Przechodzień na smutnej drodze
patrzy: wracają do domów
cisi, szary pielgrzymi
w nie swoją winę.
Pognano daleką młodzież.
W obręb dymu i cegieł sinych
wchodzą starzy, rozpaczliwie inni,
szukając resztek.
Na trzecim piętrze, w powietrzu,
patrząc z zadartą głową,
postawią zszargany plecak.
Nie wiedzą jeszcze,
że znajdą tylko słowo
znajome: rezygnację.