Ludzie dbają o szacunek,
O imię, wawrzyny;
Ja bo chwalę ten gatunek,
Co dba o cekiny.
Co mi tam! co mi tam!
Gdy mnie kto zapyta
Co zacz? — Pełną kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.
Pan Jan mówi: moja rada,
Czytać dobrodzieju;
Bo to dzisiaj nie wypada
Nie mieć tu, oleju.
Co mi tam! co mi tam!
Niech sobie sam czyta;
A ja — pełną kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.
Pan Wit, w ciągłych irrytacjach;
I plecie androny,
Żem na mytach, licytacjach,
Zdarł kraj na miljony.
Co mi tam! co mi tam!
Niech będą i myta;
A ja — pełną kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.
Pan Piotr klnie, szle mnie do biesa,
I zgrzyta zębami;
Żem go wciągnął w interesa,
I puścił z torbami.
Co mi tam! co mi tam!
Niechaj sobie zgrzyta;
A ja — pełną kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.
Pan Prot, na wczorajszéj hecy,
Gdy go o coś pytam,
Rzekł mi, pokazując plecy,
Ja łotrów nie witam.
Co mi tam! co mi tam!
Niechaj się nie wita;
A ja — pełną kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.
Pan Roch mówi: w kraju bieda,
A ty kapiesz złotem;
Któż, jeśli bogaty nie da?
Ani myślę o tém.
Co mi tam! co mi tam!
Kraj, rzecz pospolita;
Ja — dla siebie kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.
Na to wszystko, brat mi gada:
Słuchaj panie Janie!
Co do mnie, twoja zasada,
To bandytyzm panie!
Co mi tam! co mi tam!
Niech będzie bandyta;
Głupstwo! pełną kieszeń mam,
Jestem pan i kwita.