W oczekiwaniu

W czerwcowe, ciche, niezmącone rano
Usiadłem nad rozlewną i szemrzącą wodą,
By popatrzeć, jak fale pląs obłędny wiodą,
Jak słońce na powierzchnię kładzie dłoń świetlaną.

Siedzę cicho i patrzę w bezbrzeż rozedrganą
I zda mi się, że zaraz jasną toń przebodą
Białe nimfy i pierś mi swą odsłonią młodą,
Owitą wodorostem i srebrzystą pianą.

Siedzę cicho i patrzę przed siebie ciekawie
Na powierzchnię, co lekko gibie się i pluska,
Lecz próżno swoje oczy w srebrnych kręgach pławię —

Na fali tylko zadrga nieraz słońca łuska,
Albo ryba świecącem złotem swojej skrzeli
Wypłynie i nad głębią zmarszczoną wystrzeli.

Czytaj dalej: Śnieg - Zygmunt Różycki