Boże! jakiś Ty łaskawy!
Dzięki ci za dary Twoje!
Koncerta, bale, zabawy,
Ostatnie mody i kroje.
W lustrze od samego rana
Mierzę, przymierzam i mierzę...
Ach! w ogrodzie na spacerze,
Będę najmodniéj ubrana.
Powiadają że to zbytki;
O co tu tyle hałasu?
Dwieście łokci aksamitki,
Sześćdziesiąt dziewięć atłasu,
Pięć piór, chustka haftowana,
Z djamentem brosza niewielka...
Ach! doprawdy — bagatelka.
Będę najmodniéj ubrana!
Mąż mi codzień suszy głowę,
Że mu brakuje pieniędzy;
Poradziłam — brać łapowe;
Dzisiaj, zaraz, jak najprędzéj.
Tym sposobem rozwiązana
W jednéj chwili łamigłówka...
Ach! będzie zawsze gotówka,
Będę najmodniéj ubrana!
Co to tam tak w kuchni płacze,
Że aż tu słychać przez ścianę?
To nasze dzieci! smarkacze,
Jakie to umorusane!
Idźcie precz! — à la pastrana
Przynieśli właśnie okrycie,
Ach! to dobrze! na odczycie,
Będę najmodniéj ubrana!
Już idzie pan Piotr; uczony,
Prawić o literaturze!
Niech plecie brednie do żony,
Albo do kolegów w biurze.
Niema mnie! Moja falbana
Jak leży, pójdę, popatrzę...
Ach wieczorem, na teatrze,
Będę najmodniéj ubrana!
Helenka mi się przysięga,
Że noszą już inne bufki;
A moj pan mąż, niedołęga!
Mówi, że wydał łapówki.
Srebrna waza już sprzedana,
Więc zastawiam cukiernicę...
Ach! wybornie! na muzyce,
Będę najmodniéj ubrana!
Onegdaj mnie rwała głowa,
I ciężkie napadły smutki;
Mówili, że Alfredowa
Miała bąble u narzutki!
Byłabym już pogrzebana,
Gdyby nie rada Anielki...
Ach! mam te same bąbelki!
Będę najmodniéj ubrana!
Od wczoraj mdleję i krzyczę,
Mąż mówi, że niema centa,
Safanduła, ja pożyczę,
Pożyczę, lecz popamięta.
Pan Alfons... już dzisiaj zrana
Wspominał... więc go ośmielę...
Ach! i pojutrze w kościele
Będę najmodniéj ubrana.