Połóż mi dobre, białe ręce
Na obolałe moje skronie,
Głowa mi strasznym ogniem płonie,
A serce w krwawej kona męce.
Niech lnem się włosów twych okręcę,
Ku twojej piersi pierś swą skłonię
I ucałuję twoje dłonie,
Twe dłonie białe i dziewczęce.
Połóż swe ręce na pierś moją,
Na czoło, usta i na oczy —
A może rany się zagoją —
I znów mnie złoty blask otoczy
Tęczowych olśnień, widzeń dziecka,
Które mi śćmiła noc zdradziecka.