Na chodnikach dygocą wilgotne odblaski,
Jak kąpanej w manganie, wpółobeschłej kliszy;
Wielki ptasznik ma mroku rozpina potrzaski,
Umykajcie, o, ptaki! i strzeżcie się ciszy.
Po nocy wybiegamy, jak posąg, z którego
Powijaki opadły i gwiazdy go strzegą.
Nagość nic nie pomaga, ni skrzydeł wybiegi:
Wargi drętwe i w rtęci. A na kliszy śniegi.