Biały posąg

Oto stoi przede mną posąg z gipsu biały,
Ale żadne go boskie nie rzeźbiło dłuto,
Nie rzeźbił go Praksytel, ani Benvenuto,
Fidiasza na nim dłonie nigdy nie zadrgały.

A jednak ma on dla mnie urok wiecznotrwały,
Bo gibkich mi swych kształtów przypomina nutą,
Jak w łańcuch mnie pragnienia wiecznego zakuto,
Jak errynje mnie biczem ognistym smagały.

Przypomina mi zawsze młodość moją szumną,
Gdym w locie niedościgłym gwiezdne darł posowy —
I jej twarz skrzepłą w bólu, lecz śmiertelnie dumną,

Zimniejszą niźli bazalt, niż złom granitowy,
I wszystkie prowadzone z nią cicho rozmowy —
Ten posąg jest mi życiem, lecz wraz jest mi trumną!

Czytaj dalej: Śnieg - Zygmunt Różycki