Przestałeś błądzić ziemią i osądzać ludzi,
Poznanych nazbyt dobrze. Patrz, usnąłeś wreszcie.
O, samotny, poranek ciebie nie przebudzi,
Zapatrzony w obłoki, słyszysz: szumią deszcze.
Tam, drzewo wieje jeszcze. Tam, łąka się trudzi,
Ledwo otwarte okno, szyby rozchylone,
I skrapiają je krople, jak struny zielone.
Pochyl głowę, podobny do zbawionych ludzi.