Jeńcy

Autor:

Można gnębić niewinność, okować w kajdany;
Lecz kto pewny w sumieniu, w cnocie niezachwiany,
Ten, łańcuchem obciążon, potrafi być sobą;
Pęta ciążą na zbrodni, cnocie są ozdobą.
K. Brodziński


Ponad drogą Irpiń płynie,
Za Irpiniem wał wzniesiony,
A za wałem oko ginie,
I kijowskie słychać dzwony...      

Hej! jak wał ten, jak mogiła,
Jak się ciągną tamte lasy,
Polszcza niegdyś słupy biła,
Lepsze były tamte czasy!      

Wówczas była cześć i sława,
— Każdy stary człek to powie —
Hetmańszczyzna miała prawa,
A Król Polski żył w Krakowie.       

Bogdaj przepadł, kto lud mnogi
Oddał Moskwie na pstre kwitki!
Gdzie krzyż dawniej, dziś ostrogi,
A z więźniami mkną kibitki.      

Dziś tu jadąc Moskal śpiewa,
Za nim ciągnie lud nawałem;
Pędzą jeńców do Kijewa,
I wstrzymali tuż za wałem.      

A z Kijowa jedzie pani,
I spojrzała i pobladła,
„Ach! to nasi, pokowani!“
Zawołała i wysiadła.      

„Cóż ja biedna pocznę z wami?
O mój boże! boże miły!
Wykupiłabym was łzami,
Gdyby moje łzy płaciły!“      

— „Nie płacz, pani! — jeniec rzecze —
Chociaż my tu dziś w niewoli,
Błyszczą jeszcze polskie miecze,
I dożyjem lepszej doli.       

Jak nas trzystu — chciej zapytać —
Wszyscy ranni do jednego;
Bo Polaka wolno schwytać
Tylko nawpół umarłego.       

A kto wszystko za kraj stracił,
Kto Ojczyźnie służył szczérze,
Ten spokojny i w Sybirze,
Bo część długu już odpłacił!“       

Czytaj dalej: Na jesieni - Wincenty Pol