Gdym cię żegnał, lube dziecię,
Maj rozwieszał liści zwoje —
Słońce śmiało się w błękicie,
Kwitły róże i powoje.
Jak więdnący kwiat u skały,
Pochyliłaś smutną głowę —
Tylko rosą łez błyszczały
Twoje oczy fiołkowe.
Tylko serca drżały skrycie,
Choć zamarły w ustach słowa —
Na to całe, biedne życie:
— „Bywaj zdrowy — bywaj zdrowa!“...
I jak dwa pokutne cienie,
Co się muszą w drodze minąć,
Gdy zaklęte przez milczenie,
W ciemną otchłań muszę płynąć....
Tak nie rzekliśmy do siebie
Nic a nic w rozstania chwili....
Słońce śmiało się na niebie
Do powojów i motyli....
Cały świat się witał z majem,
Pieśnią grały wiosny tchnienia,
A nam tylko los nawzajem
Wzbronił słowa: „Do widzenia!“...
Dzisiaj mroźna zima miecie,
Przygasł słońca uśmiech złoty —
I powiędło maju kwiecie,
Zwiędło.... wszystko, prócz tęsknoty!
Więc gdy ciężko dźwigać brzemię,
Co się z dawna w sercu chowa —
Nad spowitą śniegiem ziemię
Zapóźnione-ć szlę: „Bądź zdrowa!“..