Poetka z przerażeniem dostrzega swój brak wiary w niewątpliwe istnienie pewnych rzeczy doczesnych

Co poradzę, co zrobię,
Co pocznę,
Że nie umiem w nic wierzyć
Zaocznie?

Żebym chociaż wierzyła
W bakterię,
Że naprawdę gdzieś żyje
I żer je!

Żebym chociaż wierzyła
W masona,
Że to jakaś faktyczna
Persona!

O Hollendrze już mówią
Z ostrożna,
Bo ostatnio go spotkać
Nie można.

Nawet w omen, w zły omen
Nie wierzę,
Nawet kot mnie, choć czarny,
Nie bierze.

Czyżbym wiary nie miała
W nic a nic?
Co za smutek, co za pustka
Bez granic!

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka

Źródło: Szpilki, r. 1937, nr 18.