Świty szumiące, pełne łaski,
Obłoków mijających chłód ...
I bicie werbli poprzez blaski,
Jak krzyki zrozpaczonych nut.
We włosach sny. Tam płyną chmury,
Szczeble niebytu, chwiejny krzew...
I porankowy gniew wichury,
Burzący elektryczną krew.
Brzegi jeziora... Tędy brodzę
Lekko tropami ptasich stóp
I na złoconej mijam drodze
Bóstwa, miotane lwom na łup.
Bogini! nad muzyczne głębie
Stąpam, serafów śledząc złych —
W kałuży kąpią się gołębie
I skrzydeł rozniecają skry.