Ktoś strasznie jęczy, płacze, bije w złote dzwony,
Na drodze wszystko łamie, rozbija, rozrywa,
Zda się, że mara śmierci przechodzi straszliwa
Przez świat, który w bezczynie wiecznym trwa uśpiony.
Coraz to uroczyściej, groźniej jęczą tony, —
Drzewa leżą złamane i Moich snów ogniwa
Pękły!... Spozieram wokół smutny, zatrwożony —
Upiorna północ ziemię płaszczem swym okrywa.
Noc... Smutek... Na w kawały poszarpanem niebie
Już roziskrzone gwiazdy nadziei nie błysły,
Nad smutną, szarą ziemią czarne chmury zwisły.
I wszystko jęczy, płacze, wichrzy się, kolebie,
Gnie dusze, łamie serca i porusza zmysły!
Tę straszną dzisiaj burzę wyrzuciłem z siebie!