Karolcia pewnego dnia wracała ze szkoły wraz z Pilotem. Szli tak, dyskutując o tym, czy lepsze są lody czekoladowe czy może truskawkowe, kiedy Karolci wydało się, że widzi kątem oka jakąś wysoką kobietę z podejrzanie długim i czerwonym nosem przypominającym dziób bociana. Dziewczynka aż niemal stanęła na środku chodnika. Czy to była zła Filomena, która znowu próbowała ją dorwać? Przecież Karolcia nie miała już nawet magicznego koralika! I jak ta wiedźma miała się wydostać z klatki w zoo?
Kobieta szybko zniknęła jednak w tłumie, a Karolcia próbowała samą siebie przekonać, że to było przewidzenie, a jej mózg spłatał jej figla. Nie powiedziała nawet zatem o tym Piotrowi, nie chcąc go martwić czy przerywać wywodu o tym, że lody truskawkowe absolutnie nie są tak dobre, jak czekoladowe. Tak dotarli razem do domu, pożegnali się i dzieci udały się do swoich mieszkań na obiady i odrabiać lekcje. Karolcia do końca dnia zapomniała o pani z długim nosem.
Mijały kolejne tygodnie i dziewczynka w ogóle nie myślała już o Filomenie. Wszystko jednak zmieniło się w pewną sobotę, gdy dziewczynka wróciła z zabawy w pobliskim ogrodzie. Ze strachem ujrzała wówczas kobietę z długim, czerwonym nosem stojącą na podwórzu i intensywnie wpatrującą się w okna mieszkań. Karolcia przyjrzała się jej uważnie i ze zgrozą odkryła, że jej podejrzenia były słuszne - stała przed nią Filomena we własnej osobie!
Wyglądała jednak inaczej niż wtedy, gdy dziewczynka widziała ją po raz ostatni. Była porządnie ubrana w elegancki kostium, jej włosy były też schludnie uczesane i ułożone. Nos nie był tak potwornie długi jak wcześniej i jedynie trochę zaczerwieniony. Teraz Filomena wyglądała jak zwykła osoba, którą można minąć na ulicy.
Karolcia mimo to bała się i chciała przemknąć obok czarownicy. Ta jednak zauważyła ją i zawołała:
- Hej, dziewczynko, przepraszam! Możesz mi w czymś pomóc?
Karolcia struchlała, ale postanowiła być odważna.
- W czym, proszę pani? - zapytała dzielnie. Filomena uśmiechnęła się do niej serdecznie, a Karolcia myślała, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi.
- Szukam dozorcy, jestem bowiem umówiona na oglądanie jednego z mieszkań, ale nie mam pojęcia, jak do niego trafić. Pomożesz mi? - zapytała kobieta.
- Dozorca mieszka pod numerem drugim, ale teraz może coś porządkować w piwnicach - wyjąkała Karolcia.
- Rozumiem, zatem sprawdzę, czy może jednak zastanę go w domu. Bardzo ci dziękuję za pomoc - odparła Filomena i odwróciła się, jakby nigdy w życiu nie ścigała Karolci. Dziewczynka postanowiła zatem coś sprawdzić.
- Przepraszam! - krzyknęła. - Też mogę o coś panią zapytać?
- Oczywiście, dziecko, pytaj.
- Nie interesowała się może pani kiedyś znalezieniem takiego niebieskiego koralika? Takiego ozdobnego?
Filomena zamyśliła się i potrząsnęła głową.
- Zdecydowanie nie, co to za pytanie?
- Aaa, tak jakoś mnie to interesowało - wypaliła Karolcia i szybko uciekła do domu. Tam przyszło jej na myśl, że może wraz ze zniknięciem koralika z Filomeny ściągnięto jakiś urok i teraz była zwykłą kobietą.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.