Łąka przy zbożu zielonym i wiotkim
jak las drgających cięciw,
koleinami w horyzont wbita
droga do Pęcic.
Kiście różowe, dzwonki ze śniegu.
Miodem pachnący prymityw
w kielichach z brązu ciepłego jak usta
i purpurowych przedświtów.
Barwy jak ptaki tęczowopióre
śmigają z łąki na drogę
pod niebem jasnym, głębokim i dobrym
jak uśmiech Boga.