I.
Poeci badają pogodę
w aptekach na termometrach
i zaczynają wyprzedaż
od wiersza i centymetra.
Poeci sprzedają poezje
jak dobry towar łokciowy,
przychodzą do redaktorów
na długie, handlowe rozmowy.
„Panie redaktorze,
doprawdy, niech pani mi wierzy,
materiał jest frapujący
modny, wiosenny i świeży,
jest także praktyczny i trwały,
albowiem ma myśli wieczne,
na literackim rynku
są to zalety bezsprzeczne”.
Potem jest mowa o cenie
zależnej od koniunktury,
albowiem wiersze, jak akcje
idą czasami do góry.
II.
Kiedy majowe słońce
cieplej i tkliwiej świeci,
wychodzą sobie ze sklepów
kupcy, najszczersi poeci
marząc o artystycznych
subtelnych wielce wzruszeniach,
czują w piersiach kupieckich
słodkie zawroty natchnienia.
szukają w ciężkich albumach
młodzieńczych – licznych wspomnień,
wymyślą „wiosna – miłosna”
i drżą od dumny ogromnej.
Zdejmują z półek towary
ręką od drżenia niezdarną,
wołają ludzi z ulicy,
rozdają bławat – za darmo
i perkal za darmo rozdają
gnani porywem najszczerszym,
perkal w groszki pachnące
i w kwiatki zdobny jak wiersze.
Źródło: Szpilki, r. 1937, nr 20.