Na chmurze W potop W upał
On stoi pędzel gryzie
On stoi Brzytwę ostrzy
Zielony całkiem fryzjer
A kitel na nim brudny
A wszystko na nim zwisłe
On stoi Brzytwę ostrzy
I to z potwornym świstem
Spadają włosy z chmury
Kępkami deszczu gradu
Zbielałe włosy zgrozy
Struchlałe brody drabów
Klijentów w trumny kładą
Klijenci bardzo grzeczni
Wymyci ogoleni
I w ondulacji wiecznej
A mówią o nim Boże
A on po prostu fryzjer
Na chmurze gładzi ostrze
I krzywy pędzel gryzie