.

Perspektywa przybysza z zewnątrz

Pod­sta­wo­wa pro­ble­ma­ty­ka opo­wia­da­nia "Pro­fe­sor An­drews w War­sza­wie" opie­ra się na ukazaniu stanu wojennego z punktu widzenia osoby zupełnie oderwanej od polskich realiów. Pro­fe­sor An­drews, choć czło­wiek wy­kształ­co­ny i in­te­li­gent­ny, nie po­sia­da żad­nej prak­tycz­nej wie­dzy na te­mat funk­cjo­no­wa­nia w sys­te­mie ko­mu­ni­stycz­nym. Jego przod­ko­wie wy­wo­dzi­li się z Pol­ski, ale sam bo­ha­ter nie zna ani ję­zy­ka, ani me­cha­ni­zmów rzą­dzą­cych ży­ciem w PRL. To­kar­czuk wy­ko­rzy­stu­je tę po­stać jako neutralnego obserwatora, któ­ry nie jest uwi­kła­ny w po­li­tycz­ne i spo­łecz­ne za­leż­no­ści. Dzię­ki temu za­bie­go­wi ko­mu­nizm zo­sta­je przed­sta­wio­ny jako sys­tem irracjonalny, nie­przy­sta­ją­cy do za­sad funk­cjo­no­wa­nia zna­nych An­drew­so­wi z jego zachodniego świata. Ta­kie po­dej­ście pod­kre­śla dystans pomiędzy wschodnią a zachodnią mentalnością oraz uwy­pu­kla gro­te­sko­we aspek­ty co­dzien­no­ści w PRL.

Zetknięcie z polską kulturą

Po­dróż An­drew­sa do Pol­ski jest pierwszym bezpośrednim kontaktem z polską kulturą. Bo­ha­ter, pra­gnąc choć w nie­wiel­kim stop­niu po­czuć at­mos­fe­rę tego kra­ju, de­cy­du­je się na wy­pi­cie wódki, jako jed­ne­go z sym­bo­li pol­skiej toż­sa­mo­ści. Ten gest ma wy­miar me­ta­fi­zycz­ny – sta­no­wi pró­bę integracji z nowym otoczeniem, choć w spo­sób dość fasadowy. To­kar­czuk po­ka­zu­je w ten spo­sób kon­trast po­mię­dzy wy­obra­że­nia­mi cu­dzo­ziem­ca o Pol­sce a rze­czy­wi­sto­ścią, w ja­kiej się zna­lazł. Cho­ciaż An­drews po­cząt­ko­wo za­kła­da, że jego wi­zy­ta bę­dzie krót­kim, cie­ka­wym do­świad­cze­niem, los szyb­ko we­ry­fi­ku­je te pla­ny, wrzu­ca­jąc go w sam środek dramatycznych wydarzeń.

Rzeczywistość stanu wojennego 

13 grudnia 1981 roku, dzień po przy­jeź­dzie do War­sza­wy, pro­fe­sor bu­dzi się w zu­peł­nie nowym świecie. Wpro­wa­dzo­ny stan wo­jen­ny zmie­nia wszyst­ko – War­sza­wa prze­sta­je być zwy­kłą sto­li­cą ko­mu­ni­stycz­ne­go kra­ju, a sta­je się miej­scem peł­nym kontroli i ograniczeń. An­drews zo­sta­je sam, bez kon­tak­tu ze swo­ją prze­wod­nicz­ką i bez moż­li­wo­ści ko­mu­ni­ka­cji. Nie­zna­jo­mość ję­zy­ka po­tę­gu­je jego izo­la­cję, tym bar­dziej brak in­for­ma­cji o wy­da­rze­niach spra­wia, że nie ro­zu­mie, co się dzie­je wo­kół nie­go. Au­tor­ka wpro­wa­dza tu ele­men­ty surrealizmu – bo­ha­ter po­ru­sza się po świe­cie, któ­ry wy­da­je się jed­no­cze­śnie rzeczywisty i absurdalny.

W ko­lej­nych sce­nach An­drews ob­ser­wu­je miesz­kań­ców War­sza­wy, któ­rzy po­mi­mo dra­ma­tycz­nych wy­da­rzeń przy­go­to­wu­ją się do Bo­że­go Na­ro­dze­nia. To­kar­czuk wpro­wa­dza tu kontrast między działaniami systemu a codziennymi rytuałami, któ­re po­ma­ga­ją lu­dziom za­cho­wać pozory normalności. Ko­lej­ki do skle­pów, gdzie je­dy­nym do­stęp­nym to­wa­rem są musz­tar­da i ocet, czy dłu­gie go­dzi­ny sta­nia po ży­we­go kar­pia uka­zu­ją groteskowość ży­cia w PRL. To, co dla miej­sco­wych sta­no­wi co­dzien­ność, dla An­drew­sa wy­da­je się surrealistycznym snem. 

W ob­li­czu tych wy­da­rzeń pro­fe­sor za­czy­na kwestionować swo­je do­tych­cza­so­we prze­ko­na­nia. Wi­dzia­ne na uli­cach czołgi, uzbrojone patrole i ogólny nastrój przygnębienia spra­wia­ją, że za­czy­na wąt­pić we wła­sne po­strze­ga­nie rze­czy­wi­sto­ści. Jego za­chod­ni spo­sób my­śle­nia zo­sta­je wy­sta­wio­ny na pró­bę w ze­tknię­ciu z re­alia­mi ko­mu­ni­stycz­nej Pol­ski, gdzie logika zda­je się nie mieć za­sto­so­wa­nia.

Człowieczeństwo

An­drews spo­ty­ka je­dy­ną oso­bę, któ­ra oka­zu­je mu życzliwość – ta­jem­ni­cze­go mężczyznę o czerwonej twarzy. To on po­ma­ga mu do­trzeć do angielskiej ambasady. Po­stać ta sym­bo­li­zu­je, że na­wet w naj­trud­niej­szych cza­sach wciąż ist­nie­je ludz­ka do­broć, sta­no­wią­ca prze­ciw­wa­gę dla sys­te­mo­wej opre­sji. Opo­wia­da­nie Olgi To­kar­czuk uka­zu­je nie tyl­ko re­alia PRL-u, ale tak­że me­cha­ni­zmy po­zwa­la­ją­ce lu­dziom prze­trwać w nie­sprzy­ja­ją­cych wa­run­kach. Jed­nost­ko­wa życzliwość oraz codzienne rytuały wbrew wszyst­kie­mu sta­ją się for­mą oporu i pró­bą za­cho­wa­nia czło­wie­czeń­stwa. W ten spo­sób au­tor­ka pod­kre­śla, że nie­za­leż­nie od oko­licz­no­ści, ludz­ka so­li­dar­ność i em­pa­tia mogą prze­trwać na­wet w naj­bar­dziej wro­gim świe­cie.


Prze­czy­taj tak­że: Profesor Andrews w Warszawie – symbol wrony w utworze

Ak­tu­ali­za­cja: 2025-03-10 12:39:18.

Sta­ra­my się by na­sze opra­co­wa­nia były wol­ne od błę­dów, te jed­nak się zda­rza­ją. Je­śli wi­dzisz błąd w tek­ście, zgłoś go nam wraz z lin­kiem lub wy­ślij ma­ila: kon­takt@po­ezja.org. Bar­dzo dzię­ku­je­my.