Kroki

bruk, bruk, bruk, bruk – bruk połykał krok –
tu, tam, tam, tu co dnia umierał rok;
gdzie sczezł mrok i świt, nikt nie pozna, nikt –
bruk, bruk połknął krok; krok w bruku znikł.

ciebie i mnie, ciebie i mnie spotkał ślepy żal:
przez chłód białych zim szliśmy raz po maj –
ty i ja, ty i ja razem szliśmy raz w świat –
dziś bruk, bruk, bruk, bruk połknął ślad.

ścichły wszystkie: nie, nie – zgłuchły wszystkie: tak,
zdań, słów, zdań, słów zarósł przeżyty szlak
znikło dziś gdzieś coś z pustych jak przeszłość map –
coś, co miało raz sens brzmi jak trzask szczap –

dziś chciej poznać cel z chwil przeżytych sum
licz, ile tętn krwi algebr ci wtłacza szum
licz, licz, licz, licz, ile nas zżarło dróg,
ile już połknął snów bruk, bruk, bruk…

ale cóż, ale cóż – wczoraj jest życiem wspak,
jutro zaś, jutro zaś, to jest nowy szlak –
zanurz się w nowe dziś, w nowe dziś się wtop,
w nowy bruk, bruk, bruk whaftuj nowy trop –

13 grudnia 1933

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka