Fragment (Jakże mi do was daleko)

Jakże mi dziś do was daleko, lata ciepłe i tłuste mlekiem matczynej piersi.
Jakże daleko.
W zadymionej piersi dźwigam czarną umbrę pełną po brzegi lila popiołem
I sypkim smutkiem,
Który wgryza w oskrzela, drażniąc i męcząc piaszczystym chrzęstem.
Jakże mi do was daleko, z dnia na dzień dalsze, ciemniejsze, przymglone
Dni siedemnastu lat.
Jakże mi trafić do was, gdzie szukać? Którędy iść?
Czy ciepłym, grząskim piaskiem drogi do Pęcic, która głębokimi koleinami tęskni
Do moich zwariowanych jazd.
I wiesz? Nagle skręcić w zboże, zielone - wiosną, złote - lipcem, i dłonie kłaść
NA wilgotny, miękki albo suchy, jędrny kłos.
O hej, miła moja, o hej!
Jakże mi dziś daleko do tych lat, do tych jazd. I do Ciebie.
A może raczej, wiesz, las? Drugi las. Bór zielony.
Niskie i szorstkie świerki.
Gęsta, żywiczna woń.
Kładąc twarz pod dłoń słońca, poznać dotknięcie Twojej dłoni,
Dalekich Twoich ust dotknięcie ciepłe i miękkie
Jak dobry sen.
Hej, jakżeś blisko i wciąż bliżej, tu pod zamknięciem powiek i rzęs,
Tu pod schyleniem świerków i brzóz.
I jak boleśnie, wciąż boleśniej, kiedy powieki cień rozerwie,
Dalekich Twoich smutków cień.
O miła moja, miła moja, coraz dalsze są mi te lata
I nie mam na to ni rady, ni słów.
A może, może - cmentarz?
Przy zachwaszczonym, zgniłym torze, gdzie szyny wrosły w zieloną darń?
Stąd biały widać brzozowy krzyż, i tuje cztery, i Twój grób.
Tu, gdzie wędrówek wierny szlak, czekasz, o miła, na mnie dziś,
A ja się spóźniam, spóźniam, leń, na to ostatnie rendez-vous
Z Tobą.

Gorzkie jest życie.
Trudna jest śmierć.
Gorszy, trudniejszy jest smutek,
Bo w nim i życie moje jest,
I moja śmierć
Bez Ciebie.

1942/1943

Czytaj dalej: *** (Niech będzie pochwalony czołg!) – Stanisław Kowalczyk