Białe Orlę

Autor:

Mnóstwo ludzi przed gospodą,
Tańczy młodzież, rżnie muzyka:
Bywaj zdrowa mi, jagodo!
Jutro siędziem na konika.      

 A jagoda, a kochanie
 Smutno w tańcu nań spoziéra,
 To chce śpiewać, to znów stanie,
 I fartuszkiem łzy ociéra.      

Zatrzymała wszystkie pary,
I skinęła ku Warszawie;
Bo z Warszawy wracał prawie
Z nowinami Bartosz stary:       

 A gdy spostrzegł po-nad drogą
 Takie tany, potrząsł głową,
 I pogroził skrzypkom srogo,
 A do chłopców rzekł surowo:       

„Dajcie pokój pustej wrzawie;
„Bo dziś, dzieci, wielkie święto,
„Dziś okopy przy Warszawie
„Z nabożeństwem sypać jęto.       

 „A i owo Bóg wysoki
 „Wielkie cuda nam zwiastuje.
 „Patrzcie! patrzcie na obłoki!
 „Co tam z chmur się ukazuje?       

„Wszak to, dzieci, Orlę nasze!
„Polskich Królów Orlę one; —
„Ale patrzcie, jakże ptasze
„Srogo piersi ma skrwawione!“       

 „Prawda! prawda!“ lud zawoła.
 „Niechaj będzie pochwalony!
 „Chodźwa[1], ojce, do kościoła,
 „A wy, chłopcy, bijcie w dzwony.“       

I już niebo poszarzało,
Znikł z przed oczu Orzeł biały,
A lud jeszcze klęczał cały,
I psów wycie się ozwało...       

 I nazajutrz o tym cudzie
 O mil kilka powiadano.
 „Za Kościuszki — rzekli ludzie —
 „Orlę takie już widziano.       

„Wielka, wielka wojna będzie:
„Oj, niejeden Moskal zginie;
„Lecz i Orlę krwią opłynie,
„W Polsce mogił nam przybędzie! —“       

Czytaj dalej: Na jesieni - Wincenty Pol