Dana-dana, dana-dana,
szumi, szumi biała piana
pomalutko, ostrożniutko
piorą praczki biel cieniutką,
by nie podrzeć koroneczki,
i oszczędzić na bombeczki,
by nie rozpruć falbaneczek,
i zbudować tank-taneczek,
by nie zniszczyć tych staniczków,
i nakupić pancerniczków.
Pomalutko, ostrożniutko
piorą praczki biel cieniutką –
łupu-cupu, chlastu-chlastu
nowy wonny rośnie gaz tu,
chlastu-chlastu, łupu-cupu,
nowe lśniące czołgi Kruppów,
nowy pocisk, mina modna,
nowa smukła łódź podwodna,
nowy typ gazowej świeczki
z koroneczki, z falbaneczki.
To nie pralnia i nie balia
(wiem, bo patrzę w czas i dal ja)
to piekielne kadzie czarcie
jeśli stwierdzać rzecz otwarcie –
Dana-dana, dana-dana –
Szumi, szumi czarna piana,
łupu-cupu, szumi, pryska
czarny olej, smoła śliska,
krew stygnąca, gęste mrowie,
śmierć w okopie, w polu, w rowie –
a nad smołą trzaska siarka,
czart do pracy pędzi czarta
i śpiewają cienki głosem
słodkie praczki lnianowłose
Źródło: Szpilki, r. 1937, nr 8.