Śpij spokojnie o miła,
Choć noc wkoło burzliwa —
Przymróż oczy twe cudne i śpij!...
Tam gdzieś w lesie mogiła....
Wicher liście z niej zrywa —
Ty, o żywym kochanku twym śnij!...
Choć w noc ciemną i słotę
Czyjeś widmo pokutne
Pośród wichru się błąka i burz —
Ty marzenia snuj złote,
Pierzchną myśli wnet smutne,
Tylko cudne twe oczy raz zmróż!...
Jakiś jęk tam żałosny
Płynie nocą, jak skarga.
Niby piosnka z łez samych i krwi —
Ty nie słuchaj, — miłosny
Zawód duszę mu targa —
Twoja dusza spokojnie niech śni....
Pod twe okno się skrada
O północy cień blady
I zaziera.... co tobie?.. ty drżysz?
Straszy ciebie twarz blada,
To usłuchaj mej rady:
Zsuń u łoża kotarę, zrób krzyż!...
Słyszysz?... w nocnym rozdźwięku
Coś o szyby twe dzwoni:
„Ja przebaczam!“.... poznajesz ten głos?...
Patrz — cień znika bez jęku —
Wróć do zmysłów — ze skroni
Rozburzony odgarnij znów włos!...
Śpij spokojnie, o miła,
Po północy — tuż ranek,
Burzy rykom zabrakło już tchu....
Jutro — gdy będziesz śniła,
Twój żyjący kochanek
Pocałunkiem obudzi cię z snu!...