Szedłem krokiem miarowym po drogach obczyzny,
Wymijany przez ludzi, nie pchnięty przez tłumy,
Bo niosłem z nabożeństwem sztandar mej ojczyzny,
Chorągiew narodowej godności i dumy.
Widziałem przebogate narody i wolne,
Jak orły po grzebieniach skalnych zagnieżdżone;
Patrzałem — bez zawiści, i krotki powolne
Niosłem dalej w wytkniętą mych wędrówek stronę.
Nieraz, kiedy tak szedłem, ludzie przystawali
I długo za mną patrząc szeptali w sekrecie:
«Bóg tego cudzoziemca ile, byśmy poznali,
Że przy złocie i woli coś nam braknie przecie.
To coś, na co się słowne nie złożą sylaby,
To coś, czym każdy kątek pachnie polskiej ziemi,
To coś, bez czego mocny — to tylko człek słaby,
To coś, z czym słaby mocnym jest między mocnemi.
Crystal Clear action info.svg Dane utworu