A! kochany sąsiedzie!
Niebo cię tu zesłało;
Ratuj mnie w ciężkiéj biedzie,
I poradź duszą całą:
Co mam zrobić z moim synem?
— Zrób go ultramontaninem.
On bo ma zdrowia mało;
Więc dla chłopca potrzeba
Znaleźć coś, coby dało
Lekki kawałek chleba.
Co ja zrobię z moim synem!
— Zrób go ultramontaninem.
Lecz oto kłopot nowy,
Jak w winie męty na dnie;
Chłopak jest tępéj głowy,
Bez protekcji — przepadnie.
Co ja zrobię z moim synem!
— Zrób go ultramontaninem.
Kiedy szczerze, to szczerze;
Mój syn... łotr jakich mało;
Kto go w razie, wypierze
Z brudów opieką śmiałą?
Co ja zrobię z moim synem!
— Zrób go ultramontaninem.
Ma jeszcze jedną wadę,
Prawdę mówi każdemu;
To mu szkodzi, daj radę,
Jak tu zapobiedz złemu?
Co ja zrobię z moim synem!
— Zrób go ultramontaninem.
A! kochany sąsiedzie!
Niebo cię tu zesłało;
Ulżyłeś mojéj biedzie,
Bóg zapłać duszą całą.
Odetchnąłem; — jutro z syna,
Robię ultramontanina.