Wykułem sobie serce ze szczerego złota,
Rozsiałem na niem hojnie perły, ametysty
I cicho je schowałem pod klosz piękny, szklisty,
By się nie dowiedziała o niem ma tęsknota...
By je czasem nie zrosił dzień pochmurny, dżdżysty,
A szkoda by mi było tak szczerego złota,
Niech śpi spokojnie, — gdy je smutek znów omota —
Mogą mi zblednąć perły, zgasnąć ametysty...
Niech śpi spokojnie, słodko... Pamiętam... przed laty
Serce mi potrzaskały ludzki fałsz, obłuda,
Dziś Stwórca niepojęte uczynił mi cuda —
Wykułem sobie drugie... lecz się bardzo trwożę,
Że smutne, szare życie, straszny cień zatraty
Z trudem wykute serce potrzaskać mi może...